Edward Witten z Institute Advanced Study w Princetown w stanie New Jersey, należy do najważniejszych postaci fizyki teoretycznej. Witten jest przywódcą nieformalnego zespołu, oraz najbardziej błyskotliwym fizykiem wszystkich energii, wytyczającym nowe drogi w fizyce, tak jak Picasso robił to w sztuce.
Setki fizyków podążają z religijną ufnością jego śladem, aby znaleźć się
w blasku nowatorskich idei. Samuel
Treiman, kolega Wittena z Princetown,
mówi: - „On bije na głowę całą resztę,
skierował wielu na nowe ścieżki. Tworzy eleganckie, zapierające dech w
piersiach dowody, na które naukowcy patrzą z podziwem i uwielbieniem. Nie powinniśmy
zbyt pochopnie nadużywać porównania z Einsteinem, ale jeśli chodzi o Wittena
…..”.
Witten wychował się w rodzinie fizyków. Jego
ojciec Leonard Witten, profesor
fizyki na Uniwersytecie Stanu Cincinnati
i wielki autorytet w dziedzinie ogólnej teorii względności Einsteina, twierdzi, że jego największym wkładem w rozwój fizyki
jest syn.
Edward nie przypomina innych
fizyków. Większość z nich rozpoczęła bowiem swój romans z fizyką wcześnie (w
szkole średniej, czy nawet podstawowej). Tymczasem Witten podejmując studia na Uniwersytecie
Brandeisa, wybrał historię jako główny przedmiot i wykazywał olbrzymie
zainteresowanie lingwistyką. Po ukończeniu studiów w 1971 roku, zaangażował się
w kampanię prezydencką George’a McGoverna
i jednocześnie kończył studia doktoranckie. Publikował artykuły polityczne
wyznając opinie, że najinteligentniejszym człowiekiem jest liberalny demokrata.
Po
przygodzie wyborczej zdecydował, że jego powołaniem jest jednak fizyka, na którą
rzucił się z pasją. Został doktorantem w Princetown,
uczył w Harvardzie, a w wieku 28 lat
zdobył samodzielną profesurę w Princetown.
Otrzymał prestiżowe stypendium McArtura
(czasem zwane nagrodą dla geniuszy). Tylko uboczne rezultaty jego pracy wpłynęły
głęboko na matematykę. W 1990 roku został odznaczony Medalem Fieldsa, który cieszy się równie wielkim uznaniem wśród
matematyków, jak Nagroda Nobla wśród
innych dziedzin nauki.
Większość czasu Witten spędza
siedząc i patrząc przez okno. W tym czasie, wyłącznie w głowie manipuluje
wzorami matematycznymi, tworząc rozlegle szeregi równań.
Jego żona mówi: - „On zawsze wykonuje wszystkie obliczenia w głowie, ja muszę zapełnić
wiele stron, zanim zrozumiem, co robię. Edward siada do obliczeń wyłącznie wtedy,
gdy potrzebuje ustalić znak wyrażenia albo czynnik dwa”.
Żoną Wittena
jest Chiara Nappi, również fizyk
teoretyk z Princetown.
Bohater
artykułu twierdzi: - „Większość ludzi,
którzy nie studiowali fizyki myśli zapewne, że nasza praca polega na niesamowicie
skomplikowanych obliczeniach, ale się mylą, bo nie to stanowi jej esencję.
Istotą tej pracy są koncepcje i chęć zrozumienia zasad rządzących światem”.
To
pomysłem Wittena była teoria superstrun, teoria ambitna i
śmiała, która wywołała sensację, ponieważ potrafiła zjednoczyć teorię
grawitacji Einsteina z teorią kwantową. Kiedy Witten zorientował się, że grawitacja wynika z teorii superstrun jedynie na podstawie wymagań dla spójności, jak wspomina - „był
to największy dreszcz intelektualny jego życia”. Teoria strun
wymusza istnienie grawitacji.
Witten posuwa się nawet do stwierdzenia,
że „wszystkie naprawdę wielkie idee w
fizyce” są odgałęzieniami teorii superstrun.
Ma przez to na myśli, że wszystkie wielkie dokonania w fizyce teoretycznej
zawierają się w teorii superstrun.
Dalej twierdzi, że odkrycie ogólnej teorii względności Einsteina, zanim odkryto
teorię superstrun było „niezwykłym
i niewyjaśnionym wypadkiem przy pracy” w historii Ziemi. Uważa, że gdzieś w przestrzeni kosmicznej inne cywilizacje
mogły odkryć najpierw teorię superstrun
i dopiero z niej wyprowadzić ogólną teorię względności - tak byłoby „bardziej prawidłowo, tudzież po kolei”.
Witten wniósł tu nowy powiew –
postawił przed sobą zadanie znalezienia źródeł teorii superstrun, czyli w efekcie końcowym wyjaśnienie zagadki powstania Wszechświata. Siłą i unikatowością tego
pomysłu, jest niezwykła geometria: - struny mogą drgać spójnie tylko w dziesięciu
lub dwudziestu
sześciu wymiarach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz