Sny giełdowe.
Czytelnicy piszą o „snach giełdowych”, pomagających rozeznać kiedy szczyt, kiedy dołek, tudzież co dalej z wykresem (i pieniędzmi). Swego czasu, w istotnej długości statystycznej, bo dziesięciu lat, zapisywałem sny zaraz po przebudzeniu. Zapisywałem tylko te, które intuicyjne uznawałem za „prorocze” w temacie.
Wyniki były ciekawe i jednoznaczne: - spadek miałem „murowany”, kiedy stałem w śnie nad przepaścią, albo zjeżdżałem z góry rowerem, lub na butach po śniegu, albo na sankach.
Wzrost natomiast wynikał ze snu, w którym stałem z zadartą głową u podnóża wielkiej góry, albo podziwiałem wysoki budynek. Ryby w czystej bieżącej wodzie oznaczały ogólnie zarobek (każdy ma inne osobiste archetypy).
Jak się okazało, rzecz zaliczała się do świadomego śnienia (dopiero w 2010 roku pojawiły się na rynku oferty warsztatów świadomego śnienia).
W czasie owym myślałem dużo o giełdzie i dbałem obowiązkowo o angażowanie osobistego Anioła do pomocy. Przed spaniem słałem prośbę; - Aniołku, pokaż mi co będzie….
Jednak problem był z długością fali - wzrostu, albo spadku. Czasami ewidentnie jednoznaczny sen kończył się na jednej sesji. Ta metoda jest niezwykła i daje moc radości, azaliż dziś wiem, że moja wiedza giełdowa w omawianym okresie dopiero się budowała. Owszem, sny jak najbardziej nadają się do prognozowania, ale trzeba do nich dodać AT, tudzież w moim przypadku Liczby Planetarne i dopiero wtedy gra muzyka.
Jeżeli temat zainteresował kogoś z Czytelników, proszę napisać komentarz o
swoich doświadczeniach w uzyskiwaniu wiadomości giełdowych tym sposobem i
wynikach inwestowania.
Jako że dotykamy sfery ducha, opiszę badania naukowe zasygnalizowane tytułem posta.
W latach dwudziestych ubiegłego wieku doktor Duncan McDougal z Haverwill w stanie Massachusets przeprowadził kilka nietypowych eksperymentów. Postanowił atoli zważyć pacjentów, którzy wkrótce mieli umrzeć na gruźlicę. Dla wykonania tego zadania przenosił pacjentów wraz z łóżkiem na specjalnie przygotowaną czułą wagę – i czekał!
W chwili śmierci u czterech spośród sześciu badanych nastąpiła utrata wagi 0d 56, 7 do 70,87 grama. Lekarz uznał, że w chwili śmierci Coś opuszcza ciało. To Coś jest wprawdzie niewidoczne i nieuchwytne, ale na tyle substancjonalne, że daje się zarejestrować.
Ten zdumiewająco prosty eksperyment nie został powtórzony przez innych uczonych, najpewniej z powodu, że należało tkwić przy wadze nie wiadomo jak długo, aby chwycić właściwy moment.
Minęły lata, rozwinęła się elektronika i dopiero dwaj lekarze pracujący w Hadze – Malta i Zaalberg, potwierdzili wnioski Duncana, choć posłużyli się całkiem inną metodą.
Wynaleźli mianowicie fantastyczne urządzenie, które nazwali dynamistografem, a służyło ono do bezpośredniego kontaktu ze światem Duchów. Aparat był odizolowany szybą od obserwatorów, a obsługiwały go „osobiście” Duchy. Porozumiewanie odbywało się za pomocą pisma widocznego na monitorze. To był rodzaj channelingu, z tym, że pisały bezpośredni0 Duchy.
Jakie to były wiadomości? Kto się już zetknął z pismem automatycznym niosącym wieści z Zaświata, ten wie, natomiast ja skupię się na innej zalecie dynamistografu – mianowicie umożliwiał on obmierzenie Ducha z elektroniczną dokładnością.
Okazało się mianowicie, że:
- Pojawiające się „ciała eteryczne” mogły powiększać swoją objętość o jedną czterdziestomilionową i zmniejszać o jedną dwustupięćdziesięciotysięczną.
- Składały się ze skrajnie małych, oddalonych od siebie atomów i miały gęstość 176,5 raza mniejszą od gęstości powietrza.
- Ważyły przeciętnie 69,5 grama.
Dziesięć lat później profesor anatomii, Harold Burr z uniwersytetu Yale, przeprowadził serię eksperymentów dotyczących potencjału elektrycznego wszystkiego, co żyje. Badania te wykazały istnienie pola bioenergetycznego. Rzecz opisana została w książce Wzorzec Nieśmiertelności (Blueprint Immortality).
Stąd już prostą drogą docieramy do Ruperta Sheldrake’a, angielskiego biologa z Cambridge i jego pól morfogenetycznych. Tu koło się zamyka, ponieważ oto znaleźliśmy się w znajomych rejonach Kroniki Akashy, czyli polu opisywanemu od wieków przez mistyków.
Jest to pole podobne do internetowej chmury, w której unoszą się wszystkie myśli ludzi żyjących kiedyś, żyjących obecnie, oraz tych, którzy dopiero się narodzą.
Niesamowite.
Niektóre jednostki (Nicola Tesla, Einstein) potrafiły (inni dziś potrafią) podpiąć się do tego pola i z niego czerpać ponadczasowe pomysły – wynalazki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz