Przymierzam
się do wpisu o Tadeuszu Kościuszce i ….. synchroniczność
daje o sobie znać.
Otóż
jedna z moich dawnych tras piechurowych w Lesie Kabackim prowadziła do miejsca katastrofy samolotu pasażerskiego, który nosił
imię Tadeusza Kościuszki.
Samolot
wystartował z warszawskiego lotniska Okęcie w rejs do
Ameryki.
Jeszcze w Polsce nastąpiła awaria i Tadeusz Kościuszko
zawrócił na Okęcie zrzucając po drodze paliwo. Już było
tak blisko - brakowało może 5 kilometrów.
Znowu
odwiedziłem to miejsce.
Od
upadku samolotu minęły 32 lata – las zasłonił pogorzelisko.
W
dniach powszednich jest to miejsce odludne, pomimo bliskości miasta
(Do końcowej linii metra jest stąd cztery kilometry).
Od
wielu lat dzieją się tu dziwne rzeczy. Wiele osób twierdzi, że
miejsce jest „nawiedzone”.
Czytałem
kilka relacji o spotkaniach z duchami, a także z Czymś
Niewyjaśnionym, które funduje człowiekowi
niezły dreszczyk..
W
każdym razie miejsce jest nasycone traumą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz