Tajne archiwa Watykanu – czyli kamyczek do ogródka pod tytułem: „Wielce chwalebna historia walki kościoła o krzewienie wiedzy wśród wiernych”.
Książka Jacoba
Bronowskiego. Tu ponownie nasuwa się (na luziczku) pytanie: - Czy
książki są dla idiotów?
Galileusz był wynalazcą i twórcą
nowożytnej metody naukowej. Kiedy w roku 1608 jacyś „poszukujący nowości” szlifierze
szkła we Flandrii wynaleźli
prymitywną lunetę (pierwszą w czasach nowożytnych), Galileuszem zawładnęła myśl, żeby tę lunetę udoskonalić. Sprawę
przemyślał w ciągu jednej nocy i niezwłocznie sporządził dobry przyrząd o sile
powiększającej 1:3, a więc nieco tylko większej niż lornetka teatralna. Nie
dało mu to satysfakcji, więc niezwłocznie poprawił tę siłę do 1:10, a to był
już prawdziwy teleskop. Dzięki niemu można było ze szczytu weneckiej wieży,
skąd horyzont sięgał na 35 km. nie tylko dostrzec okręt, ale i rozpoznać go na
dwie godziny wcześniej, niż pozwoli na to gołe oko. Dla weneckich maklerów w Rialto
był to więc wynalazek wart grosza.
Następnie Galileusz powiększył
siłę teleskopu do 1:30, skierował go w niebo dla przeprowadzenia eksperymentu,
po czym opublikował wyniki. Stało się to w 1610 roku, w Wenecji, w której opublikował swe wspaniałe dzieło „Zwiastun Gwiezdny”.
Facet zafascynowany swoim wynalazkiem odkrył
cztery satelity Jowisza i rozpadliny,
tudzież kratery na powierzchni Księżyca.
Ambasador brytyjski donosił z Włoch do Londynu:
„Profesor
matematyki w Padwie wynalazł przyrząd, który znacznie przybliża widoki. Z jego
pomocą odkrył cztery księżyce Jowisza, ponadto wiele innych nieznanych gwiazd. Odkrył
również, że Księżyc nie jest kulisty i jego powierzchnia nie tylko nie jest gładka,
ale ma mnóstwo wypukłości. Autor kusi fortunę. Albo zdobędzie majątek i ogromną
sławę, albo zostanie bez reszty
ośmieszony. Następnym statkiem Wasza Lordowska Mość otrzyma ode mnie jeden z przyrządów optycznych
udoskonalonych przez tego człowieka”.
Nowina była sensacyjna i obiegała
świat. Przyniosła Galileuszowi
wielkie uznanie. Atoli nie wszędzie przyjęto ją życzliwie. Na przykład Watykan poczuł zagrożenie dla wyznawanej
doktryny, ustanawiającej raz na zawsze jak sprawy mają wyglądać. Dopiero co z
wielkim trudem zamieciono pod dywan rewolucje
Kopernika, a tu nie dość, że reformacja protestancka odnosi sukcesy, to
teraz jakiś następny śmiałek twierdzi, że ta rewolucja była słuszna. W 1618
roku rozpoczęła się w Europie wojna
trzydziestoletnia, jako reakcja czarnych przeciwko Lutrowi.
W 1622 roku Rzym
powołał instytucję do spraw Propagandy
Wiary. I odtąd towarzyszy nam propaganda demagogów rządzących najczęściej
wspólnie z klerem, serwowana ciemnej części każdego narodu.
Katolicy walczyli z protestantami, a obie strony
korzystały z nośnego do dziś hasła: - „Kto
nie z nami, ten przeciwko nam”.
KK od zawsze zwalczał zdecydowanie nowe prądy
podważające jego „nieomylność” i prowadził, jak byśmy to dziś ujęli, typową
politykę tyranii państwa policyjnego –
nie wahał się posłać na stos astronoma Giordana
Bruna. A nawiasem mówiąc, co skwapliwie przypominam, czarni dziś, gdy
chwieje się ich świat, z nostalgią wspominają czasy płonących stosów.
Galileusz, jak wynika z dokumentów, był człowiekiem
ogromnej naiwności, albo sukcesy zaćmiły mu umysł, ponieważ myślał, że wybroni
argumentami swój punkt widzenia.
W roku
1633 zaczął się proces sądowy Galileusza.
Jak każdy proces polityczny, także i ten miał długą i ukrytą prehistorię.
Pierwsze haki zbierane przez Watykan noszą datę roku 1611. Wiemy to dziś z dokumentów,
znajdujących się w tajnych archiwach
Watykanu, do których wgląd uzyskał autor książki.
Dokumenty leżą na końcu długich podziemnych korytarzy, w kasie
pancernej, obok innych najbardziej doniosłych według Watykanu, dokumentów historycznych, ukrytych przed opinią
publiczną. Jest to tylko fragment całości, bo możemy podejrzewać, że jakaś ich
niemała cześć została zniszczona.
Teczka
ma tytuł: - Kodeks 1181 – postępowanie
przeciwko Galileo Galilei.
Jak pisałem pierwsze donosy są z roku 1611.
Wysyłane były z Florencji i Rzymu i
adresowane do „świętego oficjum
inkwizycji” i nosiły tytuły „tajna
informacja”. A tak zupełnie na marginesie: - ciekawe ilu pedofilów zasiadało w owym szacownym gremium?
W 1615 roku do Galileusza
dotarły sygnały o śledztwie przeciwko niemu, więc zaniepokojony udał się z
własnej woli do Watykanu, gdzie jak
mu się wydawało miał przyjaciół w gronie kardynałów. Dlatego próbował
przedstawiać racjonalne argumenty i prosić aby nie zakazywano głoszenia systemu Kopernikańskiego.
Było
już jednak za późno, w lutym 1616 r, sformułowano oficjalne postanowienie włączone
do projektu Kodeksu. Oto jego treść:
Ponieważ
Ziemia jest pępkiem świata, a Słońce krąży wokół niej ogłasza się niniejszym:
Twierdzenia mające być zakazane.
Nie wolno
głosić, że Słońce przebywa nieruchomo w centrum świata.
Zakazuje się
twierdzić, że Ziemia nie jest środkiem niebios i nie jest nieruchoma, lecz
obraca się ruchem podwójnym.
Galileusz rozmawiał z kilkoma
hierarchami watykańskimi, ale nic nie wskórał, a w końcu ostatni z nich wręczył
mu pismo, że od tej chwili nie wolno mu bronić Kopernikańskiego porządku świata. I to miało rzekomo zakończyć
sprawę.
Niestety nie była to prawda – Galileusz zastosował się do pouczenia, a pomimo tego następny
dokument z tego samego roku zarządza śledztwo kościelne wobec niego, które musi zakończyć się procesem. Stało się
to dopiero za siedemnaście lat, czarni byli konsekwentni.
W roku 1623 papieżem zostaje kardynał Barberini, przyjaciel Galileusza. Przybiera imię Urbana VIII. Facet był intelektualistą,
pisywał poezje, wśród nich znalazł się nawet sonet wyrażający uznanie dla
astronomicznych dzieł Galileusza. Ale
to było zanim został papieżem. Po wyborze wyszło szydło z worka: stał się
ekstrawaganckim rozrzutnym despotą, nie liczył się z opinią innych.
Niepohamowany w swych pomysłach – kazał zabijać ptaki w watykańskich ogrodach,
ponieważ ich śpiew papieżowi przeszkadzał.
Galileusz sądził, że papież mu
sprzyja i wydał we Florencji książkę
„Dialog o dwóch najważniejszych układach świata”. Urban VIII się wściekł.
W piśmie papieskim z tego samego miesiąca, w którym ukazała się książka, czytamy:
Zobowiązuję
Inkwizytora we Florencji by w imieniu Świętego Oficjum poinformował Galileusza,
iż ma się stawić jak najspieszniej przed komisarzem generalnym Świętego Oficjum
w Rzymie.
Czyli niedawny przyjaciel oddał
Galileusza w ręce Inkwizycji, której wyroki były nieodwracalne.
Święta
Rzymska i Powszechna Inkwizycja procedowała przeciwko podejrzanym o
nieprawomyślność w klasztorze dominikanów Santa
Maria Sopra Minerva. Reguły postępowania były jasne i ścisłe - to marzenie
każdego tyrana: - więzień nie otrzymuje na piśmie ani zarzutów, ani dowodów
oskarżenia, nie ma też prawa do obrońcy. I pozamiatane.
Jednocześnie wydano rozkaz: - wstrzymać druk
książki, wykupić wszystkie dotychczas sprzedane egzemplarze.
W
procesie Galileusza uczestniczyło
dziesięciu sędziów, sami dominikanie.
Sala, w której był sądzony Galileusz jest dziś częścią urzędu pocztowego w Rzymie. Tu obwiniony został doprowadzony
12 kwietnia 1633 roku i usadzony za stołem, aby odpowiadał na pytania
Inkwizytora.
Te pytania – czy też rozmowa, to sprawa niezwykle
ciekawa. Pytania zadawano po łacinie, w trzeciej osobie. (Przypadkowa zbieżność
z bolszewickim Wy?). W Inkwizycji niektórym sławnym podsądnym fundowano atmosferę „intelektualną”.
- Jak
przybył do Rzymu?
- Czy to
jego książka?
- Jak
doszedł do jej napisania?
- Co
zawiera?
Galileusz
się bronił.
- Czy był w
Rzymie w 1616 roku i w jakim celu?
- Galileusz:
- Byłem, ponieważ słyszałem o wątpliwościach wypowiadanych o poglądach Kopernika i chciałem się
dowiedzieć jakie poglądy słusznym jest utrzymywać.
- Inkwizytor:
- Niech powie, co wówczas postanowiono i o czym go powiadomiono.
- Galileusz:
w lutym 1616 roku obecny papież powiedział mi, że utrzymywanie poglądów
Kopernika jako sprawdzonych faktów jest sprzeczne z Pismem. Jednak mogą być
traktowane jako hipotezy, na potwierdzenie tego mam dokument z podpisem
obecnego papieża.
- Inkwizytor:
- A jeśli stwierdzimy, że w obecności świadków dana mu była instrukcja, że nie
wolno mu utrzymywać, czy bronić rzeczonych poglądów w jakikolwiek bądź sposób,
to niech teraz powie czy sobie to przypomina?
- Galileusz:
Instrukcja nie zabraniała mi rozpatrywania sprawy.
- Inkwizytor:
Czy otrzymał zezwolenie na napisanie książki?
- Nie
zabiegałem o pozwolenie, uważam bowiem, że pozostałem posłuszny zaleceniom
- Inkwizytor:
a kiedy on zabiegał o pozwolenie druku książki, czy ujawnił cenzorom zalecenie
Świętej Kongregacji o którym mówimy?
- Galileusz:
Zabiegając o zezwolenie publikacji nie powiedziałem nic, ponieważ w tej książce
nie broniłem rzeczonej opinii.
Na
koniec Galileusz podpisał dokument
powiadający, że było mu zakazane bronienie teorii Kopernika, czego przestrzegał. A był to zakaz obowiązujący w tych
czasach każdego katolika. Inkwizycja
twierdziła natomiast, że istniał dokument zakazujący Galileuszowi zajmowania się tematem „w jakikolwiek bądź sposób”.
Inkwizycja nie była obowiązana przedstawić
tego dokumentu – leży on dalej w teczce dotyczącej procesu i jest niewątpliwie fałszerstwem. Nie
jest podpisany przez nikogo, nie poświadczony przez notariusza, także nie ma tu
podpisu Galileusza poświadczającego
odbiór.
Czy w
obliczu dokumentów, których nie uznałby żaden sąd, Inkwizycja musiała uciekać się do stosowania kruczków prawnych?
Tak, musiała. Do tego celu była stworzona i nie miała nic innego do roboty.
Książka została wydana i teraz należało zastosować jakieś zdecydowane działanie
wskazujące, że zasługuje ona na potępienie (pozostawała na indeksie przez
dwieście lat) z „powodu jakichś
oszukańczych praktyk Galileusza”.
I
właśnie dlatego unikano w procesie wszelkich kwestii merytorycznych dotyczących
treści książki, czy poglądów Kopernika.
Ograniczano się tylko do żonglowania formułami i dokumentami. Miało zostać
okazane, że Galileusz świadomie
wprowadził w błąd cenzorów i postępował nie tylko zuchwale, ale i nieuczciwie.
Sąd już się ponownie nie zbierał.
Jeszcze tylko dwukrotnie doprowadzono Galileusza przed Inkwizycję, pozwalając mu świadczyć na własną rzecz. Wyrok zapadł
na posiedzeniu kongregacji świętego oficjum pod przewodnictwem papieża, które
to ciało orzekło co ma być bezwarunkowo uczynione.
Nieprawowierny uczony miał zostać upokorzony, a władza miała uchodzić za
wielkoduszną zarówno w swych intencjach, jak i czynach.
Galileusz miał się wyrzec swoich
poglądów. Miano mu pokazać narzędzia tortur, tak, jakby szykowano się do ich
zastosowania.
Co znaczyła taka groźba dla człowieka, który był
lekarzem?
Dla efektu przedstawiono Galileuszowi świadectwo kogoś, kto przeszedł niedawno łamanie
kołem. To Anglik Wiliam Lithgow,
torturowany w 1620 roku przez hiszpańską Inkwizycję:
„ Przywleczono mnie do koła, następnie
wciągnięto na nie. Nogi przewleczono między deskami i ściągnięto mocno w
kostkach struną. Gdy uruchomiono dźwignię, siła nacisku moich kolan na deski
rozerwała mięśnie moich ud, a stawy kolanowe uległy zmiażdżeniu. Oczy zaczęły
wychodzić mi na wierzch, z ust pociekła piana, a zęby szczękały jak werbel.
Wargi drżały, straszliwie jęczałem, a krew trysnęła z rozerwanych mięśni rąk i
nóg. Gdy zaprzestano najstraszliwszych mąk, złożono mnie na podłodze i
uporczywie zaklinano: „Wyznaj, wyznaj!”.
Galileusza nie torturowano, nie było
potrzeby. Dwukrotnie tylko mu zagrożono torturami, no i podsunięto wspomniany wyżej
opis łamania, co w zupełności spełniło zadanie. Celem procesu było bowiem
pokazanie ludziom obdarzonym wyobraźnią, że nie są wolni od uczucia
prymitywnego, zwierzęcego strachu.
W końcu Galileusz
napisał poniższy elaborat:
Ja, Galileo
Galilei, syn Vincezo Galilei, Florentyńczyk lat siedemdziesiąt, postawiony
osobiście w stan oskarżenia przed trybunałem, klęcząc przed wami, dostojni,
czcigodni i świątobliwi kardynałowie, inkwizytorzy powszechni przeciwko
wszelakiej heretyckiej deprawacji w całej wspólnocie chrześcijańskiej, mając
przed oczami Pismo Święte, przysięgam, że zawsze wierzyłem, obecnie wierzę i z
Boską pomocą wierzyć będę we wszystko, co głosi Święty Apostolski Kościół
Rzymski.
Przyznaję,
że wbrew zakazowi napisałem książkę w której Słońce jest nieruchome i jest
środkiem świata, a Ziemia nie jest środkiem i się obraca. Nie zważałem na to,
iż rzeczona doktryna jest sprzeczna z Pismem Świętym. Napisałem i wydrukowałem
książkę w której omawiam potępioną doktrynę, przytaczając wielce przekonywające
argumenty na jej rzecz, nie przedstawiając żadnego rozstrzygnięcia. I z tej
właśnie racji Święte Oficjum uznało mnie za wielce podejrzanego o herezję, to
znaczy o to, że utrzymywałem, jakoby Słońce było środkiem świata i było
nieruchome, a Ziemia nie była środkiem i się obracała.
Toteż pragnąc wymazać z myśli waszych
Eminencji oraz wszystkich wiernych chrześcijan to mocne podejrzenie, zasadnie
przeciwko mnie podniesione, ze szczerego serca i z nieugiętą wiarą odrzekam
się, potępiam i wyklinam wzmiankowane wyżej błędy i herezje, a także wszelkie
inne, jakiekolwiek by były, o ile
przeciwne są rzeczonemu Świętemu Kościołowi i przysięgam nigdy w przyszłości
nie mówić czy twierdzić, w mowie lub na piśmie, niczego, co mogłoby skierować
na mnie podobne podejrzenia.
A jeśli
poznam jakiegokolwiek heretyka, powiadomię o podejrzanym to Święte Oficjum. Dalej
przysięgam i obiecuję spełniać i przestrzegać w całości wszystkie pokuty, jakie
Święte Oficjum nałożyło, lub nałoży na mnie.
W przypadku zaś gdybym złamał – czego Bóg
nie dopuści – jakiekolwiek z tych przyrzeczeń, zaprzeczeń i przysiąg, poddam
się sam wszystkim karom przewidzianym i narzuconym na takich odstępców przez
święte kanony oraz inne konstytucje, tak powszechne, jak i szczegółowe. Tak mi
dopomóż Bóg i to Pismo Święte, które trzymam w ręku.
Ja, rzeczony Galileo Galilei, wyrzekłem
się, przysiągłem i obiecałem zobowiązując się jak wyżej. A dla poświadczenia
prawdy powyższego, podpisałem własnoręcznie niniejszy dokument mego wyrzeczenia
się i powtórzyłem je słowo po słowie tu w Rzymie, w klasztorze Minerva,
dwudziestego drugiego dnia 1633 roku.
Ja ,
Galileusz wyrzekłem się jak wyżej
I
podpisałem własnoręcznie.
Profilaktyki nigdy nie za dużo, dlatego na resztę
życia Galileusza zamknięto w ścisłym
areszcie domowym. W rezultacie odpowiednio nagłośnionego procesu, katoliccy
uczeni we wszystkich krajach zamilkli. Najwybitniejszy współczesny Galileusza – Kartezjusz, przestał
drukować we Francji i wyjechał do Szwecji. Galileusz oślepł ze zgryzoty (to wersja oficjalna, bo jak wiemy
kościołowi mocno zależało, aby Galileusz
już nic więcej nie napisał) i zmarł w swym domu w 1642 roku.
25 grudnia tegoż roku, który to dzień aż do roku
328 był czczony jako narodziny boga Mitry,
przyszedł na świat Izaak Newton.
PS. Ponad wpisem widnieje Swadziebnik - stylizowane logo religii Słowian, symbol wierzeń naszych Ojców i Dziadów.
Jakieś inne zdjęcia dotyczące wpisu? Na przykład chrześcijańskie wynalazki wspomagające dzieło Świętej Inkwizycji? Będą takie, a jakże by nie. Zamieszczę je w kolejnym wpisie traktującym o miłościwie nam panującym kościółku, na tych fotkach pojawi się „Wystawa narzędzi tortur hiszpańskiej inkwizycji”, która to wystawa, swego czasu gościła w Warszawie, w domu towarowym Braci Jabłkowskich.
Wszyscy mamy wyobraźnię, niech więc dziś, zamiast zdjęć, puśćmy wodze wyobraźni i przeczytajmy jeszcze raz zeznanie Anglika łamanego kołem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz