Jonathan Schell w swojej przełomowej książce The Fate of the Earth pokazuje, jak niebezpiecznie blisko nas jest samounicestwienie. Chociaż niedawny upadek ZSRR umożliwił jakieś rozbrojenie, ciągle istnieje na świecie pięćdziesiąt tysięcy głowic nuklearnych, zarówno taktycznych, jak i strategicznych.
Żeby zanadto nie rozwijać tematu ustalmy, że jedno
jest pewne: - ludzkość ma w ręku zdolność do samounicestwienia.
Do
chorych mózgów niektórych watażków może nie dotrzeć myśl, że w wojnie
nuklearnej nie będzie zwycięzców. To zupełnie tak samo, jak z prawem posiadania
broni, aby bronić się przed bandziorem: - ty celujesz w bandziora, a on w
ciebie. Ty się na mgnienie zawahasz – on skrupułów nie ma i po sprawie.
W czasie ewentualnej, hipotetycznej wojny
nuklearnej pociski nie mają potrzeby zniszczyć zbyt wielu celów. Duża cześć
populacji przeżyje, ale tylko po to, żeby czekać na straszną śmierć spowodowaną
zimą nuklearną i opadem radioaktywnym. Sadza i popioły z palących się miast
zablokują życiodajne promienie Słońca, nastanie kilkuletnia nuklearna zima. Nie
będzie plonów i zbiorów, ostatnie ślady cywilizacji zostaną zdmuchnięte, jak
płomień świecy.
Trwamy w
nuklearnym wyścigu zbrojeń. Wywiad USA w roku 2008 oceniał ostrożnie, że Indie, które zdetonowały swoją pierwszą
bombę A w 1974 roku, mają „na magazynie” około dwudziestu takich bomb. Ich
główny wróg – Pakistan, jak twierdzi
amerykańskie źródło, zbudował w swojej tajnej fabryce w Kahucie cztery bomby A, z których jedna waży nie więcej niż 200
kilogramów.
Pracownik
zakładów atomowych Dimona w Izraelu na pustyni Negev twierdzi, że widział ilość materiału wystarczającą do
zbudowania dwustu bomb A.
Republika Południowej Afryki przyznaje, że posiada
siedem bomb A, natomiast pod koniec lat siedemdziesiątych przeprowadziła dwie
podwodne próby atomowe.
Satelita
szpiegowski USA
– Vela – wykrył (bowiem) dwukrotnie
ślady takich eksplozji – charakterystyczny podwójny błysk, na wodach
terytorialnych RPA, co ciekawe w
obecności okrętów wojennych Izraela.
Kraje takie jak Korea Południowa i Tajwan,
są (rok 2008) o krok od wejścia w posiadanie broni A.
Broń ta znajduje się więc, w najgorętszych
punktach na Ziemi, włącznie ze Środkowym Wschodem. Dodatkowo sytuacja
jest „wysoce niestabilna” w związku z atakiem Kacapii na Ukrainę,
dojrzewaniem konfliktu o Tajwan, czy
też ogólnie rywalizacją o światowe przywództwo.
Nie tylko my odkryliśmy pierwiastek 92. Taką samą
drogą pójdzie każda cywilizacja w Galaktyce,
budująca społeczność przemysłową i odkryje pierwiastek 92 wraz z radosną możliwością
masowej zagłady.
Pierwiastek 92 ma zadziwiającą własność
podtrzymywania reakcji łańcuchowej i uwalniania olbrzymiej ilości energii
zawartej w jego jądrze. Dlatego wraz z umiejętnością wykorzystania pierwiastka
92 pojawia się możliwość uwolnienia naszego gatunku od biedy, niewiedzy i
głodu, ale też zniszczenia całej planety w nuklearnym ogniu. Pozytywną potęgę
pierwiastka 92 można wyzwolić tylko wtedy, gdy dany gatunek okaże się na tyle
inteligentny, że osiągnie jako cywilizacja zerowego typu, pewien zasadniczy
punkt w swoim rozwoju. A to zależy tylko (albo aż) od skali współpracy,
zaufania, wystarczającej, minimalnej w końcu mądrości itp.
Na
przykład ogień potrafi wykorzystać wyizolowana grupa inteligentnych jednostek,
taka jak plemię. Wytapianie metali i prymitywna metalurgia, konieczna do wytwarzania
broni, wymaga większej grupy społecznej, liczącej koło tysiąca osób. Dla
stworzenia silnika spalinowego potrzeba już skomplikowanej bazy technicznej,
dostępnej wielkiej grupie społecznej, takiej, jak cały naród.
Kiedy
dochodzimy do odkrycia potęgi pierwiastka 92, narusza to równowagę pomiędzy
stałym wzrostem współpracującej ze sobą grupy społecznej, a osiągnięciami jej
techniki.
Mianowicie okazuje się że uwolnienie energii
jądrowej zmniejsza milion razy znaczenie chemicznych materiałów wybuchowych i
teraz można zacząć się zabijać na znacznie większą skalę.
W ten oto
sposób pojawia się poważny rozdźwięk pomiędzy techniką, która dostarczyła taki
potencjalnie śmiercionośny „wynalazek”, a rozwojem społecznym takiej hipotetycznej
cywilizacji, która ciągle tkwi w stadium wrogich sobie państw narodowych.
Wraz z odkryciem siły drzemiącej w pierwiastku 92,
technologia zagłady wyprzedza nagle powolny, stopniowy rozwój związków
społecznych. I teraz są dwie drogi primo: – albo cywilizacja dorośnie do
bezpiecznego wykorzystania takiej zabawki, albo zabawka zniszczy cywilizację.
Nasuwa
się jedna możliwa konkluzja: - cywilizacje typu zerowego powstawały i to przy
licznych okazjach w ciągu minionych 5 – 10 miliardów lat historii naszej Galaktyki, ale w końcu wszystkie odkryły
pierwiastek 92 i jeśli rozwój techniczny wyprzedzał poziom rozumowania
społecznego danej cywilizacji, na tym etapie kończyła się jej historia i
zostawały po niej tylko ruiny i kamieni kupa.
Jaki
obraz wyłania się z powyższych wynurzeń? Otóż jest wysoce prawdopodobne, że
nasza Galaktyka mogła być kiedyś
pełna inteligentnego życia i powstały liczne cywilizacje, które potrafiły
zbudować wiele mądrych rzeczy, w tym radioteleskopy. Jednak one rozkwitły miliony
lat temu i zdążyły już zniknąć w wyniku atomowej zagłady wywołanej przez
wspomnianą już wrogość państw narodowych.
Fizycy sporządzili wykres obrazujący prawdopodobne miejsce homo sapiensów na skali galaktycznej. Na wykresie mamy zaznaczone powstanie techniki radiowej. Widzimy, że Ziemia ewoluowała przez 5 miliardów lat, zanim inteligentny gatunek odkrył, jak można posługiwać się siłą elektromagnetyczną i jądrową. Jeśli jednak dokonamy samozagłady atomowej, krzywa ta po gwałtownym wzroście nagle powróci do zera. Dlatego aby się natknąć i porozumieć z zaawansowaną cywilizacją, musimy prowadzić poszukiwania w ściśle określonym czasie, z dokładnością do kilku dziesięcioleci, zanim popełni ona samobójstwo. Istnieje więc znikomo małe „okno”, przez które możemy szukać kontaktu.
Na rysunku powstanie innych cywilizacji w całej Galaktyce przedstawiono jako krzywe
rozwoju, jednak krzywe te ściśnięte do galaktycznej miary czasu są widoczne
jako seria linii, z których każda obrazuje wzrost cywilizacji i jej nagły upadek spowodowany wojną A. Dlatego poszukiwanie inteligentnego życia
jest tak trudnym zadaniem. Prawdopodobnie w ciągu ubiegłych kilku miliardów lat
istniało wiele tysięcy takich linii, a na tysiącach planet na krótko przed
zagładą nauczono się wykorzystywać technikę radiową. Niestety, każdy taki
krótki skok na wykresie odpowiada innemu okresowi.
(Pomijam tu rozważania o rozwiniętej cywilizacji żyjącej na Ziemi tysiące lat temu, której upadek wpisuje się w opisywany atomowy schemat).
Wspominałem, że trudny okres wyzbywania się przemocy nuklearnej naukowcy szacują na trzysta lat, dlatego z żalem możemy sobie wyobrażać, jak nasi dalecy potomkowie docierają do najbliższych gwiazd i widzą popioły po licznych martwych cywilizacjach, które rozwiązały raz na zawsze narodowe waśnie, uprzedzenia rasowe i osobiste urazy swych przywódców za pomocą nuklearnej pożogi.
Fizyk
Heinz Pagels ujął sprawę następująco:
- „Jak wynika z naszej wiedzy o energiach
kosmicznych zasilających gwiazdy, o ruchu światła i elektronów przez materię, o
skomplikowanym porządku molekularnym, będącym podstawą życia, staje przed naszą
cywilizacją wyzwanie, wymagające stworzenia takiego porządku moralnego i
politycznego, który zapanuje nad tymi siłami. W przeciwnym wypadku sami się
zniszczymy. Weszliśmy w czas próby dotarcia do najgłębszych zasobów zdrowego
rozsądku i współczucia”.
Przyglądając się cyklom Modelskiego wchodzimy w niebezpieczną fazę rozwoju. Z drugiej strony dostęp do informacji (internet) powoduje wzrost świadomości. A z "trzeciej" strony :) "kosmiczni obserwatorzy" Dragana i implikacje teorii względności udowadniają że przyszłość się już wydarzyła. W końca końców to "tylko" Matrix :)
OdpowiedzUsuń