Największym źródłem energii dostępnym naszej
cywilizacji jest bomba wodorowa.
Atoli technologia, którą rozporządzają ludzie jest tak prymitywna, że energię
syntezy wodoru potrafimy wyzwolić
tylko w wybuchowy sposób. Na syntezę kontrolowaną w reaktorach, musimy jeszcze
poczekać. Zwykły huragan wytwarza energię setek bomb wodorowych. Dlatego kontrolowanie pogody jako jedna z cech
cywilizacji typu I, wyprzedza dzisiejsze umiejętności o przynajmniej sto lat.
Tu pewna ciekawostka: - W powieści Dana Browna „Anioły i Demony”, grupa
przestępcza chce wysadzić Watykan za
pomocą bomby zbudowanej z antymaterii
skradzionej z genewskiego CERN. Czemu
z antymaterii? Ano z powodu
wydajności: - bomba wodorowa ma przy
całej swej niszczycielskiej potędze „tylko” jeden procent wydajności, a bomba z
antymaterii osiąga wydajność stu
procent!
Pamiętamy kultowe powiedzenie z pewnego polskiego
filmu – Ile procent cukru jest w
cukrze?
Otóż przestępcy jak wiadomo są bezwzględni i przed
inwestowaniem w cokolwiek wybierają pewność zamiast wątpliwości – tu za pewnik
przyjęli, że dopiero bomba z antymaterii
przemieniająca sto procent materii w energię obrazuje prawdziwe piękno równania
Einsteina!
Jak będzie wyglądał dalszy rozwój naszej
cywilizacji, ocenianej przez Carla Sagana
na 0,7? A może dokładnie 0,62?
Cywilizacja
typu I jest wtedy, gdy zbada już większą część swojego systemu gwiezdnego. My,
kolejne kroki rozwoju dotychczasowej techniki podboju kosmosu mierzyliśmy w
dziesięcioleciach, dlatego jakościowe skoki, polegające na kolonizacji innych
planet będziemy odmierzać stuleciami.
Niestety mamy poślizg w prognozach
krótkoterminowych, bo na przykład pierwsi ludzie na Marsie mieli lądować według przewidywań NASA w roku 2020. Potem, gdy Elonowi Muskowi uda się lądowanie pierwszych ludzi na Marsie,
upłynie jeszcze 50 lat, zanim będziemy nazywać rzecz kolonizacją, a podbój
całego Układu Słonecznego potrzebuje co
najmniej stu lat.
Dla
porównania przejście od cywilizacji typu I do typu II może zająć już "tylko" tysiąc lat. Biorąc pod uwagę wykładniczy rozwój cywilizacji możemy oczekiwać,
że w ciągu tysiąca lat wzrastające potrzeby energetyczne takiej rozwijającej
się cywilizacji wymuszą konieczność bezpośredniej eksploatacji Słońca.
Tu następna ciekawostka: - kilkanaście lat temu
astronomowie zaobserwowali (są zdjęcia) ogromny obiekt „tankujący” bezpośrednio z
naszego Słońca. Jak wiemy tego typu
informacje bywają ukrywane, a jeśli przeciekną, są wyciszane, lub ośmieszane.
Typowym przykładem cywilizacji typu II jest Federacja Planet przedstawiana w serialu
Star Trek. Cywilizacja ta dopiero
zaczęła panować nad siłą grawitacji –
czyli nauczyła się zakrzywiać czasoprzestrzeń
za pomocą tuneli czasoprzestrzennych
i po raz pierwszy osiągnęła możliwość dotarcia do najbliższych gwiazd. Jednocześnie
uniknęła ograniczeń związanych z barierą prędkości światła, opanowując
praktycznie posługiwanie się teorią
względności Einsteina.
W
niektórych systemach gwiezdnych powstały niewielkie kolonie, a zadaniem
kosmicznego statku Enterprise jest
ich ochrona. Pojazd czerpie energię ze zderzeń antymaterii z materią, a więc tylko ta umiejętność wytwarzania
dużych ilości antymaterii wyprzedza
naszą cywilizację o tysiąclecia.
Osiągnięcie poziomu cywilizacji III potrwa kolejne tysiąclecia. Taka
jest skala czasowa przepowiadana przez Isaaca
Asimova w jego klasycznym cyklu powieści Fundacja.
Cykl ten opisuje powstanie, upadek i odrodzenie
się cywilizacji galaktycznej, która
wykorzystuje źródła energii samej Galaktyki.
W cyklu powieści Asimova wyprawy do
gwiazd przez zakrzywienie
czasoprzestrzeni nie stanowią żadnego problemu, one są zwyczajnym sposobem
prowadzenia handlu i zawierania transakcji
międzygalaktycznych.
Czyli były potrzebne dwa miliony lat, by nasz
gatunek wyszedł z leśnej gęstwiny i stworzył współczesną cywilizację, natomiast
opuszczenie przytulnego Układu
Słonecznego może zająć „tylko” kilka tysięcy lat. Inna sprawa, że za
przymiotnikiem "przytulny" przyszli gwiezdni podróżnicy jeszcze
zatęsknią, bo przypomni o sobie zasada Miss ewolucji przystosowująca człowieka do
życia na Ziemi, a nie w kosmosie.
Tu
pozwolę sobie na dygresję dotyczącą dalszej ewolucji rasy ludzkiej, bo nie ma
wątpliwości, że takowa jest (Na razie jakby głupiejemy od nadmiaru medialnego
bełkotu). Dziś wspomnę jedynie o kierunku polegającym na wspomaganiu ciała i
mózgu ludzkiego implantami SI.
Dziedzina rozwija się gwałtownie, a na horyzoncie widać cyborga – nie wiadomo, czy już maszynę, czy jeszcze człowieka.
Cywilizacja typu III potrafi wykorzystywać energię supernowych i czarnych dziur.
Pojazdy tej cywilizacji będą potrafiły dotrzeć do jądra Galaktyk, czyli najbardziej tajemniczego ze wszystkich źródeł
energii. Astrofizycy przypuszczają,
że centrum Galaktyki może skrywać
miliony czarnych dziur, a więc już
nie źródło, lecz prawdziwy ocean energii. Ponieważ cywilizacja na tym etapie
rozwoju będzie korzystała z energii milion miliardów razy większej od tej
dostępnej nam dzisiaj, wygląda na to, że osiągnie panowanie nad dziesiątym wymiarem.
Oczywiście o ile przebrniemy przez barierę uranu, co potrwać ma do
trzystu lat. Na razie bowiem jesteśmy stadem małp siedzących na beczce prochu.