W 1961 roku zostałem przyjęty do liceum Reytana. W 1961 roku było to liceum elitarne, wyłącznie męskie. Dopiero w 1963 roku szkoła zaczęła przyjmować dziewczęta. A więc zostałem przyjęty do liceum męskiego. Był egzamin wstępny do tej szkoły, ale nie zdałem go. Moja szkoła podstawowa, nr 33 mieściła się początkowo przy ul.Grottgera, ale w piątej klasie szkołę nr 33 przeniesiono na ul. Wiktorską, obok liceum Reytana. W ostatniej klasie szkoły podstawowej moją wychowawczynią została starsza, dystyngowana pani, była guwernantka z przedwojennych dworów ziemiańskich. Jeśli się czegoś nauczyłem w podstawówce, wydaje mi się, że to właśnie dzięki tej nauczycielce, pani od polskiego. Ale było już za mało czasu, aby nadrobić braki w wiedzy, w intelekcie, jak to nazywa Osho, i zwymiotować tę wyuczoną lekcję na egzaminie wstępnym w Reytanie. Egzamin do liceum.......Zamiast wymieniać, co napisała Konopnicka, wdałem się w filozofowanie. Egzaminator działał mi na nerwy, taki mały wypierdek mamuta, ciągle przerywał. Nie dawał dokończyć jednego zdania. Zapytałem grzecznie: -"Czy może mi pan nie przerywać"? Zawsze bowiem byłem cierpliwy, potrafiłem być cierpliwy w poźniejszym życiu także, nawet 20 lat, ale potem moja cierpliwość kończyła się wybuchem. Więc nie zdałem. Ale od czego miałem matkę, która znała życie i niepokornego syna i przewidziała obrót rzeczy. Mama dała już przed egzaminem łapówkę komu trzeba i Zbigniew Stawicki znalazł się na liście uczniów przyjętych do Reytana……….Jeśli uważasz czytelniku w tym miejscu, że powinienem się wstydzić, że przyznaję się do tego, to wiedz, że z tobą jest coś nie tak. Co nie tak? Otóż ukrywać lub przeinaczać fakty to w porządku?. Czy wiesz, że Albert Einstein zdał egzamin na uczelnię dopiero w trzecim podejściu? W pierwszym i drugim roku rozwiązywał zadania z wynikiem prawidłowym, lecz sposobem wielce niekonwencjonalnym, który nie podobał się starym belfrom z komisji egzaminacyjnej. Te nietypowe rozwiązania przeszły do historii....W trzecim podejściu Einstein ugiął się i rozwiązał zadanie w zwykły sposób, żeby egzaminatorzy się ucieszyli---------------------------Porównuję się z Einsteinem? A dlaczego nie? Nie wolno? Lubisz czytelniku puszczać bańki mydlane? Jesteś w takim razie podobny do Einsteina. Einstein był nietypowy, był burzycielem, i radosnym dzieckiem jednocześnie, tak jak Osho. Tylko ludzie nietypowi, burzący ustalone reguły, że coś wypada, albo nie wypada, popychają świat do przodu. ----------------------------------------A więc pierwszy miesiąc nauki. Jestem w klasie z językiem niemieckim. Chodziłem od czterech lat na prywatne lekcje niemieckiego, tu jestem mocny. Od razu zauważyłem, że nie muszę się uczyć, bo już umiem. To miłe uczucie. Nie muszę się uczyć.........Zacząłem przypinać etykiety przedmiotom, w zależności od sympatii osobistych. Geografia fajna, bo nauczyciel nazywany przez nas Zorro był fajny – luzak. Historia nudna, bo nudna nauczycielka. Rosyjski tolerowany, bo taka była rzeczywistość polska itd. Matematyka? Wydawało mi się, że matematyka jest abstrakcyjna, to taka gimnastyka umysłowa tylko. Ważna jest dla inżynierów, którzy mają w przyszłości budować na przykład mosty, ale ja mostów nie będę budował, czuję się humanistą bardziej, to stanę z boku. I stanąłem z boku. Polski mi się podobał. Bo polskiego uczyła młoda, bardzo atrakcyjna kobieta, pani Modrzejewska, w której zakochało się pół klasy. I prowadziła lekcje bardzo ciekawie, ekscentrycznie, nowocześnie. A więc na lekcjach matematyki stoję z boku. Jest 28 września 1961, stoję przy tablicy, takie rzeczy dziejowe dokładnie się pamięta, dostaję od matematyczki trzecią dwóję. I słyszę słowa: - „Stawicki, z ciebie matematyk nie będzie. Mało tego, jeśli dostaniesz czwartą dwóję, wylecisz ze szkoły. Weź korepetycje może”. OOO!!! To było uderzenie w ambicję. Nie przepadam za matematyką, ale korepetycje? To wstyd przecież! Matce nie powiedziałem nic i tydzień posiedziałem nad książką. Po tygodniu zgłosiłem się na ochotnika do tablicy i żmudnie rozwiązałem jakieś zadanie. Dostałem trójkę z dwoma minusami, a wiedziałem już, że to całkiem niezły stopień u naszej matematyczki. Tak dojechałem do matury. W kolejnych latach dostawałem trójki przeważnie z jednym minusem. Wreszcie matura z matematyki. Byłem tak spięty, że w ogóle nie mogłem zrozumieć zadania. Tak potrafią zaślepić emocje, spociłem się jak mysz. Podszedł do mnie wychowawca, traktował wszystkich nas jak swoich synów, profesor Nykowski. - "Co jest z tobą"? – zapytał. Mówię: - „Nerwy mi puściły, nie wiem od czego zacząć, mam pusto w głowie”. Odszedł. Poszedł do jednego z najlepszych matematyków w klasie – Halbersztata. I za chwilę miałem ściągawkę. Przepisałem. Uffff! Dostałem trójkę z pisemnego, idę na egzamin ustny. Egzamin ustny wyglądał tak: - Nauczycielka pyta: -„Stawicki, ściągałeś? A tej nauczycielce nie można było kłamać, nie dało się. Odpowiadam zaskoczony: -„Tak”. I teraz ja pytam: -„A skąd pani wie? – odpowiedź: - bo wynik dobry, ale pomyliłeś plus z minusem”. Jeszcze musiałem powiedzieć od kogo dostałem ściągawkę. Nie było żadnych konsekwencji. Nauczycielka powiedziała: -„Wiem, że mogłeś być zdenerwowany, wiem na ile ciebie stać, u mnie masz trzy z minusem, a ponieważ na świadectwie minusów nie ma, dostajesz trójkę. I pamiętaj, że ta trójka w Reytanie wiele znaczy”.-------------------Zdawałem na Leśnictwo. Szanuję przyrodę. Do SGGW poszedłem z serca. Egzamin wstępny z matematyki. Jest sześć zadań i dwa testowe, dodatkowe. Wykładowca, który zarządzał egzaminem powiedział: -„Rozwiążcie tylko te sześć, to wystarczy, aby być przyjętym. Bo te dodatkowe, to tylko czekają na kogoś, kto kiedyś może je rozwiąże. Jeszcze się nie zdarzył w historii wydziału student, który by rozwiązał zadania obowiązkowe i dodatkowe”. -----I jak myślicie, kto rozwiązał w 1965 roku, te wszystkie zadania na wydziale Leśnictwa? – Zbigniew Stawicki. Czułem się swobodny z matematyki. Ale co cesarskie, należy oddać cesarzowi. Bukiet kwiatów i do Reytana. Podziękować nauczycielce. Podziękowanie jest miłe i się należy. ------Na obrazku znak mojego liceum. Jeśli mówię o swoim wykształceniu, podkreślam, że więcej dał mi Reytan niż studia na dwóch uczelniach: SGGW i SGPiS.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz