Public
relations to oddzielny sektor komunikowania, w który Kościół
pilnie inwestuje. Z tą różnicą, że ludzie z branży pojmują
swoje działania jako praktykę grupową, a Jan Paweł II zrozumiał,
że najlepszym sposobem podtrzymywania kontaktów jest osobiste
zaangażowanie.
Efekt
był absolutnie przekonujący.
W tym kontekście jednoosobowa
działalność papieża miała rozmach odpowiadający całej
ponadnarodowej agencji PR, działającej w skali globalnej.
Oto
liczby ilustrujące trzeci co do długości pontyfikat w dziejach:
3
egzorcyzmy
6
pobytów w szpitalu
9
konsystorzy
11
konstytucji apostolskich
14
encyklik
14
ekshortacji apostolskich
28
motu prioprio
52
ceremonii kanonizacyjnych
77
udzielonych ślubów
104
podróże
129
odwiedzonych państw
145
ceremonii beatyfikacyjnych
226
premierów przyjętych na audiencji
232
mianowanych kardynałów
274
namaszczeń świętymi olejami
300
spowiedzi
301
odwiedzonych parafii
482
ogłoszonych świętych
697
odwiedzonych miast
703
rozmowy z głowami państw
740
odwiedzin diecezji rzymskiej
1060
audiencji publicznych
1339
ogłoszonych błogosławionych
1378
udzielonych chrztów
1595
bierzmowań
2125
święceń kapłańskich
2412
przemówień publicznych
1
163 865 km przebytych samolotem, tj. trzykrotna odległość między
Ziemią a Księżycem.
Oszałamiające.
W
swoich działaniach na rzecz przywiązania klienta, Korporacja sięga
po najrozmaitsze środki. Chodzi o eventy w wielkim stylu,
pomyślane jako „święto marki”.
Wśród
nich najbardziej wystawny, także w intencjach jego pomysłodawcy,
był Jubileusz.
W
Starym Testamencie jubileusz (wówczas obchodzony co 50 lat)
obchodzono ze szczególnym namaszczeniem, gdyż przyniósł ze sobą
ogólne „wyzwolenie” od biedy, cierpienia i wyobcowania.
Zgodnie
z ustanowionym prawem, w roku jubileuszowym „odzyskiwano pola
ojcowizny i wyzwalano niewolników”.
Rok
święty traktowano zatem jako rodzaj regulatora spraw społecznych.
Była to wyczekiwana przez biedaków okazja do odzyskania utraconych
dóbr (w tym i wolności).
Według
Łukasza, Jezus przekształcił założenia roku jubileuszowego w
wielką ideową perspektywę.
Kościół
przejął ten event w 1300 roku, i w „Dobrej Nowinie”
zachęcił chrześcijan do odwiedzania rzymskich bazylik, obiecując
otrzymanie łask.
Pomysł
podróży do Rzymu dla uzyskania duchowych korzyści spowodował z
czasem olbrzymie ożywienie handlu....
Św.
Piotr ostrzegał chrześcijan przed fałszywymi nauczycielami, którzy
mogliby używać marketingu wobec ludu bożego (2 P 2,1-3).
Pomimo
tych przestróg, papieże bez skrupułów nałożyli etykietkę z
ceną za msze, modlitwy i odpusty.
W
ten oto sposób otwarcie Drzwi Świętych stało się historyczną
inauguracją największej w dziejach promocji w punkcie sprzedaży,
której niezdarnym naśladowaniem wiele wieków później są akcje
typu „Drzwi otwarte salonów Skody”.
W
przypadku jubileuszu roku 2000 uruchomiono nawet, w wielkim stylu,
operację licensingu wokół oficjalnie zaaprobowanej w
Watykanie marki.
Według
relacji włoskiego tygodnika „Panorama”, by uzyskać licencję na
wyłączność we Włoszech, lub na całym świecie, przedsiębiorstwa
podpisały umowę z Głównym Komitetem Jubileuszu, w której
zobowiązują się do opłacenia royality w wysokości od 7 do
10 % obrotów.
Drakońskie
ograniczenia dla czternastu firm, które wykupiły wyłączność na
świat na poszczególne artykuły: - absolutny zakaz publikowania
szczegółów umowy, włącznie z royality, a nawet jej
pokazywania. Dla naruszających warunki przewidziano słone kary,
liczone w setkach milionów lirów.
Wśród
artykułów promocyjnych objętych umowami rzucał się w oczy
„Zestaw Pielgrzyma” - czerwone pudełko zawierające wszystko, co
konieczne, by najlepiej skorzystać z Jubileuszu – świecę, kartę
telefoniczną za 5000 lirów, książeczkę z naukami Jana Pawła II,
święty obrazek, kapelusik i koszulkę z logo imprezy.
Wszystko
produkcji firmy „Trzecie Milenium” Sp.zoo. - własność Giovanny
Flajani, żony markiza Alessandro, arystokraty akredytowanego (co za
traf!) przy Stolicy Apostolskiej.
Dziś,
po kryzysie adversingu, mówi się o communication mix,
czyli zestawie technik komplementarnych przyczyniających się do
rozszerzenia ciasnego horyzontu reklamy.
Dziś
wszystko może stać się reklamą. Także nic.
Pierwszym
przedsiębiorstwem, które to zrozumiało była oczywiście Największa
Korporacja. Wzorcowym wręcz przykładem jest przypomnienie „trzeciej
tajemnicy fatimskiej” akurat wtedy, gdy Jubileusz rozkręcał się
w najlepsze.
Przy tej okazji Watykanowi udało się skupić uwagę
świata, chociaż treść „sławnych” proroctw została już
wyjawiona przez jezuitów (naturalnie po ziszczeniu się
przepowiadanych wydarzeń) i mimo uprzedniego dystansu Kościoła
wobec wizji dzieci z Fatimy.
Stosowanie
reklamy spotyka się z ostrym sprzeciwem także z wewnątrz Kościoła
Teolog
i kardynał, Hans Urs von Balthazar napisał niedługo przed
śmiercią:
"Żyjemy
w czasach, gdy propaganda, reklama, stały się wielką władzą.
Napawa troską widok wspólnot chrześcijańskich zajętych
autopromocją, adresowaną jakże często do młodzieży, która
ulega tym sprytnym i przewrotnym środkom perswazji.
Jestem
w posiadaniu całej kolekcji (wielojęzycznej) listów
protestacyjnych omamionych rodziców, którym instytucja, czy ruch
kościelny odebrały dzieci. Za tym prozelityzmem stoi mniej
lub bardziej celowe działanie grupy, przeświadczonej, iż
reprezentuje w najlepszy i najskuteczniejszy sposób cały Kościół
katolicki.
Święci
założyciele zakonów, jak Franciszek czy Ignacy, nigdy nie
propagowali siebie samych, lecz Królestwo Boże.
Dziś,
zdumiewającym sposobem, osobisty ideał ubóstwa splata się z
bogactwem wspólnoty (jak w okresie średniowiecza i baroku).
Ale
lud żywi poważne wątpliwości wobec tego stanu rzeczy.
Z ostatnich
francuskich statystyk wynika, że obszary położone wokół bogatych
opactw są niemal całkowicie zdechrystianizowane”.
Wizerunek
Kościoła potężnego i bogatego, który miał uspokajać rzesze
właśnie przez swą opiekuńczą dostojność, z pewnością
spowodował reakcje odwrotne.
Jednak
na dłuższą metę okazał się przekonujący.
Przecież
zarzuty von Balthazara i jemu podobnych można potraktować
wyrozumiale, potwierdzając tym wartość innych, wcześniejszych i
mniej krytycznych wywodów kardynała.
(Każdy
normalny człowiek podlega ewolucji, to co następuje później
przykrywa wcześniejsze)
Jednak
to, co jest w nawiasie pomińmy – po co maluczkim mącić w
głowach? Należy za wszelką cenę dbać o stworzony wizerunek:
Oto
jak ogromna jest wielkoduszność Korporacji!
Maluczkim
wystarczy, że wielkość Marki zadaje klęskę mrokom niepewności –
oto ktoś za nas myśli!
A to rodzi wiarę.......
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz