Schody
wejściowe do domu Czerwonego Kapturka są zrobione z
miejscowego materiału – z łupków.
Do
domu Czerwonego Kapturka się wchodzi, do Kołyby się
schodzi. Przed Kołybą także nie ma jak na razie balustrady,
choć tu przyjeżdża kilka osób starszych wiekiem, lecz młodych
duchem.
W czasie układania odcinka schodów przy Kołybie,
przypomniałem sobie, jaką ogromna radość sprawia mi taka praca.
Kiedyś
bowiem budowałem schody na swoim mocno pofałdowanym kawałku ziemi,
gdzie tylko się dało.
Czyli postępowałem totalnie według dzisiejszej wiedzy.
W
rozmowie z Czerwonym Kapturkiem, wyjaśniliśmy całkowicie
sprawę balustrady. Otóż nie była ona (balustrada znaczy) przy
tych schodach przewidziana. Kapturek na ten temat powiedział
tak:
-
„Ten dom zbudowałam najpierw w marzeniach. Przecież wiesz, z
myśli wszystko się bierze. Jest on dokładnie taki, jaki miał być.
I to nie tylko z zewnątrz. Cały dom jest taki, jaki miał być.....
Nie było w moich marzeniach balustrady.
Jestem
sprawna i stosunkowo
młoda, takie właśnie schody mi się podobają. Czy
wszyscy muszą mieć balustradę przy schodach? Nie po drodze mi z
wszystkimi. Dlatego działka jest w prawdziwym lesie, którego
dzikość bardzo szanuję, tu wilki podchodzą pod dom. Nie obsadzę
granicy tujami, jak robi wielu, bo po co w pięknie natury robić
„popraweczki”, jeśli to są „pogorszeczki”?
Po
czym Kapturek zapytał: - „Czy wiesz, czym różni się
małżeństwo od narzeczeństwa?”
To
akurat wiedziałem: - stosunkowo
niczym, lecz spora różnica jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz