Reportaż z lasu
W pierwotnych miejscach gór, wąwozów, szczelin, wśród starych drzew, czujemy szczególny klimat, który nasi przodkowie darzyli czcią, jako miejsca duchowe. Jak wiemy, dawno temu w Chinach powstała sztuka rozpoznawania sensu miejsc.
Przypowieść Feng-shui.
Pewien
mistrz Feng-shui został zaproszony,
aby wskazać dobre miejsce na dom.
Wyruszył
w daleką drogę i na miejsce przybył już mocno sfatygowany upałem i jak tylko
się zjawił, zaraz chciał pić.
Gospodyni
poszła po wodę, ale kiedy mistrz podnosił kubek do ust, zobaczył, że do wody ma
dosypane plewy.
Pił, ponieważ był zbyt spragniony, aby zrezygnować.
Pił
powoli małymi łykami, wypluwając plewy, aby się nie zakrztusić. Wypił, odstawił
upaprane naczynie, a że był zezłoszczony przyjęciem – rozejrzał się po terenie i wskazał najgorsze możliwe miejsce na siedzibę
ludzi.
Zawładnęły nim złe emocje i myślał: - Niech wszystko tu choruje i przepada!
Minęły
lata, kiedy znowu szedł tą okolicą. Pamiętał dobrze, jakie miejsce wskazał kiedyś,
dlatego ze zdziwieniem zamiast ruiny oglądał kwitnącą posiadłość.
Pachniały
bzy, śpiewały ptaki.
- Czy to jawa czy sen? - Pytał sam siebie.
Kiedy
tak patrzył zdumiony, zawołała go gospodyni, ponieważ rozpoznała mistrza od
razu. Powitała przybysza z wielkim szacunkiem i obsypała podziękowaniami. Wtedy
mistrz otworzył serce i rzekł:
- Wcale nie wybrałem ci dobrego miejsca,
pokazałem miejsce najgorsze, bo chciałem ciebie ukarać.
- Ale za co? – zapytała kobieta.
- Za wsypanie mi plew do wody.
- Dosypałam ci plew – wyjaśniała gospodyni
– bo byłeś zgrzany, a woda w mojej studni
jest lodowata. Kiedy pije się ją łapczywie, można dostać zapalenia płuc.
Chciałam, żeby woda wyszła ci na zdrowie.