czwartek, 10 grudnia 2015

Noc w Wołosatem

Wychodzę ze sklepu w Wetlinie i widzę, że akurat ruszył busik z napisem: Brzegi Górne. Pomachałem - i już jadę za całe 4 złote.
W busiku tylko kilku pasażerów.
Jadę i przypomina mi się następujący limeryk:

Raz pewna pani jadąc długo w autokarze
Myślała z trwogą - czy się aby odważę?
Aż w końcu - na przystanku
W śródmieściu o poranku
Pani zrobiła siusiu wprost na trotuarze.

Dojeżdżamy do miejscowości, której nie ma - Berehy Górne.
Busik wraca do Wetliny, a ja czekam chwilę na dalszą podwózkę w kierunku Wołosatego.
Jest pięknie.
       Myślę sobie: - co tak będę stał, pójdę, a sprawę podwózki złożę na ręce mego Anioła.
I ruszam, jak pamiętam, byłem w tym momencie w błogostanie. W takim właśnie nastroju najlepiej działają intencje.
Uszedłem może sto metrów, gdy zatrzymał się obok samochód osobowy.
- Może pana podwieźć?               Oczywiście!                                                                                          Nie machałem, ale dobrze wiem, kto podesłał tę podwózkę. To wszystko niby drobiazgi dla kogoś, kto nie czuje bluesa, lecz gdy jesteś dobrze umocowany w sobie, takie zdarzenia sprawiają niebotyczną radość.
Wsiadam więc do auta i mówię: - Anioł państwa zesłał, macie plus w niebie.
I potoczyła się miła rozmowa, z miłymi ludźmi. Młode małżeństwo jechało do Mucznego przez Ustrzyki Górne, gdzie wysiadłem.
Podziękowałem młodym, oraz w myślach Aniołowi za prowadzenie i ruszyłem dalej pieszo. Stąd do Wołosatego tylko 6 km.

Następuje przepiękna powtórka z rozrywki: - znowu „się idzie pomalutku skrajem szosy straszliwie i cudownie samotnym”....
Boziuniu! Jaka to przyjemność tak wędrować! Ustrzyki coraz dalej.




Motyle upojone wolnością nie zwracają uwagi na jadące samochody i kończą swój krótki kolorowy żywot.
Zwracaj uwagę na znaki stojące na poboczu drogi życia......



Charakterystyczny budynek dla więźniów, jeszcze z czasów PRL-u.
Chmurzy się, jest gorąco i parno, chyba będzie padać.

U Marioli w Wołosatem

Sklep w Wołosatem zamknięty, potwierdza się przeczucie z Wetliny. Zmierzam do Marioli – noclegi. 
Jako że zakupy z Wetliny niosę w reklamówce, idący z przeciwka ludzie, pytają mnie gdzie można kupić jedzenie, gdzie jest czynny sklep w Wołosatem. Odpowiadam, że najbliższy otwarty jest w Ustrzykach. Tam jest nawet kilka sklepów.
I już budka ze sławnymi malunkami Mariolki, oraz rzeźbami Staszka.




Staszek Wiecheć jest kolegą Darka Karalucha, razem robili na siekierezadzie pod Baligrodem, a także wspólnie prowadzili wypały.
Chwila rozmowy ze Staszkiem, przekazuję najnowsze wiadomości co u Darka i ląduję pod dachem. Tu dopinam się do prądu – ładuję to, co ładowania wymaga.
I pod prysznic!!! Och jak bosko!!!
Jedzonko, a po nim leżakowanie i czytanie książki z bogatych zbiorów Staszka.
Gdzieś daleko pomrukuje burza.
Usnąłem nie wiadomo kiedy. Budzę się w środku nocy, deszcz pada równo. A więc następny limeryk pasujący do okoliczności:

Pewien pan - kiedy w deszcz spojrzał w okno
Ujrzał drzewa co strasznie wręcz mokną
za parasol więc złapał
I na drzewo się wdrapał
By zaradzić na rzecz tak okropną.

2 komentarze:

  1. Panie Zbyszku, zbliża się zapora na WIG20 1720punktów i co dalej??? dlaczego nic Pan nie pisze o zaporach???

    OdpowiedzUsuń
  2. co z akcjami HAWE ??? czy zapora na 34 groszy pęknie i zjedziemy na 10 groszy a może niżej??? jak Pan to widzi? bedzię wystrzał na 1,48pln czy tej spółki już nie ma????
    proszę o odpowiedź. 99% inwestorów straciło swoje pieniądze na tej inwestycji , coś tutaj jest złego w tej spółce, jak to można wytłumaczyć, proszę o komentarz

    OdpowiedzUsuń