Wyruszam do Przełęczy Żebrak.
Powiedziałem
Henrykowi,
że jeśli droga będzie przetarta, pewnie wrócę za sześć godzin.
Przechodzę
obok Nalewkarni
Bogdana.
Minus 17 było przy Kołybie, a tu na dole dużo zimniej, bo wschodni wiatr wieje przenikliwe. Powinienem założyć dodatkową czapkę. Z komina Nalewkarni leci dym. Wiatr ze wschodu, czyli na mróz. Bogdan przepala, żeby rury nie popękały.
Minus 17 było przy Kołybie, a tu na dole dużo zimniej, bo wschodni wiatr wieje przenikliwe. Powinienem założyć dodatkową czapkę. Z komina Nalewkarni leci dym. Wiatr ze wschodu, czyli na mróz. Bogdan przepala, żeby rury nie popękały.
Mijam
teren Marii Od Koni.
Rzeźba
stoi bez zmian. (Centralny punkt zdjęcia)
Nie
wiadomo, czy ona przedstawia Jezusa,
czy też Mojżesza,
bo przecież na szczycie wzgórza jest kirkut.
Przypomina
mi się dowcip.
Jezus
zasiadł z Apostołami
do gry w kości.
Pierwszy
rzucił Judasz
– ustawiły się same szóstki!
Rzuca
Jezus
– wypadają same siódemki!
Judasz
na to: – o Jezu! A ty znowu tworzysz cuda zamiast grać!
Powietrze
ostre, droga odgarnięta, leży tylko 10 cm puchu śniegowego, bardzo
dobrze się idzie. Śnieg pod butami śpiewa – skrzypi
charakterystycznie. Jak to w mróz.
Idę,
skrzypię i myślę (bo mam czas)
Ludzie,
którzy cierpią, nie mogą odnaleźć Boga
poprzez cierpienie, póki bowiem człowiek cierpi, znaczy to, że
stawia opór.
Jeśli
natomiast przestali cierpieć, oznacza to, że odnaleźli Go dzięki
poddaniu – czyli całkowitej zgodzie na to, co jest, do której to
wielkie cierpienie ich zmusiło.
Widocznie
na jakimś poziomie uświadomili sobie, że sami tworzą swój ból.
Opór
i umysł są od siebie nieodłączne, a więc zaprzestając oporu –
poddając się, kładziesz kres władzy umysłu nad tobą, zrzucasz z
tronu fałszywego bożka, uzurpatora.
Ulatniają
się wtedy wszelkie osądy, wkraczasz w cichy bezruch, pełen
radości.
Idę,
skrzyp, skrzyp pod butami i w tej radości przypomina mi się
następny dowcip:
Pani
w szkole podaje uczniom temat wypracowania: - Mają być w nim
zawarte cztery wątki: Religijny, historyczny, miłosny i sensacyjny.
Mija
kilka minut, dzieci piszą pracowicie, tylko Jasio rozsiadł się
wygodnie i patrzy w sufit.
Czemu
nie piszesz Jasiu? - Pyta nauczycielka.
Bo
już napisałem – odpowiada Jasio.
No
to przeczytaj!
Jasio
czyta:
O
Boże! (wątek religijny)
Powiedziała
Hrabina (wątek historyczny)
Zaszłam
w ciążę (wątek miłosny)
Tylko
nie wiem z kim! (wątek sensacyjny).
Zachmurzyło
się, zaczyna sypać, wiatr huczy w wierzchołkach drzew, ale idzie
się super extra! Dobry nastrój jest niezastąpiony!
Do
dwóch trzecich drogi było odgarnięte. Potem zaczął się odcinek,
którym pług jechał pewnie dwa dni temu. Śniegu jest tu na 40 cm,
idzie się wolniej, ale dość dobrze, bo śnieg puszysty. Ucichło
skrzyp, skrzyp.
Przypominam
sobie jak to się idzie godzinami, a wokół ani jednego człowieka.
Nawet nie ma śladów zwierząt. Czysta biel. Ślady widziałem tylko
na terenie Henryka:
to były ślady lisa i wilka – zwiadowcy.
Dochodzę
do skrzyżowania, gdzie droga ma rozwidlenie do Mikowa
i Bystrego.
Do przełęczy jest jeszcze 200 metrów. No tędy pług nie jechał
wcale. Śnieg sięga miejscami do pasa, a wokół białośnieżna
bajka.
Ależ cudna wycieczka!
W
Kołybie
niespodzianka: - Henryk
potwierdził swój talent kulinarny - ugotował tak niezrównaną
zupę, że ma ona wszystkie inne zupy pod sobą!
Pycha!
Dziękujemy! (Bo jest nas dwóch – ja i mój brzuch)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz