niedziela, 8 listopada 2020

Mały Książę


 Dla okazania jedności z młodymi, każdy wpis poprzedzam Symbolem Buntu Kobiet

*****  *** Stare zgredy muszą odejść! 
---------------------------------------------------------------------------

Czyli pieniądze z szafy

Mały Książę podczas swej podróży trafił na planetę, gdzie siedział Pijak otoczony mnóstwem pustych i pełnych butelek.                                                

- Co ty tu robisz? –zapytał go Mały Książę.                                                             

- Piję – odpowiedział ponuro Pijak.                                                                     

- Dlaczego pijesz? – spytał Mały Książę.                                                               

- Aby zapomnieć – odpowiedział Pijak.                                                              

- O czym zapomnieć – zaniepokoił się Mały Książę, który już zaczął mu współczuć.                                                                                                                  

- Aby zapomnieć, że się wstydzę – odpowiedział Pijak, schylając głowę.      

- Czego się wstydzisz? – dopytywał się Mały Książę, chcąc mu pomóc.       

- Wstydzę się, że piję – zakończył rozmowę Pijak i pogrążył się w milczeniu.


A te pieniądze z szafy sygnalizowane w podtytule?

Opisywałem kiedyś rozmowę z nieznajomym, gdy szedłem w Bieszczadach przez Roztoki na Fereczatą. Powiedziałem mu (temu nieznajomemu), że od wielu lat nie pracuję, za to dużo podróżuję. On stwierdził, że takie życie kosztuje i zapytał skąd mam pieniądze. A gówno to ciebie obchodzi – pomyślałem, lecz werbalnie zastosowałem klasykę.                                                                                                            

- Z szafy biorę – odpowiedziałem.                                                                             

- A skąd one (te pieniądze) biorą się w tej szafie? – nie dawał za wygraną pytający.            

- Moja żona tam je wkłada – wyjaśniłem.                                                                  

- A pana żona to skąd je bierze?                                                                               

- Ja jej daję – zakończyłem i z satysfakcją patrzyłem na twarz ciula.

 

Wątek aktualny.

Pod koniec października w lesie było już bardzo kolorowo. Grzybów suszonych, zamrożonych i marynowanych miałem dość, dlatego po lesie bardziej spacerowałem niż zbierałem. W czasie zwykle sześciogodzinnych wędrówek, odwiedzałem kwartały mej ulubionej dębiny świetlistej. Któregoś dnia, na starym wiatrołomie zachwyciłem się zabarwionym jesiennie dębem. Fotografowałem, obchodząc go dookoła, a zadowolenie wypływało mi uszami. Jednocześnie przypominała się myśl, że człowiek zadowolony ma jeszcze więcej tego, co już ma. Tę jakby modlitwę dziękczynną odebrał Duch Lasu i w tym wyjątkowo uroczym miejscu zostałem obdarowany jedynym tego dnia, dojrzałym i zaskakująco zdrowym borowikiem.













1 komentarz: