Gdy po kilku słonecznych godzinach wróciłem na zimowitową łąkę, rozchylone kielichy aż się prosiły o sesję. Wziąwszy więc pomoce naukowe – kubek jako podstawkę i pluszaki – zacząłem wypatrywać kwiatów o najlepszej ekspozycji, bacząc pilnie by nie wdepnąć, czy broń boże nie położyć się w jednym z licznych żubrzych gównianych placków. Tym razem oszczędzę Czytelnikom widoku owych, jednak myślałem o tytule: - "Wśród gównianych placków".
Zabyśko okazał się jakby za duży w porównaniu z zimowitem za którym go ustawiłem. Więc bałwanek. Bałwanek pasuje jak najbardziej do kwiatów, które zimę witają. Na kubku jest ok, bez kubka, zanurzony w łące, też wygląda ciekawie.
Poczyniłem ten wpis i doznałem ulgi, ponieważ atoli bieszczadzka scenografia jest niepowtarzalna, kwiaty w tym miejscu wyglądają bajkowo, atoli żmudny reportaż z kolejnych godzin trzydniówki w jednym miejscu, mnie przerósł. Wczoraj mianowicie podzieliłem materiał z grubsza na szesnaście odcinków i osłabłem z wrażenia – kogo to nie znudzi?
Wpisy powinny
być ciekawe i nienużące, podobnie jak życie. Poza tym, jak wiemy, planów tudzież poglądów nie
zmienia tylko martwy albo głupi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz