Niech
Mądrość będzie z nami!
Kilka
lat temu ukazał się w prasie list Barbary Labudy:
Lekcje
laickości dla księży.
Czy
nie byłoby ciekawe i pożyteczne, gdyby duchowni katoliccy w Polsce
poćwiczyli nieco na zajęciach ze świeckości państwa?
Taka
możliwość staje otworem przed klerem we Francji, albowiem
Uniwersytet w Strasburgu uruchomi od września 2011 roku nową
katedrę, by „kształcić personel duchowny w kwestiach
związanych z miejscem religii w państwie świeckim” - jak
czytam w zapowiedziach uczelni. Studia te finansowane będą z
budżetu rządowego, a ich celem jest lepsza integracja
duchowieństwa, przede wszystkim islamskiego, że społeczeństwem
francuskim.
Pomyślałam
sobie, że sporządzę listę kilku najbardziej podstawowych zaleceń,
które chętnie bym przekazała katolickim duchownym, gdyby takie
lekcje zorganizować w naszym kraju. Wydziałów teologicznych mamy
dostatek, zaś świeckości nigdzie nie uczą.
Oto,
szanowny księże, czego nie powinieneś robić w państwie
demokratycznym i światopoglądowo neutralnym.
-
Nie będziesz politykował z wyżyn ambony.
-
Nie będziesz oceniał niczyich poglądów politycznych.
-
Nie będziesz wskazywał, na kogo głosować.
-
Nie będziesz wskazywał, na kogo nie głosować.
-
Nie będziesz uczestniczył w intrygach jednych polityków przeciw
innym.
-
Nie będziesz wykorzystywał swojej religii i jej symboli przeciw
demokratycznemu państwu.
- Nie będziesz wykorzystywał wspólnego państwa do
faworyzowania twojej religii i twojego Kościoła.
-
Nie będziesz osłabiał organów legislacyjnych demokratycznego
państwa poprzez narzucanie doktryn i dogmatów twojej religii.
-
Nie będziesz potępiał pomysłodawców ustaw, które nie
odpowiadają twojemu Kościołowi.
-
Nie będziesz potępiał osób wygłaszających odmienne zdanie niż
twoje i twojego Kościoła.
-
Nie będziesz dzielił sumień ludzi na lepsze – twoje i wyznawców
twojego Kościoła i gorsze – tych, którzy przedstawiają inny
punkt widzenia od waszego.
-
Nie będziesz kwestionował demokracji poprzez uzurpowanie dla siebie
i twojego Kościoła jakiejś szczególnej roli niepodlegającej
ocenie, krytyce i rozliczeniu.
-
Nie będziesz podważał demokracji poprzez pouczanie władz państwa
i jego urzędników, co mają robić oraz jakie decyzje wydawać.
-
- Nie będziesz żądał przywilejów finansowych dla siebie i
twojego Kościoła, bo to nazywamy korupcją.
-
Nie będziesz osłabiał społeczeństwa poprzez podsycanie w nim
konfliktów i sporów.
-
Nie będziesz osłabiał państwa poprzez wymuszanie lub akceptowanie
serwilistycznych wobec twojego Kościoła zachowań urzędników i
polityków.
-
Natomiast będziesz szanował demokratyczne państwo świeckie oraz
ustanowioną przezeń wolność religijną. Byłoby też dobrze,
gdybyś potrafił docenić to, że istnieją ludzie wystarczająco
światli i wytrwali, by strzec demokratycznych wartości, które
przecież służą również i twojemu Kościołowi.
Kiedy
rozmawiam o tym z Claude'em, wykładowcą na Uniwersytecie w
Strasburgu, i trochę sobie przy okazji żartujemy, mój znajomy
konkluduje: - Widzę, że Kościół katolicki w Polsce mocno wtrąca
się do życia politycznego. To, co napisałaś, przyda mi się na
zajęciach z muzułmańskimi duchownymi. My we Francji już dawno
zapomnieliśmy, ile szkody przynosi, gdy państwo i polityka mieszają
się ze sobą. Z klerykalizmem politycznym rozprawiliśmy się sto
lat temu. A nacjonalistyczną religijność w stylu waszego PiS,
oglądamy tylko w telewizyjnych reportażach z odległych krajów.
No
cóż – mogłam jedynie odrzec – sporo mamy jeszcze do
zrobienia, nawet przy bardziej miękkim niż francuski, łagodnym
wariancie świeckości, który w Polsce wybraliśmy. Pamiętam, jak
wielkie wrażenie zrobił na mnie wywiad sprzed paru laty
arcybiskupa Paryża Jean-Marie Lustigera i zdanie, jakie
powiedział: „Kościół katolicki we Francji jest ubogi, ale
wolny i uczciwy”.
Hierarchowie
Kościoła obawiają się utraty tego, co mają, i „spadku
znaczenia”. Rzeczywiście tracą obecnie wpływy.
Gubi
ich pycha, egoizm, zakłamanie, intryganctwo polityczne.
Stawianie
Kościołowi wymagań mogłoby paradoksalnie uratować go przed
skostnieniem i inercją duchową, w jaką popadł.
Ale
to nie moja sprawa. To problem katolików i ich wiary.
Ja
jestem bezwyznaniowa i szczęśliwa, że mam własnego wewnętrznego
przewodnika moralnego. Myślę, że ów spadek znaczenia Kościoła
w jego obecnym wydaniu jest nieunikniony. I oznacza otwarcie
przestrzeni dla rozwijania duchowości poza instytucjami w
poszukiwaniu głębszych prawd.
Jako
dzieci wszechświata mamy prawo czerpać mądrość i dobro z
nieograniczonej ilości źródeł.
I
na koniec aktualny wiersz Ewy Szczawińskiej – Nierajskiej z
Niepiekieł
Gender
Elvis
śpiewał : „ Love me tender”,
a
Ty jesteś taki dżender,
gdy
w fartuszku siekasz natkę.
-
Czy nadajesz się na matkę ?
*
Oto
słowo na niedzielę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz