środa, 16 grudnia 2015

Nie trzeba w lesie kląć



Finiszuję z postami: - jutro będzie ostatni wpis w tym roku i następuje Święto Lasu!

Dzień po dniu, pełen radości wędruję po lesie, zbieram, fotografuję, a potem gotuję, jem, zamrażam, wekuję, albo rozdaję.

Nad ranem przymrozki na obrzeżach lasu.
Nic dziwnego więc, że w lesie jest coraz mniej grzybiarzy.
  





 Zdarzyło się dziś, że spotkałem tylko jedną osobę. Facet klął szpetnie, bo nie znalazł ani jednego grzyba.
Mówię: - i po co kląć, niech pan zobaczy jaki las piękny!








I zaprawdę, powiadam wam, w tym momencie przypomniało mi się, że Jan Sztaudynger napisał wiersz na temat przeklinania w lesie.
Zaraz po powrocie do Warszawy i obrobieniu grzybów, otworzyłem komputer i znalazłem ten wiersz:

Nie trzeba w lesie kląć,
kapelusz trzeba zdjąć,
Mogłyby listki leszczyny
pozwijać się bez przyczyny.
Mogłaby lipa bez powodu
odmówić pszczołom miodu.
Mogłaby osika ze strachu dostać bzika.
A zając, ten maleńki,
zbudzony w środku snów,
mógłby się jeszcze zgorszyć -
nauczyć brzydkich słów.

Nie trzeba w lesie kląć,
kapelusz trzeba zdjąć
jak najuroczyściej
i posłuchać, co też mówią liście...







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz