czwartek, 19 listopada 2020

Co słychać w jesiennym lesie

Dla okazania jedności z młodymi, wpis poprzedzam hasłem polskiego Strajku Kobiet

*****  *** Dziadersy muszą odejść! 

---------------------------------------------------------------------------------------


Niedziela, pochmurno, ale w miarę ciepło jak na 15 listopada. Chodzę niespiesznie po dobrze znanych miejscówkach i zbieram ostatnie podgrzybki. Miałem już grzybów nie zbierać, odtrąbiłem koniec sezonu, atoli zdania nie zmienia tylko martwy lub głupi. Dają? – Bierz! Plus spacer bez maski poza cywilizacją wirusową. Jeszcze są podgrzybkowe niedobitki, niektóre mocno nadjedzone przez ślimaki, te do suszenia. Ale także trafiłem zdrowych octowych podgrzybków na dwa półlitrowe słoiki.



Poza tym spacer niezwykle przyjemny i to z ciekawostkami. Natknąłem się na czaszkę psa. Pisałem już, że od kilku lat nie widuję w Kampinosie bezpańskich psów, podejrzewałem, że zostały wycięte przez wilki. Internet potwierdził tę  wiadomość – są tu wilki i to nawet dwie watahy.


W lesie nikogusieńko – idealna cisza. Jedynie niekiedy słychać pukanie dzięcioła. W pewnym momencie dostrzegłem łosia. Przyglądał mi się z wyraźną ciekawością. Nie odchodził, trzymał odległość i przesuwał się wraz ze mną. Trwało to pół godziny, po czym wreszcie się znudził.








Nie trze­ba w le­sie kląć,
ka­pe­lusz trze­ba zdjąć
jak naj­uro­czy­ściej
i po­słu­chać, co też mó­wią li­ście…



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz