W
spontanicznym pisaniu, poruszany jakiś temat pociąga za sobą jego
kontynuację.
We
wczorajszym wpisie padło słowo samolot.
I
otworzyła się furtka wspomnień!
Biwakuję
na górze 686 Pod Wierchem. Do Chryszczatej jest
stąd 2,5 kilometra w
locie ptaka. Góra na horyzoncie. Z kierunku Rabego widać na niej charakterystyczne siodełko.
Jest
cudny, przecudny dzień!
Chłonę to, co wokół każdą komórką mego ciała. Słońce już wysoko, podnosi się także upał. Umilkły
dzięcioły, nawet świerszcze grają o kilka tonów ciszej.
Na tym
odludziu i ciszy, zmysły stają się wyczulone – słychać
pełznącego zaskrońca, szum liści poruszanych wiatrem. Jest bosko!
Naraz
jak coś nie krzyknie przenikliwie tuż nad moją głową!
Aż
się wzdrygnąłem instynktownie, a to tylko dorodny orzeł
przeleciał. Ten charakterystyczny, ostry, władczy i zarazem radosny krzyk
od tej pory kojarzy mi się z Chryszczatą.
Orzeł
= samolot, bo przecież sam lata.
Tak
jak człowiek = samochód, bo sam chodzi.
A
samochód = samojazd.
Z
tych zdań wynika, że siedzę i myślę – znaczy że mam czas. No
bo jak nie mieć czasu w wolności?
Widok w kierunku Huczwic, gdzie mieszkał Darek Karaluch. Dalej Bystre i Baligród.
Rabe
– wieś, której już nie ma, tak, jak wielu bieszczadzkich wsi i
osad. Ta wieś zniknęła z mapy po Ukraińskim Powstaniu
1945 – 1947.
Siedzę
przed namiotem i czytam książeczkę z serii „Tygrysa” o
niebywałych zwycięstwach komunistów w tamtych czasach:
„Oto
polski pilot Dymytr Pieredupcew nadlatuje nad Bieszczady
na kukuruźniku (dwupłatowiec) i niszczy całą sotnię UPA”.
Wielkie zwycięstwo!”
Zastanawiam
się, kto wierzył wtedy w taką dętą propagandę? Owszem, ludzie
zawsze potrzebowali bohaterów, byli zmęczeni wojną i może nie
było im wszystko jedno kto rządzi, ale co mieli zrobić? W Polsce
rządziła Rosja Stalina.
W
więzieniach siedziało kilkaset tysięcy ludzi. Torturowano i
zabijano bezkarnie.
Ludziom,
którzy nie siedzieli, chodziło w końcu tylko o to, aby można było
jakoś żyć. Nie było wielkich wymagań.
O
wyczynach polskiego lotnictwa w wojnie bieszczadzkiej 1945-1947,
napisano cały ocean słów. Minęło 70 lat, prawda zawsze się
przebije, niezależnie od tego, czy propagandę serwuje nam nazizm,
komunizm, czy inna chora ideologia.
Sotnia
Didyka spotyka się z sotnią Chrina i wspólnie atakują
Nowosielce. Dlaczego Chrin i Didyk zdecydowali się
atakować Nowosielce? Polskie wojska, polscy osadnicy, milicja
i ORMO zabiło, zmaltretowało, okradło tak wielu, że miarka się
przebrała. To był odwet.
Wspomina
Iwan Dmytryk z sotni Didyka:
„Nad
ranem nasze sotnie były już we wsi Wolica. Była niedziela.
Ludzie, idąc do cerkwii, dziękowali nam za odwet na Polakach. Tu
spędziliśmy cały dzień. Nasz zwiad przyniósł informację o
wielkich stratach Polaków.
Wkrótce
po akcji na Nowosielce i inne wsie, zniszczyliśmy polskie
„lotnictwo”, składające się z trzech samolotów produkcji
radzieckiej, które nazywaliśmy „kukuruźnikami”. Często
krążyły nad lasami i wsiami, a wtedy musieliśmy gasić ogniska i
chować się przed wzrokiem lotników. Samoloty te bomb nie zrzucały,
lecz zauważywszy nas ostrzeliwały teren albo zrzucały granaty.
Bardzo
nas to denerwowało i postanowiliśmy za wszelką cenę zniszczyć
samoloty.
I
oto pewnego razu, kiedy nasz rój (Rój – dziewięć osób i
dowódca, czota – cztery roje plus czotowy, sotnia
– cztery czoty) przechodził Chryszczatą, kukuruźniki
uparcie krążyły nad lasami.
Nasz
kaemista „Wychor” wylazł na suchy pień ze swoim MG 42
i zamontowawszy celownik optyczny, zaczął celować w samolot.
Samolot jednak przeleciał. Zaśmialiśmy się, lecz „Wychor”
się nie poddawał. Siedział i czekał.
I
doczekał się.
(MG
42 był nazywany był przez żołnierzy „Szybką szprycą” (niem.
Schnellespritze) lub „Piłą Hitlera”, z powodu
charakterystycznego odgłosu wydawanego podczas strzelania serią,
który ze względu na szybkostrzelność karabinu zlewał się w
jeden dźwięk przypominający jazgot piły tarczowej. Donośność
skuteczna 1000 metrów).
Samolot nadleciał ponownie. „Wychor” posłał krótką serię i …..samolotem zakręciło, zatoczył półokrąg i poleciał w dół!
W
podobny sposób inne sotnie zestrzeliły dwa kolejne samoloty.
Tak
przestały istnieć polskie „siły powietrzne” na naszych
terenach".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz