czwartek, 7 listopada 2019

Nadmiar rzeczy


Ruszam o rześkim poranku. 
Niosę ze sobą tak mało. Dwie butelki po wodzie tkwią puste w plecaku.
Napiłem się na zapas, a tam dokąd zmierzam, bije źródło.
Idę drogą, potem ścieżką, a w końcu przez łąki. 
Równy rytm kroków. 
Zmieniają się widoki, a dusza śpiewa z radości otulona ciszą i przestrzenią.


Niosę tylko rzeczy niezbędne do biwakowania, a więc plecak jest lekki – waży może dziesięć kilo? 
Kiedy mam wybór: - nieść dużo albo mało, wybieram mało.
Jak powiedział mały chłopiec idący szlakiem wraz z ojcem: - trzeba dbać o swego kościotrupa. 
Tak, tak - nikt nie zaprzeczy, że własny kościotrup jest najważniejszy, a każdy człowiek spotkany na drodze staje się nauczycielem.



Ludzie są owładnięci potrzebą posiadania rzeczy. Ileż to ich się pozbyłem, porządkując mieszkanie po śmierci ciotki. 
Cały ów nadmiar, którym otacza się przeciętny obywatel, okazuje się w końcu zbędny – przychodzi spadkobierca i rozdaje, albo wyrzuca jak leci.




Popołudnie. Doszedłem do miejsca, które mi się podoba - zanocuję tutaj. Wiatr przegnał chmury i szumi w szpilkach sosen..... 

Jesteś wolny

Przebudź się, jesteś wolny,
choćbyś jak w ziemi duch
szedł dołem dookolny,
przebudź się, jesteś wolny.
Zbudź tylko słuch.

Otwórz oczy, oto jesteś
tryskającym powietrzem
zdrój żywy.
Żeś przez ciało przykuty
i żeś ciała upływem,
żyj w wietrze.

            K. Kamil Baczyński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz