środa, 9 grudnia 2015

Się szło powolutku skrajem drogi

Dochodzę do sklepu przy szosie.
Dzień dobry.
Pani sklepowa przygląda się uważnie, jak zdejmuję plecak. Jest wcześnie, w sklepie jestem jedynym klientem.
Spanie w namiocie było? - zapytała pani sklepowa.
Tak. Nie zmarzł pan? W nocy było tylko plus dwa......
Nie, spałem wysoko ponad Smerekiem, chyba tam było cieplej, albo już się zahartowałem, bo zimna nie czułem.
Pewnie do kobitki pan się tulił.
Ani, ani! Byłem w swoich własnych ramionach. Jakoś kobitka się nie trafia....
Bo pewnie pan za słabo szuka! - roześmiała się. Spojrzałem badawczo na panią sklepową i wydało mi się że widzę przysłowiowe kurwiki w jej oczach....

Być może, być może. Chyba pani ma rację! - powiedziałem nieco wymijająco i poprosiłem o sławną bułkę z czekoladą i piwo.

Kiedy zaczynałem swą dwudziestoletnią przygodę z rzemiosłem i uczyłem się robić długopisy (wtryskarka), mój mistrz pan Piątek z warszawskiej Pragi, powtarzał: - Panie Zbyszek, gdy nie wiesz pan co powiedzieć, pierdolnij pan wymijająco. To okazała się bardzo mądrą zasadą i tej zasady się trzymam. Tę zasadę z czasem nieco rozszerzyłem na: - gdy nie mam nic do powiedzenia, milczę.

Na ławce przed sklepem zjadam bułkę + piwo, potem poprawiam jeszcze jedną bułką.
Do Wetliny jest tylko kilka kilometrów, właściwie rzut beretem.

Mają ludzie poczucie humoru?

Idzie się.
Stachura używał słowa „iście”. To piękne polskie słowo. Przypomina się także historyczne zdanie Steda:

Się szło powolutku skrajem drogi straszliwie i cudownie samotnym”.

Och! Jak te słowa w tym moim tu i teraz pasują!
Bardzo ochoczo się idzie, jest niewielki ruch samochodów o tej tak wczesnej godzinie.


Robię zdjęcie góry po wschodniej stronie szosy. Ta góra nazywa się Smerek. Miejscowość Smerek i góra Smerek. Stąd zaczynają się połoniny. Albo tu się kończą. Zależy, z której strony idziemy.

Idę, jestem zadowolony i znowu myślę. (Bo mam czas).

Myślę o tych myślach Steda, że: - „Gdy się idzie i myśli, bardzo niegłupie zdania układają się nierzadko, ale tylko wtedy, gdy mamy coś do przemyślenia. Możemy także te myśli wypowiadać na głos, ale nie po to aby cokolwiek zajazgotać z gadatliwości czy z panicznego lęku przed ciszą.
     Słyszeliśmy takich, widzieliśmy takich.
Co to na przykład wstają rano i zamiast pozdrowić nowy dzień i przepięknie zadziwić się nad tym cudem, że przebudzili się z otchłani, że otworzyły im się oczy, zadziwić się znowu przepięknie nad tym cudem, że jest na swoim miejscu ta cieniuteńka powłoczka lądów i mórz, a nad nią ta arcydelikatna powiewająca batystowa mereżkowa ażurowa apaszka powietrza i to prawie nic, rozwieszone gdzieś, Bóg wie gdzie, pomiędzy wulkanami miliardów Słońc a niezmierzonymi lodowatymi oceanami eteru – siegają ręką do gałki radia, co obok legowiska, i przekręcają, ale nie po to, żeby się zadziwić nad tym przecież też cudem, że przekręca się gałkę jakiegoś małego cichego pudełka i oto rozbrzmiewa orkiestra, i to orkiestra oddalona niekiedy o ładne tysiące kilometrów od danego miejsca.
       A więc przekręca się gałkę nie po to, żeby słuchać grania tej orkiestry, tylko po to, żeby coś brzęczało i żeby to brzęczenie coś zagłuszało, bo boją się ciszy i boją się siebie.
     Boją się w tej ciszy usłyszeć w sobie jakiś szum i rozróżnić w tym szumie coś jakby nikłe dalekie echo wołania mlecznego brata.
A my, mój drogi z Mlecznej Drogi bracie, nie zagłuszaliśmy się wzajemnie nigdy, wprost przeciwnie, zawsze ciągnęło nas do tej części niewyróżnionego miejsca, skąd mamy najbliżej do siebie, to znaczy najmniej daleko i skąd możemy nasze do siebie wołanie w szumie niegłuchym rozróżnić”.

Oooo! Moja chata!

I tak rozmyślając, nie wiadomo kiedy doszedłem do Wetliny.

Tu coś mnie tknęło, że sklep w Wołosatem może być zamknięty i wykonałem podstawowe zakupy: - chleb, masło, cebule, czosnek, ser biały, herbatniki, papryka, czekolada.
Kaszę, płatki owsiane jeszcze mam. Nie kupuję nic mięsnego. Wegetarianin znaczy. Te zakupy ewentualnie uzupełnię w Wołosatem.
Razem 25,90 zł.
Niedrogo kosztuję, a to jest dobre z przyczyn finansowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz