czwartek, 14 lutego 2019

Żywsza mucha

Poprzedni wpis kończył się urywkiem z "Cmentarza w Pradze".
Pojawia się synchroniczność.

W drodze z Wołkowyi odwiedziłem przycerkiewny cmentarz w Bereźnicy. Rzecz wymaga osobnego wpisu.
Potem wyszukałem miejsce na namiot, a następnego dnia wiele godzin chodziłem po łąkach.






Chodziłem po łąkach a po głowie chodziły mi i to dość długo dwa specyficzne, bo cmentarne utwory Wisławy Szymborskiej.

Przykryty tą płytą nagrobną
leży Jan Rokita.
Maria osobno.

Tutaj spoczywa Krzysztof Przywsza
a przy Przywszy żona bywsza.
Jak widać z porównania dat,
te zgony dzieli kilka lat.
Nieboszczka była dłużej żywsza.

Nie broniłem się przed nimi – po co tak, wiedziałem, że po jakimś czasie same odpuszczą. To są w sumie całkiem zabawne wierszyki, które wprawiły mnie w nastrój pogodny, azaliż nieco wisielczy.
W takim to nastroju ukazuję się Czytelnikom, a w prawym górnym rogu zdjęcia widać muchę, która jest żywsza.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz