Pokazywanie postów oznaczonych etykietą myk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą myk. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 18 listopada 2024

Mowa ciała

 

Zaglądam do archiwum o tytule: - „Tajemnicze, zagadkowe”. A tam m.in. kilka dawno przygotowanych wpisów o UFO. Już tego nie zamieszczę, nieaktualne się zrobiło, a to z powodu że w TV Sekielski dogłębnie wyjaśniają zagadnienie. Za to przypomnę swoje dwa zdjęcia z UFO nad doliną Rabe

19 sierpnia 2014, godz. 20.42. Różne nachylenie obiektywu, kilkanaście sekund różnicy pomiędzy zdjęciami, a obiekt uchwycony na tle chmury tkwi w tym samym miejscu - wygląda że to nie paproch na kliszy. Pyłki na kliszy były jak najbardziej, biwakowałem przecież sześć tygodni w tym miejscu, a łąka pyliła czym mogła. To była słabość Canona - co roku wynikała potrzeba oddawania aparatu do czyszczenia kliszy. "Była", ponieważ Canon po wypadku (wpis "beczka") wylądował w muzeum domowym.



Teraz trzy spostrzeżenia telewizyjne z wątkiem tytułowym. Czyli co pokazuje ego.

Pierwsze: - „ usta kłamcy wykręcają się na prawo” - zobacz Morawiecki. Osobnikowi przyklejono nawet ksywkę 'krzywousty".  Niedawno zauważyłem, że Hołowni także zaczęło wykręcać usta w tę jedynie słuszną stronę.

Drugie: - zobacz jak dawniej chodził Ziobro. Puszył się, jakby mu ktoś snopek słomy w dupę wsadził. Chód wolny, z nadętą swobodą, nonszalancki – oto idzie uczitelka tanca, czyli twardziel. A chwilę potem zobaczyliśmy przemianę w miękiszona. 

To znamienne, azaliż zmianę chodu zauważyłem także u marszałka rotacyjnego. Ten akurat zaczął drobić przy schodzeniu ze schodów. Objawiła się nam oto primabalerina i to pasuje nawet do ciągu gwiazdorzenia.

Zamiast chodzić jak paw, można siadać atoli jak „turecka basza”. Siewiera ostatnio u Piaseckiego tak usiadł. Ostatnio, bo przedtem siadał skromniej. Podobno dostał ci on awans generalski. Wydawał się człowiekiem kompetentnym, ale mowa ciała nie kłamie i pokazuje, że ego mu się mocno nadęło. Pierdnie w oponkę?

Uwaga na myk psychologiczny, którego uczą pisiorów (patrz Horała, Zybertowicz): - możesz wygadywać dowolne bzdury, tylko patrz przy tym w kamerę, czyli prosto w oczy telewidza - ciemny lud wtedy łatwiej łyknie twoje kłamstwa. Przy tym jak najbardziej wskazany uśmieszek wyższości. 

Trzecie Iga Świątek. Nie pasjonuję się tenisem, dlatego zwróciłem uwagę na mowę tenisistki dopiero podczas krótkich migawek z olimpiady. Otóż osoba mówi niewyraźnie, szybko jak karabin maszynowy, bez przerw, ciurkiem, chwilami bełkotliwie. Być może winne są emocje, ale zaiste wygląda to na zwykłe niechlujstwo w mowie.

Niestety duża część młodych zamiast mówić, tylko coś niewyraźnie bibrzy.

 

 

piątek, 28 kwietnia 2023

Wakacje 2023

Jest taki myk zaliczany do psychologii kur, znany ludowi wiejskiemu, myk magiczny, który kurę usypia. Kurę przeznaczoną do rosołu, żeby nie było niedomówień. Kręci się palcem kółka wokół jej głowy i kura mdleje. Już nie będzie uciekała i wtedy spokojnie można obciąć jej głowę.

      Część każdego społeczeństwa, każdego narodu, jest podobna do takich kur przydatnych dla władzy jedynie w rosole. Wystarczy rzucić im garść obietnic i przestają myśleć, a władza ma spokój.

Azaliż nie wszystkim kurom to trwanie w niemyśleniu odpowiada, więc dla scalenia grupy wyznawców władza sięga po sprawdzone od wieków narzędzia. Takimi narzędziami są rozmaite narzucane ideologie, mające być jedynie słusznymi.

       Cześć kur dalej nie poddaje się indoktrynacji. Takim buntowniczym kurom siejącym ferment, władza od zarania dziejów proponowała: - więzienie, tortury, a w czasach późniejszych radykalny środek zapobiegawczy uświęcony chrześcijańską religią miłosierdzia pod nazwą Płonący Stos. Jednak wszystko mija i wymusza sięganie po delikatniejsze wynalazki. I oto poza prymitywną propagandą TV, mamy rozkwit szczucia nazywanego hejtem, oraz inwigilację z pomocą AI.


 Dla posłusznej większości, wymyślono sieczkę informacyjną w myśl zasady: - Chcesz myśleć? Ok. Napchamy ci atoli głowę taką ilością śmiecia, że mózg ci się zlasuje i stracisz rozeznanie co jest co. Więc zrośnij się ze smarfonem, jak nazwał rzecz klasyk i tylko przewijaj, przewijaj…..


 Podobno wszystko jest dla ludzi rozumnych i Czytelnik bloga, który jak mniemam nie poddaje się propagandzie, wie że:

- Siła nabywcza pieniędzy trzymanych w banku lub skarpecie, w ciągu ostatnich trzech lat zmalała o połowę z powodu inflacji.

Inflacja  (bowiem) jest najskuteczniejszym instrumentem w rękach rządzących, służącym do okradania społeczeństwa. Stąd działania władzy są jedynie pozorowane, aby jak najdłużej korzystać z instrumentu.  Banalna prawda mówi, że inflacja może spadać, a ceny dalej będą rosnąć, jedynie nieco wolniej.

- Polska jest tylko pionkiem na globalnej szachownicy Nowego Porządku Świata.

- Nadchodzący Nowy Porządek wymusi upadek Starego Porządku niekoniecznie poprzez wojnę. Wystarczy przerwać dotychczasowe, już i tak nadwątlone łańcuchy dostaw. Gospodarki światowe są systemem naczyń połączonych. I mamy Efekt Motyla.

  Czyli zawirowania w gospodarkach dopiero na horyzoncie.

 

Idzie Nowe

Do drzwi puka

Przeżyć Nowe w Starej Budzie

To jest sztuka

Pytanie retoryczne, do którego co pewien czas wracam: - Czy możliwe jest przeżycie Nowego w Starej Budzie?

- Jest jednak światełko w tunelu: - jakoś się o tym nie mówi, ale pisiory mają problem, bo od poprzednich wyborów mijają cztery lata z ponadprzeciętną umieralnością i pomijając zbędne dywagacje: - jeden milion ich wyborców już nie zagłosuje, ponieważ zażywa nirwany w Domu Ojca.

Tu zaczyna się nasza rola – trzeba iść do wyborów!


Jak bowiem widzimy "rządzące elity" grają znaczonymi kartami i sięgną po wszystkie możliwe sposoby, aby utrzymać koryto i na jakiś czas odsunąć program cela+.


 To ostatni wpis przed wakacjami, jako że i Anioły w niebie nie śpiewają na okrągło.

     Do zobaczenia na blogu jesienią, w tradycyjnej porze „po grzybach”. Z wiernymi Czytelnikami żegnam się bieszczadzkimi zdjęciami. Życzę Wam udanych wakacji i pogodnych myśli.

 Chwała Ukrainie!








poniedziałek, 21 listopada 2022

Kraina Nicnierobienia

Zwykle wraz z wiekiem odzywa się potrzeba odwiedzenia miejsc rodzinnych i pewnie dlatego czuję się Bieszczadach u siebie. Nie zapomnę wzruszenia (uczucia nie kłamią), kiedy po wielu życiowych zakrętach przyjechałem po raz pierwszy na tę Skrzywdzoną Ziemię i poczułem się znowu dzieckiem. Czy też dotarło do mnie, że noszę w sobie to sławne „wewnętrzne dziecko”, całkiem dotąd zaniedbywane, a teraz chciałbym mu to wynagrodzić.

Wtapiam się w bieszczadzką przyrodę, a wiatr w szerokiej przestrzeni odbieram jako powiew wolności. Cała przeszłość zostaje za górami - urodziłem się po raz drugi?


Nie tęsknię za obłudą tak zwanej cywilizacji, w zupełności wystarcza mi możliwość zaspokojenia najprostszych, podstawowych potrzeb. I nie nudzę się ze sobą, bo siebie akceptuję. Poza tym nie jestem sam - pamiętajmy, że nad każdym z nas czuwa Duch Opiekuńczy.

Wolność. Odkryłem, że znów mogę beztrosko biegać za motylem.


Bo kiedy jest wyjątkowo miło, tudzież bardzo przyjemnie? Ano wtedy, gdy wybierasz luzik. Wtedy otóż, kiedy robisz cokolwiek, ale bez jakiegoś planu, programu. No i bez przymusu i pośpiechu, czyli niespiesznie. Możesz coś robić, choć nie musisz, a jednak to robisz z powodu przyjacielskiego nastawienia do świata. Albo nie robisz nic, jesteś przecież w Krainie Nicnierobienia i dlatego łatwo wpadasz w objęcia Błogosławionej Lubości. Po kokardkę przepełnia cię niewypowiedziane zadowolenie i błoga przychylność dla egzystencji. Znaczy luzik ciebie dopadł i to jest właśnie stan najcenniejszy.

Albowiem gdy osiągnąłeś już ten stan, a wypada akurat potrzeba wykonania czegoś, co niekoniecznie lubisz, to jednocześnie możesz przecież żeglować myślami po wielokrotnie przywoływanych Zielonych Łąkach. I dzięki temu mykowi utrzymujesz stan najcenniejszy.


Oczywiście możesz starać się robić tylko to, co lubisz, atoli jest to już jakiś wysiłek, przymus, czyli azaliż gubisz luzik, zapominając, że powinna być odmiana: góra – dół, słodkie – gorzkie. Niemożliwe jest bowiem wędrowanie tylko na lewej nodze, albo trwanie we wdechu. Wydech musi być.

Nie doceni ciepła ten, kto choć raz porządnie nie przemarzł.

Co ciekawe, ten Twój radosny nastrój mocno irytuje otaczających ciebie ludzi. Przeciętni Kowalscy nie trawią Twego zadowolenia. Uważają, że jeśli nie narzekasz, nie jojczysz, to jest z Tobą coś nie tak, bowiem normą w świecie ludzi są trzy rzeczy: - tkwienie w nieszczęśliwości, zachowania stadne, oraz podobieństwo do maszyn. 


Zabawnie jest nieraz zakpić sobie z przeciętnego Kowalskiego, tylko dla własnej satysfakcji, lub w nadziei, że ów aluzję zrozumie. Każdy przecież na swój sposób poszukuje prawdy. Przypomnę, że w Bieszczadach przylgnęła do mnie także ksywka jajcarz

Każdy poszukuje swojej prawdy, więc zadaje pytania. Sobie, innym i wszystko jest okej dopóki nie daj boże niewinne pytania nie przejdą we wścibstwo. Wtedy należy przycisnąć hamulec. Tu przypomnę rozmowę z gościem, który przyczepił się, kiedy akurat przechodziłem przez Roztoki w drodze na Fereczatą. To maleńka osada jak widać, zero ludzi. Ten gościu niósł reklamówkę, więc nie był turystą. Dogonił mnie, idziemy razem.  


  - Dzień dobry – dzień dobry. Standardowa ciekawość rozpiera gościa:

- A pan dokąd? – wyjaśniam dokąd.                                                                                     

- Pan na krótko w Bieszczady przyjechał? – Na długo. Ogólnie w podróżach jestem przez wiele miesięcy w roku.

- To pan chyba nie pracuje? – Pracować przestałem już wiele lat temu.

- To pan musi mieć dużo pieniędzy, podróże kosztują!

- Zgadza się. Podróże kosztują, ale mam dość pieniędzy.

Facet przygląda mi się z ukosa, chwila milczenia, wreszcie odważa się zadać to nurtujące go pytanie:

- A skąd ma pan te pieniądze, jeśli oczywiście można wiedzieć?

- Można. Pieniądze biorę z szafy.                                                                              

- Jak to z szafy?

- No z szafy. Kiedy potrzebuję kasy, podchodzę do szafy, otwieram ją i wyjmuję tyle, ile mi potrzeba.

Gościu przetrawia informację. Ma wątpliwości, więc pada kolejne pytanie:

- A skąd biorą się pieniądze u pana w szafie?

- Moja żona tam je wkłada.

Teraz czekam na ostatnie klasyczne pytanie, jako że tę anegdotę stosowałem już multum razy i ona zawsze działa. Rozmówca już nie odpuszcza, ponieważ wydaje mu się, że za chwilę zagadka się wyjaśni.

- A pana żona to skąd bierze te pieniądze?

- Ja jej daję!

I to nie był jeszcze koniec rozmowy, dalszy ciąg już kiedyś opisałem. 

Fereczata.


Krystaliczne powietrze o poranku, niosące nieco później zapach łąki, ziemi lub lasu. Samotność i cisza. Idę. Lub tylko jestem. Być może tak wygląda droga do nieba, oczywiście jeśli ktoś w nie wierzy.