piątek, 3 kwietnia 2015

Słowo na piątek


Szykuję wpis o Ogrodzie Biblijnym nad Soliną - Myczkowce.

Gdy tylko tu wszedłem i usłyszałem, jakie treści przekazuje oprowadzający, wycofałem się na ubocze i przyszły mi do głowy dwie refleksje: - Fundamentem chrześcijaństwa jest Słowo Boże, a także ta religia opiera się na swych świętych.
          Słowo Boże, czyli Biblia.
W Biblii, jak dotychczas, stwierdzono osiemdziesiąt tysięcy rozbieżności. Są tylko kopie - 1500.

Pierwsza refleksja: - Oryginalny tekst Biblii nie istnieje.

Hans Conzelmann, profesor teologii z Getyngi, przyznaje że:

Chrześcijaństwo istnieje właściwie dzięki temu, że wyznawcy jedynie w niewielkim stopniu znają wyniki krytycznych badań nad Biblią”.

Bo kto ma (bowiem) o tych badaniach informować ludzi? Kaznodzieja z ambony? To byłby przecież strzał we własną stopę. Rzecz należy przemilczeć w stosunku do maluczkich.
     Jednak prawdą jest, że literatura teologiczna niczego nie przemilcza. Tylko kto z wiernych czyta literaturę teologiczną? Więcej: kto przeczytał całą Biblię „od deski do deski”? Nie rozumiejąc przy tym wielu części, bo ich zrozumieć się nie da. Niejasne urywki stanowią jedynie żer dla manipulatorów kościelnych.
 
Świętych chrześcijańskich jest dwanaście tysięcy.

Pierwszy sobór zwołał święty cesarz Konstantyn. (288-337)

Konstantyn to nieochrzczony facet, wyznawca Boga Mithry, morderca syna, żony i teścia.
     Podobno chrzest przyjął on „bardzo późno”, bo na łożu śmierci. Znając sposoby działania czarnych, można domniemywać, że albo Konstantyn był już nieprzytomny i czarni zadziałali bez zezwolenia, lub tylko kłamali. Konstantyn trzymał ich bowiem „na smyczy”.
      Fakty: - około roku 330 Konstantyn sprawnie załatwia drobne problemy rodzinne: - morduje swego syna Kryspusa, małżonkę Faustę, którą kazał wrzucić do wrzątku, oraz teścia Maksymiliana, którego po uwięzieniu doprowadza do samobójstwa.

Refleksja druga: Nigdy się nie dowiemy, ilu zwykłych morderców jest świętymi w Kościele chrześcijańskim.

Joachim Kahl, doktor teologii na uniwersytecie w Hamburgu stwierdził: 

- Niewiedza chrześcijan bierze się z braku informacji udostępnianych przez historyków związanych z Kościołem.
Oni (bowiem) stosują w swych pracach dwa rodzaje gry dla ukrycia skandalicznych faktów.
Albo zmieniają rzeczywistość w dokładne jej przeciwieństwo
Albo zatajają fakty.
Obydwa sposoby nazywam oszukiwaniem wiernych”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz