czwartek, 22 lutego 2018

Muzyka zorzy

Wielu polarników opowiada, że zorze dają nie tylko kolorowe światła, ale i dźwięk.


I opisują ten dźwięk, słyszalny fizycznie w głowie, jako gwizdy, piski lub trzaski.
Odgłosy zorzy można także usłyszeć w zwykłym radioodbiorniku.
Dźwięk powodują elektrony spiralne poruszające się w polu magnetycznym Ziemi, dając źródło fal radiowych o zmiennej częstotliwości.

Te trzaski i gwizdy, opadające lub wznoszące się na tle dziwnego, jednostajnego tonu, odczuwa się jako przekaz nie z tego świata.
Badacze łapią dźwięki zorzy za pomocą specjalnych anten.
Wielu entuzjastów specjalnie przyjeżdża w podbiegunowe pustkowia, aby usłyszeć niepowtarzalną muzykę zorzy.

Aby usłyszeć śpiew zorzy w głowie, musi być spełnionych kilka warunków brzegowych. Relacje o dźwiękach spisywane są na przestrzeni wieków.
       Jednak jak wiemy, zorza znajduje się bardzo wysoko ponad naszymi głowami, dlatego jej brzmienie jest znacznie opóźnione względem jej ruchów.
         Tak samo dzieje się przecież z odbiorem grzmotu burzy.
Dociera on do naszych uszu na kilka, kilkanaście sekund po uderzeniu błyskawicy. Czyli maksymalnie słyszymy grzmoty z odległości do 20 km. Co daje czas opóźnienia jednej minuty.

Lecz mamy problem: - otóż powietrze pomiędzy słuchaczem a zorzą jest zbyt rozrzedzone, aby przenosić dźwięki na odległość ponad stu kilometrów.
Jaki wniosek z tych rozważań?

Źródło muzyki zorzy może znajdować się blisko obserwatora. Bardzo blisko!
      Stąd myśl, że dźwięki mogą być wytwarzane bezpośrednio w głowie osoby patrzącej na zorzę, w wyniku przeciekania impulsów elektrycznych z nerwów oka do części mózgu odpowiedzialnej za słyszenie.
         W bardzo cichym otoczeniu mózg jest bowiem pozbawiony wszelkich bodźców dźwiękowych, toteż wychwytuje te drobne przeciekające sygnały.
      Za taką tezą przemawia prosty eksperyment: - zamknij oczy, a przekonasz się, że muzyka ucichnie!
No dobrze, a co z radioodbiornikiem, który przecież nie ma oczu, a tylko uszy? No i obecność elektronów spiralnych....

W wierszu „Jane, gwiazdy migotały jasne”, Shelley pisze o głosie, w którym słychać tony odległego świata, innego niż nasz, gdzie muzyka i światło Księżyca łączą się z uczuciami.
A my przecież wiemy, że uczucia nie kłamią....

Życie jest tajemnicą, a świat zorzy fascynująco przedziwny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz