Godz. 12.12. Chodzę ci ja po tym ogromie skoszonych łąk ogarnięty dziwnym uczuciem: - znowu jestem tu sam, ale tym razem nie widzę najmniejszych oznak życia zwierząt. Domyślam się, że towarzystwo uciekło, albo ukryło się przed hałasem żelaznego potwora. Wyciągam pluszowego liska, aby popatrzył na Ogrody Edenu.
Dziwnie się czuję - zawsze było tu dzikie odludzie, a teraz przez kośbę znalazłem się jakby w zadbanym Czarodziejskim Parku. Stare miejsce, a wrażenie niezwykłe, całkiem nowe. Podejrzewam w tej niespodziance palec mego Anioła. Więc dziękczynienie dla Anioła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz