Po obiedzie leżę sobie na dowolnie wybranym boku i przychodzi mi na myśl zabawna sentencja nagrobna (pasjami lubię takie sentencje):
Tutaj leży John Belby,
Został zastrzelony ze strzelby.
Nazywał się nie Belby, a Pest,
Ale Pest to nie rym do strzelby,
A Belby jest.
Jak widać nastrój swawolny udzielił się także pluszakom.
Śmiech jest funkcją fizjologiczną, której organizm potrzebuje. Ludzie odczuwali intuicyjnie tę potrzebę od wieków. Starożytni stworzyli klasyczną teorię czterech płynów, które stanowią konsystencję ludzkiego organizmu.
Są to cztery mokrości o których pisał Rej, że „najsnadniej
objawiają się przy kuflu – krew, flegma, żółć i melankolia”.
Od niepamiętnych czasów wesołek był miłym
gościem. Freudyzm dochrapał się stwierdzenia, że mechanizm śmiechu polega na
swobodnym uwolnieniu uciśnionej energii psychicznej, a co kapłan z plemienia Aszanti
określa koniecznością, bez której „dusza może zachorować”.
Otóż
wielcy ludzie przegrywają swoją karierę dziejową, kiedy w nich wysychają potrzebne
płyny, między innymi płyn humoru.
Znamy historię Mussoliniego – kreowano go
na arcypoważnego i cenzura dbała, aby z wywiadów z nim znikały zwroty: - Duce
się uśmiechnął. Podobnie walczyli z humorem Napoleon i Hitler.
A
przecież stara sentencja głosi: - Powaga jest obrządkiem ciała wymyślonym
dla pokrycia braków ducha.
Stąd już tylko krok do kultu autorytetu. Plakaty rozlepiane w czasie wojny we Włoszech: Duce ma zawsze rację.
Dość wynurzeń. Udaję się na porządny obchód terenu. Zaczynam od góry. To z tego miejsca w 2014 roku cyknąłem „UFO”.
Chodzę po tych skoszonych łąkach i nie rozpoznaję dobrze znanych mi zakątków, bo kosiarka wycięła na gładko zarośla tarniny, rosnące tu od lat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz