Po
pierwszej serii zdjęć nocnych, zadzwonił Henryk Bieszczadnik
i podał mi godzinę zaćmienia słońca, które ma być następnego
dnia. Wybrałem urocze stanowisko pod kilkudziesięcioletnią
jabłonią, być może jeszcze łemkowską.
Następnego
dnia raniutko wyszedłem na spacer. Oto idąca powoli w ruinę
Latarnia Wagabundy.
Potem
znowu wszedłem na górę.
I
zjawiłem się na łące grubo przed wyznaczoną godziną (bo miałem
czas).
Tu
nastąpiła zabawna, prosta wymiana myśli z Aniołem.
- No i co? - Ja
Poprzedniego dnia mianowicie
pomyślałem, że dobrze by było, gdyby przypłynęła chmura.
Odpowiednia.
Czyli
nie za ciemna i nie za delikatna, taka w sam raz. Pamiętałem
(bowiem) z dzieciństwa, że oglądałem zaćmienie słońca przez
kawałek szybki okopcony świecą. A więc taka intencja poszła do
Anioła. Wydało mi się nawet, że Anioł odpowiedział:
- Będzie dobrze, będzie pan zadowolony.....
Czas
ustawiłem na jedną ośmiotysięczną sekundy.
Siedzę na starej drabince opartej o jabłoń, zbliża się czas zaćmienia, już tylko minuty zostały, i naraz widzę szybko nadfruwające chmurki.
- No i co? - Anioł.
Uśmiecham się szeroko!
Oto
pierwsze zdjęcie, jeszcze sprzed zaćmienia. Widać na nim, że
Anioł wczorajszą intencję odebrał i ją realizuje: - właśnie żeglują
chmury, a zwłaszcza jedna (odpowiednia). Co ciekawe, jest silny wiatr tu przy ziemi, a chmura nadfrunęła i ....stanęła! I tak stała, przesuwając się minimalnie, aż do samego końca zaćmienia! A przecież trwało ono prawie godzinę!
No, no, no......
Po
udanym pstrykaniu spod jabłoni i z brzegu lasu, chmura przesunęła się, a więc odszedłem ze
stanowiska. Idę sobie, idę, a tu chmura znowu ładnie przysłania
słońce. No to pstryk! Po chwili chmura znowu odpuściła.
I
tak doszedłem do Kołyby. Patrzę, a ta chmura naprowadzana
przez Anioła czyni znowu wymarzoną ekspozycję. No to
pstryk!
Według
mnie te ostatnie zdjęcia są historyczne, bo widać na nich
narty z ogrodzenia werandy. A one tak magicznie wypadają na
zdjęciach nocnych.
W dwóch słowach: - zadowolony
jestem.
I
natychmiast odbieram myśl od Anioła: - A widzisz pan, panie
Zbyszku? Mówiłem, że będzie pan zadowolony!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz