Wstaję o pierwszym brzasku. Do wschodu słońca jeszcze ho, ho! Ale.... długo na twardym nie pośpisz. (bowiem)
Na
jednej z ław leży resztka zwłok ptaszka, którego pewnie zjadła sowa.
Smakowicie to nie wygląda, ale tu jest natura i nie ma zmiłuj się.
To i ja zjem, co mam i wio naprzód!
Smakowicie to nie wygląda, ale tu jest natura i nie ma zmiłuj się.
To i ja zjem, co mam i wio naprzód!
I
tu jak ulał pasuje limeryk kulinarny wegetariański:
Pewna
bibliotekarka w Wiskitkach
Siedząc w pracy, marzyła o frytkach.
- Frytki to danie z duszą!
Tak, dziś frytki być muszą!
Frytki złote na wołowych bitkach!
Siedząc w pracy, marzyła o frytkach.
- Frytki to danie z duszą!
Tak, dziś frytki być muszą!
Frytki złote na wołowych bitkach!
Patrząc pod nogi ruszam w górę.
Na
Przełęcz Orłowicza wchodzę w różowych blaskach wschodu,
podobnych do koloru muszli. Wokół misterium piękna przemytego
nocną burzą. Nie trzeba się silić na definicje, aby to misterium
opisać, trzeba je przeżywać, widzieć i doświadczać.
Jest
bardzo wcześnie, oraz po nocnej burzy, a więc zero ludzi. Wnikam w
krajobraz, czuję się jego cząstką, wchłaniam go w siebie, a on
pochłania mnie.
W
takich ulotnych chwilach zachwytu dotyka się tego, co nazywamy
przemijaniem, lecz jednocześnie wiecznością i ma to smak nieba.
Ogrom
przestrzeni, jej wspaniałości, powoduje, że sprawy ludzkie zostają
sprowadzone do właściwych wymiarów.
I
poezja wyszła.
Misterium
wschodu słońca trwa tylko kilkanaście minut - potem
chmury zwyciężają, ale i tak jest cudnie!
Jako
że dawno nie wyjeżdżałem, nadrobię teraz tę zaległość. Do
tego dochodzi konieczność zamilknięcia co pewien czas, bo:
-
„Nawet głupiec, gdy milczy będzie poczytany za mędrca. A już
nie trzeba dodawać, że jest nim milczący mędrzec”.
Pesachim
99
Drodzy
Czytelnicy! Do zobaczenia na blogu w marcu.
Bardzo fajny wpis :) Poprawił mi humor :D Chętnie wybrałabym się na taką wyprawę!
OdpowiedzUsuń