Samo życie potwierdza, że jest wielką niewiadomą - dziś zamieszczam wpis o ponownym zakończeniu tegorocznego sezonu grzybowego. Jeszcze w środę 15 listopada zbierałem grzyby w mazowieckim lesie. Zbiór okazał się o dziwo udany i obfity – prawie same podgrzybki octowe.
W sumie sezon był udany, chociaż dziwny, opóźniony,
przez suszę, która wprowadziła na Mazowszu
letarg grzybowy. Do dzisiejszego wpisu wybrałem zdjęcia z siarkowcem.
Jest to grzyb fotogeniczny, jak najbardziej
jadalny i ma jedną zaletę – można go znaleźć wtedy, kiedy innych grzybów
jeszcze nie ma. Najpierw go odkryłem. Rósł na zwalonym drzewie, tuż przy bagnie.
Od razu ujęła mnie jego fotogeniczność – ma ciekawy kolor, rośnie przyczepiony
do drzewa niby huba i przypomina płaty faworków.
Jak Czytelnicy wiedzą, mam nieustającą potrzebę aktywności fizycznej, którą nazwałem Lataczka. Nie usiedzę długo w domu,
ani w jednym miejscu, lubię podróżować, jeździć rowerem, a wędrowanie wprost uwielbiam. Czuję
się spełniony, kiedy w lecie pokonam pieszo 20 kilometrów.
Następnego dnia po odkryciu siarkowca przyszedłem do niego na sesję zdjęciową i przyniosłem
kilka znanych Czytelnikom Osobistości:
-
Plastusia, Liska i dwa zające - Landrynkowego i tego z białymi uszami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz