Protestancki
teolog Paul Tillich przebadał reakcje jednostki na lęki po
kazaniach zatytułowanych Shaking of the Foundations
(Trzęsienie fundamentów). Chodziło o uczucia, które
przychodzą gdy życie sprowadza nas do krytycznego punktu.
Otóż
dociera do nas wtedy, że całkiem zgubiliśmy swoją drogę.
Dlaczego
mnie to spotkało? - pytamy.
Często
obwiniamy innych, co jest dobre na krótką metę, bo pozwala nam
złożyć gdzieś swoje cierpienie, daje nam chwilę wytchnienia. Gdy
jednak postępujemy tak zawsze, zranimy nasze relacje i wejdziemy w
ślepą uliczkę oszukiwania siebie.
Wielu
ludzi żali się, narzeka. Narzekamy, bo większość z nas prowadzi
życie zupełnie nieludzkie. Oni przeczuwają, że być może mają w
sobie bożą iskrę, a nie chcą, albo wytresowani przez tłum nie
potrafią z tego skorzystać. Nie czują się za dobrze jako ludzie,
dlatego narzekają na wszystko.
Nie
jest to fakt, do którego łatwo się przyznać, a kościół zamiast
wesprzeć tylko wprowadza zamęt i błędne kody.
Z
jednej strony jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo, a z
drugiej strony prochem jesteś. Lecz przecież religie, które nas
otaczają, to tylko dobry biznes.
Często
obwiniamy Boga. I właściwie mamy rację, skoro Bóg jest
wszechmocny, mógł nam oszczędzić cierpienia. Wtedy, w tej chwili
oddechu powinno do nas dotrzeć, co się właściwie stało.
Trochę
cierpliwości i dowiemy się, że każde cierpienie niesie konkretny
dar wrażliwego życia....
Bądź
miłosierny, także dla siebie.
Surowość
serca nigdy nie jest znakiem uduchowienia, nawet gdy przybiera maskę
moralnej prawości.
Cierpienie
otwiera drzwi do zachwytu nad cudem czułej miłości, drzwi do
duchowego życia.
Nie
znaczy to jednak, że mamy bez przerwy nosić na sobie ciężki
plecak cierpienia i lęków.
Boisz się czegoś?
Z pewnością to
właśnie ciebie dopadnie. Myśl jest przecież stwórcza, a gdy zostanie
poparta emocją...... Lęk jest fajną emocją i to z lęków biorą się
choroby, takie jak rak i zawał. Lekarze mówią o tak wielu
chorobach, że one mają przyczynę psychosomatyczną, biorą się z
głowy, z psychiki, z chorych myśli.
Jeśli
będziemy trzymać się silnie negatywnych i bolesnych uczuć, nie
potrafimy wybaczyć, zaczniemy umierać fizycznie i duchowo.
Trzymać
w sobie urazę, nienawiść, to jakby trzymać w dłoni płonący
węgiel: - odrzuć go, bo się poparzysz.
Gdy
to zrobisz, gdy nauczysz się wybaczać, poczujesz wewnętrzny świt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz