Czyli bajka z morałem.
Wstaje
kolejny dzień.
Codziennie
wędruję po bliższej i dalszej okolicy, poznałem wiele nowych
ścieżek. Jednak po powrocie, coraz częściej kieruję wzrok na
połoniny widoczne na horyzoncie
Coraz bliżej do decyzji wymarszu ze zrębu ponad Smerekiem ....
Codziennie,
i to nieraz po kilka razy, zasiadam do zapisania czegoś w zeszycie.
Nie zawsze jednak jest wena. Na przykład teraz: - zeszyt otwarty,
długopis w dłoni i jakoś nic nie przychodzi do głowy. Idę z aparatem ponad namiot. Na dole zdjęcia widać kropkę namiotu. I połoniny widać......
Robię zdjęcie i przychodzi myśl: - Zobacz,
co ci powie Anioł.
Wracam i sięgam po jedyną książkę, którą niosę. Następnie otwieram tę książkę na
„chybił – trafił”.
Znacie
to?
Wierzący
robią tak z biblią, ale to działa w przypadku każdej książki,
którą lubisz. Bo jeśli coś lubisz, to coś także lubi ciebie.
Kiedy
potrzebujesz inspiracji, masz jakiś problem lub pytanie - skup się.
Potem
otwórz książkę na dowolnej stronie i czytaj.
To
może być tylko jedno słowo - klucz, które trafi ci do serca, lub jedno zdanie. Albo cały
wątek.
Zamknąłem
oczy, chwila skupienia, otwieram książkę, następnie otwieram
oczy, bo z zamkniętymi oczami byłoby trudno czytać, i czytam, co napisał Chuck Norris:
„Przebywanie
tu i nigdzie indziej stanowi klucz. Żyjąc w czasie teraźniejszym
jestem w pełnym kontakcie ze sobą i otoczeniem.
W
teraźniejszości nie ma żalów, które przynosi myślenie o
przeszłości, nie ma także troski o przyszłość.
Istnieje
tylko teraz, tylko ta chwila.
Poza
nią nie ma niczego.
Mój
ojciec stanowi doskonały przykład kogoś zupełnie nie panującego
nad swoim życiem. Smutna prawda wygląda tak, że przepędził je po
prostu, potykając się o własne nogi, zawsze znajdując
wytłumaczenie dla swoich porażek i odmawiając przyjęcia
odpowiedzialności za to, co robi.
Wielu
ludzi go przypomina.
Przechodzą
po prostu przez życie, wegetując z dnia na dzień. Nie dlatego,
żeby nie mieli marzeń, czy wizji osiągnięcia jakiegoś wielkiego
sukcesu. Ich marzeniom towarzyszy zawsze mnóstwo wymówek, opartych
na żelaznych argumentach, które stają im na drodze dokładnie w
chwili, kiedy tylko pomyślą, że może – ale tylko może –
nadeszła pora, aby coś z tymi marzeniami zrobić.
Zawsze
coś staje im na przeszkodzie.
Albo
pora roku jest nieodpowiednia, albo auto akurat jest w naprawie, albo
są strasznie zmęczeni po ostatniej nocy.
Tak
sobie tłumaczą.
W
gruncie rzeczy jedyną przeszkodą na drodze są oni sami.
Przypomina
mi się zdanie, które wypowiedział parę lat temu jeden z moich
uczniów. Był początkującym i miał problemy z koordynacją
ruchową.
Kiedy
poruszał rękami i nogami jednocześnie, ale w różnych kierunkach,
zaplątywał się we własne kończyny i najczęściej lądował jak
długi na macie.
Kiedyś,
gdy właśnie coś takiego zrobił, spojrzał na mnie z dołu i
powiedział zawiedziony: - Sam sobie wchodzę w drogę.
Jego
problem można było rozwiązać względnie łatwo, głównie dzięki
jego postawie. Wiedział, ze coś robi źle i zależało mu, żeby to
poprawić. Był otwarty na wszystkie moje wskazówki. W sumie musiał
po prostu nauczyć się każdego ruchu z osobna, a potem połączyć
je w płynnie wykonywaną całość.
Jednak
wielu ludzi staje sobie samym na przeszkodzie w dużo poważniejszym
sensie.
Blokują
własny sukces, sami wznosząc te blokady. Potykają się o własne
nogi bez czyjejkolwiek ingerencji.
Jest
taki słynny koan zen o tym, jak się powinno powitać
nieznajomego spotkanego na życiowej drodze. Można się nad tym
zastanawiać na wiele sposobów.
Według
mnie, ten nieznajomy to my sami.
Jak
byś powitał samego siebie?
Jak
byś się ocenił, patrząc na przebytą drogę?
Można
zwizualizować ten koan jako dwie postacie, ciebie i tego obcego,
stojących twarzą w twarz na ścieżce. Kiedy tak na to spojrzymy,
pojawia się pewien paradoks: - nieznajomemu przeszkadza w dalszym
marszu tylko to, że stoisz na jego drodze.
I
zupełnie tak samo ciebie nic nie zatrzymuje, nie ogranicza cię nic
poza tobą samym, ponieważ to ty jesteś tym nieznajomym.
Trudno
to zaakceptować, a jeszcze trudniej żyć z tym w zgodzie.
Zwykle
potrafimy obejść jakoś przeszkody stawiane na naszej drodze przez
innych, ale te, które tworzymy sami, które pochodzą z głębokich
pokładów naszego umysłu, wydają się jakby wkopane w ziemię i
szerokie na cały horyzont.
I
takie faktycznie są, bo to my sami nimi jesteśmy.
Jedyną
przeszkodą na twojej drodze jesteś ty sam.
Tę
przeszkodę można obejść jedynie od wewnątrz. Z punktu widzenia
zen, nasze wnętrze to jedyne miejsce gdzie ta przeszkoda istnieje.
Jeżeli
coś idzie w twoim życiu nie tak, jakbyś chciał, nie szukaj
wymówek i nie zastanawiaj się, kogo by o to obwinić.
Niewiele
osiągniesz, jeżeli:
-
Zwątpisz w swoje umiejętności
-
Będziesz wciąż porównywał się do innych, uważając, że im nie
dorównujesz,
-
Będziesz głupio pewny siebie.
Pamiętaj
także, że myślom wysłanym przez własną podświadomość
wierzymy zawsze bardziej niż słowom innych. Starajmy się
przekształcać nasze myśli, jedna po drugiej, w pozytywne, a potem
niech one towarzyszą nam przez całe życie.
Kiedy
nauczymy się myśleć pozytywnie, nasza podświadomość dostosuje
się do tego, pracując na naszą korzyść nawet we śnie.
Ty
będziesz spał, ona nie.
Po
pewnym czasie wszelkie blokady znikną i oczyści się ścieżka
przed tobą.
-
Naucz się myśleć dobrze o sobie, okazując sobie nie mniejszy
szacunek, jaki okazujesz innym.
-
Naucz się witać siebie, jak kogoś nieznajomego – uprzejmie, i
bądź otwarty na tę możliwość, że być może zaprzyjaźnisz się
z tym nieznajomym na całe życie.
-
Miej świadomość, że osoba stojąca przed tobą może zostać kim
zechce, mogła przybyć skądkolwiek i może jest w przededniu
wielkich osiągnięć. Ten nieznajomy być może wkrótce spełni
niejedno twoje marzenie.
-
Tak się jednak stanie wyłącznie wtedy, gdy na tę możliwość się
otworzysz.
Morał
jest taki: nigdy nie wiesz, czy spotkanie z nieznajomym nie zmieni
całego twego życia, jeśli tylko sam sobie nie staniesz na drodze".
PS.
Hanna Kotwicka napisała przewodnik do Kalendarza Majów,
on ma tytuł: Ja innym Ty. Wydawnictwo
Pulsar.
Zobacz
kim jest ten nieznajomy.
Google.
Wpisz: - Hanna Kotwicka, metryka. Wstukaj
swoją datę urodzenia.
Błękitny
krystaliczny wicher wita.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz