Wyścig Czerwonej Królowej 6
Po
epizodzie warangerskim Miss Ewolucja dopiero rozkręciła się
na dobre.
Zgromadziła
prekursorów przyszłych królestw zwierząt, roślin i grzybów. To
był ówczesny suweren.
Zgromadziła i przeprowadziła
z nimi konsultacje, chociaż nie musiała, pytając czego oczekują.
Czyli demokracja pełna.
Grzyby
były zdecydowane zostać grzybami.
Gorzej
było z pozostałymi organizmami.
Owe państwo nie było jeszcze do
końca pewne, czy chcą być roślinami, czy zwierzętami.
Właściwie
były raczej zwierzętami.
Czy
może jednak roślinami?
Albo
czym?
Wahały
się i myślały. Bo miały czas.
W
rzeczy samej ediakar dopiero niedawno został wpisany do
tabeli stratygraficznej. Zanim to się stało, ostatnie 90 milionów
lat prekambru uchodziło za czarną skrzynkę, z której nie można
było odczytać, w jaki sposób nastąpił tak gwałtowny rozwój
różnorodnych form życia w następującym później kambrze.
Kambr
według oficjalnej rachuby czasu zaczyna się przed 542 milionami lat
od werbli Miss Ewolucji.
Dosłownie
nagle pojawia się bowiem mnóstwo wysoko rozwiniętych organizmów,
z nogami, oczami, szczypcami, pancerzami, skrzelami, płetwami,
wnętrznościami i nieposkromionym apetytem na drogich sąsiadów.
Co
to się porobiło, że na scenę wyszło aż tylu aktorów naraz?
Wygląda
to, jakby nastąpiło zerwanie z zasadą stopniowego, płynnego
rozwoju.
Bo
w skali kosmicznej historii Ziemi, ten okres przejściowy był
dziwnie krótki: - minęło zaledwie kilka milionów lat, a
wykształciło się ponad sto różnych typów budowy!
Nastąpił
tak gwałtowny przeskok, że aby go zrozumieć, wyobraźmy sobie
scenę:
Porośnięte
sierścią humanoidy wymachują maczugą, chrząkają, śpią w
jaskini w zwartej grupie aby utrzymać ciepło, nawet puszczane
donośne, zdrowe bąki, na które odpowiada jaskiniowe echo, nie
rozluźniają tej ogólnej obłapki-przytulanki.
Przeskok!
I
teraz te sierściaki ni stąd, ni zowąd są ogolone, patrzą na
świat z okienek samolotów i rzucają mądrości typu E = mc do
kwadratu.
Opiszę
tu jednego stwora z epoki kambru, czasu, którego dewizą był wyścig
zbrojeń i hasło: - jeżeli ty mnie nie pożresz, to ja pożrę
ciebie!
Opabinia.
Ponad
piaszczystym dnem sunie falistymi ruchami coś, co przypomina
skrzyżowanie odkurzacza z pancernym pociągiem Pendolino.
Giętka,
wężowa szyja wychodzi z okrągłej głowy i jest zakończona
zębatymi szczypcami - jak w maszynach rozbiórkowych zgryzających
betonowe wielopiętrowe domy.
Tuż
nad nasadą szczypiec wybałusza się pięcioro oczu, patrzących
jednocześnie w różne strony.....
Opabinię
zrekonstruowaną całkowicie, pokazano po raz pierwszy na kongresie
naukowym w 1972 roku.
Na
jej widok naukowcy wybuchnęli gromkim śmiechem, a jeden z biologów
stwierdził, że ewolucja musiała być na niezłym haju, kiedy
tworzyła opabinię.
Nieuprawniona
opinia.
Znamy
już bliżej Miss Ewolucję i wiemy, że w jej torebce jest
wiele różności, ale narkotyków brak.
Miss
Ewolucja w każdym momencie panuje nad sytuacją. Opabinię kochała
tak, jak pająk kocha swoje dzieci: - kiedy żarłoczny odkurzacz
odegrał już swoją rolę, skreśliła go z listy bez żalu.
Możemy
być jej za takie działanie wdzięczni – NFZ nie chciałby płacić
za leczenie pacjenta z pięciorgiem oczu.
Podsumowując: -
ewolucyjny postęp znacznie przyspieszył i zaczął się dokonywać
wybuchowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz