środa, 28 marca 2018

Świerszcz w Nowym Yorku

Po bardzo ruchliwym deptaku w amerykańskiej metropolii spaceruje czerwonoskóry Indianin z białym przyjacielem.
    W pewnym momencie Indianin przystaje i mówi: - "Słyszę, że tu gdzieś świerka świerszcz".
Nowojorczyk się zadziwił: - "Jak możesz w takim zgiełku usłyszeć świerkanie świerszcza?"

Indianin idąc za słuchem rzeczywiście znalazł w załomie na murku muzykującego owada. Biały mieszczanin nie mógł wyjść z podziwu jak to było możliwe usłyszeć świerszcza w tak ogromnym hałasie.

Indianin tłumaczył, że nie jest ważna siła dźwięku, lecz wyczulenie na określone dźwięki czy tony.
      Na dowód swojej teorii upuścił na chodnik monetę.
Natychmiast kilku przechodniów zatrzymało się kierując spojrzenie na chodnik.


Widzisz? - powiedział Indianin – dźwięk padającej monety nie był z pewnością głośniejszy niż świerkanie świerszcza, ale ci ludzie są zaprogramowani na słuchanie muzyki pieniądza, a ja na muzykę przyrody.
To jest opowieść z 2013 roku, która dała mi wtedy do myślenia. 
Zdiagnozowałem u siebie uzależnienie od rynków finansowych - dziesiątki godzin w tygodniu spędzane przy komputerze w daytradingu.
Podjąłem decyzję, że chcę to zmienić i tym sposobem zaczęły się moje bieszczadzkie przygody.  

WESOŁYCH  ŚWIĄT

2 komentarze: