Kiedy przychodzę do chałupy mego przyjaciela i patrzę na starocie, które zgromadził, czuję się podwójnie w zatrzymanym czasie.
Czemu podwójnie? Zostawmy głębsze wyjaśnienia, w każdym razie w tym roku, w polskim spisie powszechnym po raz pierwszy podałem kim naprawdę się czuję – jestem Łemko - ani Polak, ani Ukrainiec.
Czyli parafrazując rzecz na wesoło, jak mawiał
niejaki Gomułka: - „Ni pies ni wydra, ale cóś na kształt
świdra”.
Czy człowieka trzeba koniecznie zaszufladkować?
Dopisać go do jakiejś grupy?
Nakleić mu na czole kod kreskowy?
Polska Noblistka, Wisława Szymborska chciała mieć następujący tekst na nagrobku:
„Tu leży
trup, który nie należał do żadnej z grup”.
Wasyl chodzi z wykrywaczem i zbiera pamiątki ze świata, którego już nie ma. Każdy przedmiot wydobyty z miejsca po domu rodzinnym ma przypisaną indywidualną opowieść, a wzięty do ręki emanuje energią.
Przecież wszystko jest energią, falą, którą można odebrać, pod warunkiem, że jestem nastrojony na odbiór. I każda rzecz ma duszę.
Oto wstał cudny bieszczadzki poranek. Syci blinami, które Wasyl tradycyjnie przygotowuje z okazji odwiedzin, siedzimy przed domem. Kury chodzą po podwórku, oba koty leżakują, jest sielsko - anielsko i pachnie obiadem, ponieważ gotujący się kawał nieboszczki krowy właśnie przekazuje swoje aromaty zupie jarzynowej.
Lubimy się z Wasylem
i rozmawiamy (niespiesznie, bo mamy czas) jak Bojko z Łemkiem. O
przeszłości, o życiu, także opowiadam o kosmosie i gwiazdach, a Wasyl snuje niekończącą się opowieść o
przygodach ojca, który ze swoją sotnią
walczył w Bieszczadach z komunistami.
W przyszłym roku minie dziesięć lat odkąd się
poznaliśmy i śmiejemy się, bo Wasyl
zapamiętał dokładnie naszą pierwszą rozmowę, a była ona, o rzeczy niby trudnej
do zrozumienia, mianowicie zapytał, czy można prosto wyjaśnić co to jest grawitacja.
- Można –
powiedziałem. Grawitacja to inaczej tęsknota.
- Jak to
tęsknota?
- Na
przykład jak rzucisz kamień, to on najpierw leci prosto i szybko, potem wydaje
się, że zwalnia i zakręca w stronę ziemi, żeby w końcu na nią spaść. Jest tak?
- Jest.
- Starożytni Grecy już dawno wyjaśnili sprawę. Otóż wszystkie obiekty będące w ruchu, najpierw zwalniają, bo czują się normalnie zmęczone. A jak tylko zwolnią to zaraz ogarnia je niebywała tęsknota. Za czym one tęsknią? Za zjednoczeniem się z ziemią – i dlatego spadają. I tę właśnie tęsknotę ludzie nazywają grawitacją!
Tęsknota
Czas chyba stanął w miejscu
Nie odkleił starych ran, nie przyniósł też nowych
Chwila, która trwała nakazywała się nią delektować
Czerpać jak najwięcej
Upajać się każdym słowem, pocałunkiem, gestem
Nie analizować, tylko czuć
Pozwolić być tu i teraz
Bez przeszłości czy przyszłości
Szukać siebie, a nie odpowiedzi
Na nigdy niewypowiedziane pytania
Nie mówić nic
Wsłuchać się w przyspieszony rytm serca
Który chciał o czymś przypomnieć
Rozbudzić dawną namiętność
Coś stworzyć na nowo
A może tylko się zapomnieć
Z ostrożności, aby nie sprowadzić kłopotów, na zdjęciach widać jedynie detale, a także kilka chałup ze skansenu w Sanoku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz