piątek, 7 marca 2025

Przypowieść Feng-shui

Reportaż z lasu










W pierwotnych miejscach gór, wąwozów, szczelin, wśród starych drzew, czujemy szczególny klimat, który nasi przodkowie darzyli czcią, jako miejsca duchowe. Jak wiemy, dawno temu w Chinach powstała sztuka rozpoznawania sensu miejsc.

          Przypowieść Feng-shui.

Pewien mistrz Feng-shui został zaproszony, aby wskazać dobre miejsce na dom.

Wyruszył w daleką drogę i na miejsce przybył już mocno sfatygowany upałem i jak tylko się zjawił, zaraz chciał pić.

Gospodyni poszła po wodę, ale kiedy mistrz podnosił kubek do ust, zobaczył, że do wody ma dosypane plewy.

      Pił, ponieważ był zbyt spragniony, aby zrezygnować.

Pił powoli małymi łykami, wypluwając plewy, aby się nie zakrztusić. Wypił, odstawił upaprane naczynie, a że był zezłoszczony przyjęciem – rozejrzał się po terenie  i wskazał najgorsze możliwe miejsce na siedzibę ludzi.

     Zawładnęły nim złe emocje i myślał: - Niech wszystko tu choruje i przepada!

Minęły lata, kiedy znowu szedł tą okolicą. Pamiętał dobrze, jakie miejsce wskazał kiedyś, dlatego ze zdziwieniem zamiast ruiny oglądał kwitnącą posiadłość.

Pachniały bzy, śpiewały ptaki.

- Czy to jawa czy sen? - Pytał sam siebie.

Kiedy tak patrzył zdumiony, zawołała go gospodyni, ponieważ rozpoznała mistrza od razu. Powitała przybysza z wielkim szacunkiem i obsypała podziękowaniami. Wtedy mistrz otworzył serce i rzekł:

- Wcale nie wybrałem ci dobrego miejsca, pokazałem miejsce najgorsze, bo chciałem ciebie ukarać.

- Ale za co? – zapytała kobieta.

- Za wsypanie mi plew do wody.

- Dosypałam ci plew – wyjaśniała gospodyni – bo byłeś zgrzany, a woda w mojej studni jest lodowata. Kiedy pije się ją łapczywie, można dostać zapalenia płuc. Chciałam, żeby woda wyszła ci na zdrowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz