poniedziałek, 23 stycznia 2017

Wilki


Książka: - "Człowiek wilk - Shaun Ellis".

Z książki emanuje dzikość, rozumiana jako szczerość do bólu, wiedza, pasja i refleksje: - gdzie dojdziemy, jeśli się nie zatrzymamy?
A raczej tego nie zrobimy w tym ogłupiającym pędzie życiowym.

Następna refleksja: - czego możemy nauczyć się od wilków?
Bo okazuje się, że wilki głupie nie są, czego z kolei nie możemy powiedzieć o manipulowanych ludzkich stadach.

Ta książka jest zdecydowanie czymś więcej niż jedynie opowieścią o tym, jak żyją wilki.

Nie ma przypadków. Samotność w Bieszczadach jest jak źródlana krynica. Tylko pić do syta!
To tutaj u mojego przyjaciela, rzeźbiarza ze Smolnika nad Osławą, Zbyszka Sawickiego, zobaczyłem książkę Shauna.

Odstawione na bok uszy mają odstraszać rywali.

Wilkami jestem zafascynowany od momentu zetknięcia się z nimi na biwaku pod Chryszczatą w 2013 roku. (był wpis)
Czyli są tu połączone w jedno dwie fascynacje, bo dochodzi fascynacja Bieszczadami.
      Bez urazy, ale zanim dostałem do ręki książkę Shauna, uważałem, że najlepszym źródłem wiedzy o wilkach jest Wojtek Juda z Balnicy.
Bez urazy, bo Wojtek jest fajnym, kontaktowym, skromnym, normalnym, wysokim facetem. Nie ma brata, który poległ, i nie obraża się niepotrzebnie.
     Przeczytałem także książAdama Wajraka o wilkach. To bardzo potrzebna, mądra pozycja. Oczywiście napiszę o tej książce.

         Shaun Ellis.

Anglik, były żołnierz zielonych beretów i SAS. Przeszedł morderczą szkołę przetrwania. Uczestniczył w wielu misjach. Zabijał na rozkaz. W końcu to mu się znudziło.
     Zerwał z wojskiem i przez jakiś czas kręcił się jak patyk w przeręblu na rzece. Wreszcie wrócił do swej pasji bycia wśród zwierząt.
Szczególnie pociągały go wilki, które w końcu stały się jego największą miłością.
    Za ostatnie pieniądze kupił bilet na lot do Ameryki, gdzie w Góry Skaliste Indianie Nez Perce postanowili sprowadzić i zaaklimatyzować wilki z Kanady.
Shaun pracował tu jako wolontariusz, w obozie mieszkał w starym dziurawym wigwamie. Po przyjeździe w góry, została mu jedynie garść monet, to był cały jego majątek. Za tę resztkę pieniędzy, kupował raz na tydzień kilogram żelków. Chodził po te żelki piechotą do miasteczka dwie godziny w jedną stronę.
    Żelki były jedynym jego jedzeniem w ciągu pierwszego miesiąca. Nic dziwnego, że obrzydził sobie żelki do końca życia.
Za to pił dużo kawy, bo ta była w obozie za darmo.
     Shaun już dużo wcześniej wpadł na nieprawdopodobny pomysł życia w stadzie razem z wilkami, dołączenia do watahy, aby w ten bezpośredni sposób poznać ich zwyczaje. Teraz pojawiała się możliwość realizacji tego marzenia.
   Czy wilki mogą przyjąć bezpośrednią obecność człowieka? Czy taki pomysł da się wykonać?
Jeżeli uważamy, że czegoś wykonać się nie da, należy znaleźć kogoś, kto o tym nie wie, i on to wykona.

Dzisiejszy urywek napisany został przez Shauna Ellisa jeszcze w czasie jego pobytu w Centrum Dzikich Zwierząt w Anglii.



           Wilki i alkohol.

Zagrożenia czaiły się nie tylko w lesie.
Co tydzień wybieraliśmy się do Winchester, żeby wziąć prysznic i strzelić sobie jedno, albo dwa piwka.
      Nigdy nie byłem jakimś specjalnym pijakiem – w przeciwieństwie do jednego z trenerów w Centrum, który często wracał z pubu po nocy, i to solidnie podcięty.
Mieszkał w tipi, tuż przy wybiegu wilków i szedł zawsze wzdłuż ogrodzenia. Zwróciliśmy uwagę, że każdej sobotniej nocy, kiedy mijał zagrodę, zionąc wódą i potykając się o własne nogi, wilki dostawały szału.
      Znały go dobrze, a mimo to zachowywały się, jakby poczuły zew krwi.
Skakały na ogrodzenie, odbijały się od siatki, biegały w tę i we w tę jak szalone. Doszliśmy do wniosku, że drażni je woń alkoholu, bo w zwykłych warunkach nie okazywały agresji wobec ludzi.
A już z pewnością nie wobec opiekunów.

Przeprowadziliśmy kilka eksperymentów. Oblaliśmy go alkoholem i kazaliśmy mu przejść tuż obok wilków.
Wilki zachowywały się spokojnie, jak gdyby nic się nie wydarzyło. Następnym razem poprosiliśmy go, żeby zataczał się jak pijany – mimo że akurat był trzeźwy jak świnia.
        Wilki wpadły w szał!
Nagraliśmy zdarzenie na wideo, żeby sprawdzić, o co w tym wszystkim chodzi i wtedy któryś z biologów pokazał nam film o wilkach polujących w stadzie bizonów. Jedno z cieląt było ranne. 
    Kiedy porównaliśmy sekwencje z cielakiem i zataczającym się opiekunem, okazało się, że zarówno ruchy rannego cielaka, jak i pijanego opiekuna, były dokładnie takie same.
         Wilki nie reagują na alkohol!
 W słaniającym się po pijaku mężczyźnie widziały ofiarę i wcale nie jest wykluczone, że by go dopadły, gdyby nie były odgrodzone siatką.
Stanęliśmy przed całkiem poważnym problemem, czy w takim razie powinien on dalej pracować z tą watahą......


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz