niedziela, 6 grudnia 2015

Kleszcze, węże, krokodyle


Jutro wyruszam dalej, a tu i teraz przeprowadzam operację wyjęcia kolejnego kleszcza spod kolana.
   

Lusterko, penseta i już kleszcz wyjęty.
Zaglądam do zapisków: - To czternasty w tym roku. Dwa przyniosłem z lasu jeszcze w maju na Wyspie Sobieszewskiej – Tam chodziłem z wykrywaczem, szukając skarbów. Ten dzisiejszy, czternasty malutki jest, co widać na czubku paznokcia. Jak ziarnko maku.
     7 czerwca łapię piątego, ten zapisany jest również jako mały. Natomiast trzeci i czwarty były duże, wielkości główki od zapałki.
Potem były tylko małe.
W miejsce po kleszczu należy dotknąć kropelką spirytusu salicylowego i po wszystkim. Jak nie ma spirytusu to śliną, albo kropla moczu.
I święto lasu!.
        Ludzie opowiadają różne brednie: - uważaj, bo umrzesz, a potem będziesz płakał.
To jest chyba trudne do wykonania?
I jak tu uważać, kiedy nie ma siły, żebyś brodził po bieszczadzkich łąkach, krzakach, i nie złapał kleszcza. Zacząłem się martwić, gdy jesienią wsiadł na mnie dwudziesty trzeci kleszcz. Czytelnicy wiedzą, że ta liczba jest dla mnie jakby ostrzeżeniem
Zmartwienie trwało jednak krótko, bo po kilku dniach ta liczba stała się nieaktualna. Złapałem dwudziestego czwartego, z czego ucieszyłem się bardzo!
    


Ludzie spryskują się chemią, a to działa skutecznie tylko wtedy, gdy wchodzisz po schodach na Tarnicę i po schodach schodzisz. Na tych schodach kleszcze bowiem przeważnie nie występują.
Pytają: - skąd wiadomo, że mam kleszcza?
      Proste: - swędzi, czyli zwracaj uwagę na sygnały ciała. Drapiesz się i wyczuwasz pod palcami drobinkę kleszcza. A nawet jeśli nie wyczuwasz, ale podrapałeś się w jakieś miejsce powtórnie, spójrz na to miejsce. Dla samotnika lusterko często jest niezbędne.
     To jest moment, gdy kleszcz zaczyna się wgryzać w ciało, jest cały na wierzchu i łatwo go wyciągnąć, nawet palcami.
Gorzej, gdy już się wgryzie. Wtedy konieczna jest penseta.
       Brednie: - uważaj, jak pociągasz kleszcza, bo on może jeszcze splunąć jadem, znaczy zwymiotować. I może być zakażony.
Kiedy kleszcz się wgryzie, niełatwo go wyrwać. Często zostaje urwany i wtedy czeka nas nieco dłuższy zabieg – wydłubanie resztek igłą, scyzorykiem. Krwawisz trochę. Potem spirytus i po sprawie.
      Sprzedają w aptekach przyrządy do wyciągania kleszczy, one działają na zasadzie nitki: - zakładasz nitkę na kleszcza i ….. przecinasz go. Potem musisz dłubać.
To jest zupełnie tak samo, jak z maścią do zabijania szczurów: - złap szczura i posmaruj go naszą maścią, a on na pewno za jakiś czas wykorkuje.


Owszem, słyszałem od jednego praktyka, który ma pseudo Stały Bywalec, że trzeba potraktować kleszcza kroplą wody po goleniu Bond. Kleszcz po minucie wychodzi sam.
Nie stosowałem, bo nie goliłem się w Bieszczadach. Gdy jesteś wolnym człowiekiem, możesz się golić, albo nie golić.
        Wyobraźmy sobie na koniec, że jesteśmy pięknym wygłodzonym kleszczem. Udaje się nam podczepić do ciałka. Wędrujemy po osobniku, jak to zwykle bywa pod kolano, pod pachę, na brzuch. Tam się wgryzamy. Naraz ktoś nas chce wyciągnąć. My się trzymamy pazurami i zębami tak mocno, że nasze ciało się urywa w połowie. Urywa się - trach!

Och ja to boli! Tak boli, że z tego bólu można spokojnie zwymiotować.
 
Nie dajmy się zwariować. Można trafić na zakażonego kleszcza, ale to są niezwykle rzadkie przypadki. Zupełnie jak wielka wygrana w totolotka.
O wiele większym zagrożeniem jest nadwaga i nadużywanie.
Oraz głowa do góry! - Jak powiedział kat do skazańca, zarzucając mu postronek na szyję.
Pamiętajmy także: Należy się martwić po fakcie, bo bardzo niezdrowo jest w trakcie.

Piszę to i bacznie obserwuję jak na granicy wyschniętych szpilek i trawy pełznie maleńka żmija zygzakowata. Jest długości ołówka. Zatrzymuje się co chwila i łowi językiem zapach z mojej strony. Jestem na nawietrznej.
 
Zobaczmy teraz, co ma do powiedzenia o jadowitych wężach Steve Irwin – łowca krokodyli. Na zdjęciu Steve Irwin i jego żona Terry z pytonem siatkowanym, a niżej oboje na krokodylu.


Węże nie wchodzą nam w drogę. 90 % ludzi w Australii umierających od ukąszenia, próbowało węża schwytać lub zabić. Tylko 10 % ludzi umiera na skutek śmiertelnego ukąszenia w przypadkowym spotkaniu z wężem.
Zanim zaczniesz się martwić, dowiedz się, że średnio każdego roku, od ukąszenia węża umierają w Australii dwie osoby.... Uderzenie pioruna jest o wiele większym zagrożeniem.

Gdy ukąsi wąż zakładamy opatrunek uciskowy ( przeważnie ukąszenie jest na kończynie) i do lekarza.....

Nie wolno rozcinać, wysysać miejsca ukąszenia. Gdy słyszę jak ludzie rozmawiają o nacinaniu, przypomina mi się stary kawał:

Dwaj kowboje przebywają na ranczo. Jednego z nich grzechotnik ugryzł w pupę. Drugi popędził jak wiatr do miasteczka i zapytał doktora, co należy robić. „Rozetnij ranę i wyssij cały jad” - rzekł doktor.
Kiedy kowboy wrócił, przyjaciel pyta: - co powiedział doktor? - Doktor powiedział, że umrzesz!

Okazuje się , że dowcip który kiedyś opowiadałem jest także oparty na błędzie nacinania. Oto ten dowcip:
- Co zrobić gdy ciebie wąż ukąsi?
- Naciąć i wyssać!
- A kiedy ukąsi cię w pupę?
- Wtedy dowiesz się, czy masz prawdziwego przyjaciela.....

Oto Steve Irwin i tajpan pustynny – najbardziej jadowity wąż świata. Jego jad jest 50 razy bardziej toksyczny od jadu kobry indyjskiej. Przy jednym ukąszeniu wytwarza dość toksyn, aby zabić dziesiątki zdrowych dorosłych ludzi.
  • PS. A jad kobry indyjskiej jest wielokrotnie silniejszy od jadu bieszczadzkiej żmii zygzakowatej. Znam ludzi, których dziabnęła taka żmija i nie mieli nawet gorączki. Jad żmii zygzakowatej jest groźny tylko dla dzieci i osób starszych o słabym sercu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz