Jako że drążę temat przyszłości – prognozowanie przyszłych dat zwrotu na Wigu 20 jest konkretną próbą zaglądania
w przyszłość i napiszę skromnie – pewne osiągnięcia na tym polu mam, także
często zastanawiam się, co czeka naszą Matkę
Ziemię. I co czeka inteligentne małpy mieszkające na trzeciej planecie od
Słońca. No właśnie, kim są ludzie dla Ziemi?
Czy w ogóle jesteśmy Ziemi potrzebni?
Nie wiem i nie o to chodzi, chociaż nasuwa się analogia do pcheł, które
obsiadają psa. Czy jak już pisałem do bakterii, bo tu skala proporcji jest
odpowiedniejsza. Jeszcze niedawno, bo w roku 1950 tych bakterii było dwa i pół
miliarda. Dziś jest 8 miliardów. Bakterie są maleńkie, atoli jeśli rozmnożą się
ponad stan optymalny, stają się zagrożeniem dla swego żywiciela.
Owszem
można na wesoło, że jeszcze do niedawna te bakterie nie były zmutowane i
większość z nich chodziła boso, a dziś zmutowały i zaczęły w coraz większej
liczbie chodzić w butach.
Zbliża
się koniec roku, więc naturalny czas podsumowań, także wspomnień.
Nie wiem skąd mi w roku 1992 przyszła do głowy (bo
dokąd miała przyjść?) myśl, że „kiedyś” odkryję prawidłowości rządzące GPW. Nie
mam tu na myśli przekrętów na pojedynczych spółkach, które są „robione” w tak
zwane „żywe oczy”. Przeważnie dotyczy to spółek o niewielkiej kapitalizacji. Nie,
nie. Nie o to chodzi.
Mnie interesowała jakaś ogólna prawidłowość,
mechanizm liczbowy, z pomocą którego Mechanik
Światła narzuca inwestorom swą wolę na giełdzie narodowej.
Właśnie tak bym sformułował swoją ówczesną myśl.
Mijały lata, a ja szukałem. Do tego szukania był
mi potrzebny ołówek i papier, potem tylko kalkulator. Najpierw, czy też
najsampierw było to szukanie w liczbach dni, w których trwał dłuższy wzrost,
lub spadek, co można było wyczytać z wykresu giełdowego.
Byłem pewien, że ta jakaś liczba odczytana z wykresu,
niesie informację – a ja nie wiem o tym nic, poza tym, że ona jest. Szukałem
według metody chybił-trafił. Zapisywałem, czyli gromadziłem materiał
statystyczny. To była pasja, ale i obsesja, ponieważ nieraz budziłem się środku
nocy, wychodziłem z sypialni do pokoju w którym mieszkały papugi (wychodziłem
cichutko, żeby nie obudzić mej drugiej żony, tudzież trzydziestu, a w końcu tej
sławnej ilości 55 kotów śpiących w swoich kojcach). Tam próbowałem zrozumieć
kolejną liczbę, którą właśnie określił wykres, dlaczego ona jest właśnie taka a
nie inna. Dodawałem, odejmowałem, dzieliłem i mnożyłem. Coraz bardziej wciągała mnie matematyka, bo co tu ukrywać - ona pachniała mi pieniędzmi. Czytałem o rynkach finansowych co tylko wpadło mi w ręce.
Pomalutku nad tą moją pasją zaczęła wschodzić
jutrzenka. I to jest właśnie to sławne Tao
– Droga! Był cel, a jakże, ale dziś już wiem, że w sposób praktyczny
udowodniłem sam sobie, iż oprócz celu równie ważna jest droga prowadząca do
niego. Albo inaczej: - ta droga, samo podążanie nią jest ważniejsze od celu.
Odkąd stałem się finansowo niezależny, zmieniło
się wszystko jak pod dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Och! Jak miło wspominam sobie pierwszy wyjazd w Bieszczady! Odspawałem się od komputera, już nie musiałem grać na giełdzie. Nie potrzebowałem także wiadomości finansowych, TV, komputera. Totalny reset. Najpierw nastąpiło zapoznanie z Bieszczadami – namiot stał przez trzy początkowe tygodnie u Krystyny Rados, a ja byłem wolnym ptakiem. Upiłem się ze szczęścia w Smolniku nad Osławą, co miejscowi wykorzystali dla oskubania Zbyszka, chociaż im stawiałem. A niech tam.
Potem była pierwsza i od razu wielodniowa wyprawa na
połoniny, ze spaniem na górze pod dachem nieba, zakończona lądowaniem w Siekierezadzie, gdzie również popiłem z
radości i skradziono mi lub zgubiłem telefon, lecz zyski przewa żyły straty - poznałem Marię z Wyspy Sobieszewskiej, tudzież kilkanaście
innych ciekawych osób. Syciłem swoją pasję fotografa – do końca roku zrobiłem
pierwsze trzy tysiące bieszczadzkich zdjęć.
Czemu ma służyć ten dzisiejszy wpis? Inspiracji i zrozumieniu że:
- Po pierwsze primo warto walczyć o spełnienie marzeń.
- Po drugie primo chodzi o rozbudzenie zainteresowania w tym
konkretnym przypadku tematem: - „Jaka
jest prawidłowość krążenia pieniądza na GPW”. Bo taka prawidłowość jest.
Z sentymentem zaglądam do archiwum i patrzę na
swoje „obrazki poszukiwawcze”. Przy każdym odkryciu wydawało się, że to już,
azaliż Tao miało jeszcze potrwać w
myśl zasady: - dojdziesz do wszystkiego w odpowiednim miejscu i czasie.
Dla zainspirowania Czytelników zaciekawionych sprawą zamieszczam kilka obrazków z wczesnej fazy poszukiwań, kiedy w zagadnieniu robiło się już letnio (zabawa z dzieciństwa w ciepło – zimno: - Zimno, letnio, ciepło, gorąco, bingo!).
Miłego weekendu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz