Waham się podobnie jak ten góral z anegdoty:
Siedzi góral
na zydelku, trochę się na tym zydelku buja, widać że o czymś myśli. Idzie ceper i pyta:
- A co wy
się góralu tak bujacie?
- Eeee nie
panocku! Ja się nie bujam, jeno się
waham.
- A czemu to się wahacie?
- Ano syćko było tak. Byliźwa my na weselu u
kuma. Tam my popili tęgo, wyszła awantura, sprali mnie sakramencko, a moją
zgwałcili. Tera ślą do nasz wici na poprawiny. Moja chce iść bardzo, a ja
jeszcze kapke obolały, to się waham.
Wątpliwości towarzyszą także teorii superstrun i to pomimo, iż pod względem matematycznym
osiągnęła ona pełen sukces. Nie ma jednak możliwości jej fizycznego sprawdzenia.
Czyli jednak pół sukcesu. Atoli czy może być pół sukcesu?
Może to i dobrze, że uczeni nie potrafią stworzyć
nowego Wielkiego Wybuchu, gdyż taki
eksperyment mógłby skończyć się zagładą Wszechświata.
Eksperymentów
zaprzestać, bo dają zero i null. Czy na plan własny nas nie stać? – To my są
ziemi tej sól!
Jak wiemy w każdej dziedzinie osiągnięcia jednych
są krytykowane przez zawiść innych, nie inaczej jest wśród naukowców.
Największym krytykiem teorii superstrun
jest noblista Sheldon Glashow z
uniwersytetu Harvarda.
W
sposób specyficzny docenia odkryte piękno strony matematycznej zagadnienia,
używając sarkastycznego określenia „matematyka
teatralna”. Złość z powodu osiągnięć innych, dla większego poruszenia
wyładowuje w pisaniu wierszy. Oto jeden z nich:
Teoria
Wszystkiego, gdyś do boju gotowy,
Objąć może
więcej niż orbifold strunowy.
Gdy twych
wodzów moc cierpień nęka amnezyjnych
I nie ufasz
już im w sprawach heterozyjnych,
Posłuchaj
rady, nie daj się zaślepić mitem:
Księga nie
jest skończona, ostatnie słowo to nie Witten.
(Witten
to kolejny Piękny Umysł fizyki
kwantowej, będzie wpis).
Glashow obiecywał bezskutecznie,
że nie dopuści do pojawienia się teorii
superstrun na Harvardzie. Bezskutecznie, gdyż za każdym razem w trakcie
głosowania okazywało się, że jego frakcja jest w mniejszości i wygrywała
demokracja. Poglądów Glashowa nie
podzielali inni nobliści: - Murray
Gell-Mann, czy Weinberg.
Według Weinberga teoria strun to obecnie jedyna kandydatka na Teorię Ostateczną – jak zatem ktoś mógłby przypuszczać, że młodzi teoretycy nie będą się nią zajmować?
Po pierwsze dziękuję za ponowną nutę optymizmu i humoru na blogu. Po drugie, dla mnie Pana wpisy dotyczące dat zwrotu są trochę takim zaprzeczeniem :), tego, co Pan pisał w dwóch poprzednich wpisach na blogu. Skoro można przewidzieć daty zwrotu (a To się Panu udaje) - to oznacza, że są one przewidywalne (abstrahując od metody z której Pan korzysta). Skoro można je przewidzieć i to z tak dużym wyprzedzeniem, to oznacza, że są one w pewnym sensie nieuchronne. I tutaj pojawia się paradoks, o którym może Pan kiedyś napisze :). Skoro przewiduje Pan daty zwrotu, a te można przewidzieć, to oznacza, że jest to zdarzenie, które będzie miało miejsce, a którego wystąpienie jest nieuchronne. Skoro jest nieuchronne, to czy można je zmienić? Może Pana wypadek, o którym Pan pisał w poprzednich wpisach w tym miesiącu, musiał się wydarzyć, aby był Pan w tym miejscu, w którym jest obecnie i tutaj kłania się teoria o reinkarnacji, której jest Pan - jak dobrze zrozumiałem - zwolennikiem. W rezultacie, to, czy będzie je Pan publikował, czy też nie - jest już z góry ustalone :). Natomiast bazując i pilnie śledząc Pana wcześniejsze wpisy (i tylko na ich podstawie) obstawiam datę zwrotu w kwietniu tego roku (tj. pod koniec), chociaż ta data - kierując się Pana wpisami - nie będzie raczej optymistyczna. Czekając na kolejny wpis z uszanowaniem wierny Czytelnik bloga :).
OdpowiedzUsuńZ czasem i teorią Einsteina oraz z teorią Dragana o kosmicznych obserwatorach można wysnuć ciekawy wniosek : przyszłość się już wydarzyła. Mistrzowie "oświeceni" wydedukowali to kilkaset lat temu.
UsuńNa yutubie ciekawa analiza "kosmicznych opowieści"