Lokalna prasa, ale też ogólnopolska informuje o wydarzeniu sprzed kilku dni: - „Udało się wydobyć 300-kilogramowy dzwon po ponad 80 latach od ukrycia go przez dawnych mieszkańców Maniowa. Dzwon pochodzi z nieistniejącej cerkwi w Maniowie, a udało się go odkopać dzięki pracownikom Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku, pomocy służb konserwatorskich i społeczników. Jego dźwięk znów rozległ się w dolinie.
Dzwon był zakopany w zrujnowanej dzwonnicy.
To już kolejny
dzwon ze świątyń karpackich znaleziony na terenach leśnych. W czerwcu tego roku na terenie Nadleśnictwa
Bircza, w lesie porastającym wyludnioną wieś Jamna Górna, znaleziono dzwon
cerkiewny. W maju 2021 roku odnaleziono dzwon z kaplicy na Pustelni św. Jana z
Dukli na tzw. Zaśpicie (Nadleśnictwo Dukla), zaś w kwietniu 2006 roku w Balnicy
(Nadleśnictwo Komańcza). Dzwony te były zazwyczaj ukrywane przez wiernych przed
okupantem, który rekwirował je na potrzeby produkcji wojennej”.
W artykule mamy przykład informacji niepełnej. Otóż z artykułu nie wynika przed jakim okupantem wierni ukrywali dzwony. Ktoś mógłby pomyśleć, że przed Niemcami. Otóż Niemcy uciekli stąd w roku 1944, a dzwony ukrywano w 1947 roku przed Polakami, w czasie Powstania Ukraińskiego, kiedy było już wiadomo, że Polacy wysiedlą z Bieszczadów całą ludność. Drobne pół miliona Łemków, Rusinów, Bojków.
Maniów, istniejący od sześciuset lat, liczył w 1938 roku pół tysiąca mieszkańców.
Zdjęcia: ze Staszkiem Firstem na łąkach ponad Maniowem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz