środa, 6 listopada 2024

Małpy na beczce prochu

 


Największym źródłem energii dostępnym naszej cywilizacji jest bomba wodorowa. Atoli technologia, którą rozporządzają ludzie jest tak prymitywna, że energię syntezy wodoru potrafimy wyzwolić tylko w wybuchowy sposób. Na syntezę kontrolowaną w reaktorach, musimy jeszcze poczekać. Zwykły huragan wytwarza energię setek bomb wodorowych. Dlatego kontrolowanie pogody jako jedna z cech cywilizacji typu I, wyprzedza dzisiejsze umiejętności o przynajmniej sto lat.

Tu pewna ciekawostka: - W powieści Dana Browna „Anioły i Demony”, grupa przestępcza chce wysadzić Watykan za pomocą bomby zbudowanej z antymaterii skradzionej z genewskiego CERN. Czemu z antymaterii? Ano z powodu wydajności: - bomba wodorowa ma przy całej swej niszczycielskiej potędze „tylko” jeden procent wydajności, a bomba z antymaterii osiąga wydajność stu procent!

Pamiętamy kultowe powiedzenie z pewnego polskiego filmu – Ile procent cukru jest w cukrze?

Otóż przestępcy jak wiadomo są bezwzględni i przed inwestowaniem w cokolwiek wybierają pewność zamiast wątpliwości – tu za pewnik przyjęli, że dopiero bomba z antymaterii przemieniająca sto procent materii w energię obrazuje prawdziwe piękno równania Einsteina!

Jak będzie wyglądał dalszy rozwój naszej cywilizacji, ocenianej przez Carla Sagana na 0,7? A może dokładnie 0,62?

 Cywilizacja typu I jest wtedy, gdy zbada już większą część swojego systemu gwiezdnego. My, kolejne kroki rozwoju dotychczasowej techniki podboju kosmosu mierzyliśmy w dziesięcioleciach, dlatego jakościowe skoki, polegające na kolonizacji innych planet będziemy odmierzać stuleciami.

Niestety mamy poślizg w prognozach krótkoterminowych, bo na przykład pierwsi ludzie na Marsie mieli lądować według przewidywań NASA w roku 2020. Potem, gdy Elonowi Muskowi uda się lądowanie pierwszych ludzi na Marsie, upłynie jeszcze 50 lat, zanim będziemy nazywać rzecz kolonizacją, a podbój całego Układu Słonecznego potrzebuje co najmniej stu lat.

    Dla porównania przejście od cywilizacji typu I do typu II może zająć już "tylko" tysiąc lat. Biorąc pod uwagę wykładniczy rozwój cywilizacji możemy oczekiwać, że w ciągu tysiąca lat wzrastające potrzeby energetyczne takiej rozwijającej się cywilizacji wymuszą konieczność bezpośredniej eksploatacji Słońca.

Tu następna ciekawostka: - kilkanaście lat temu astronomowie zaobserwowali (są zdjęcia) ogromny obiekt „tankujący” bezpośrednio z naszego Słońca. Jak wiemy tego typu informacje bywają ukrywane, a jeśli przeciekną, są wyciszane, lub ośmieszane.

Typowym przykładem cywilizacji typu II jest Federacja Planet przedstawiana w serialu Star Trek. Cywilizacja ta dopiero zaczęła panować nad siłą grawitacji – czyli nauczyła się zakrzywiać czasoprzestrzeń za pomocą tuneli czasoprzestrzennych i po raz pierwszy osiągnęła możliwość dotarcia do najbliższych gwiazd. Jednocześnie uniknęła ograniczeń związanych z barierą prędkości światła, opanowując praktycznie posługiwanie się teorią względności Einsteina.

    W niektórych systemach gwiezdnych powstały niewielkie kolonie, a zadaniem kosmicznego statku Enterprise jest ich ochrona. Pojazd czerpie energię ze zderzeń antymaterii z materią, a więc tylko ta umiejętność wytwarzania dużych ilości antymaterii wyprzedza naszą cywilizację o tysiąclecia.

      Osiągnięcie poziomu cywilizacji III potrwa kolejne tysiąclecia. Taka jest skala czasowa przepowiadana przez Isaaca Asimova w jego klasycznym cyklu powieści Fundacja.

Cykl ten opisuje powstanie, upadek i odrodzenie się cywilizacji galaktycznej, która wykorzystuje źródła energii samej Galaktyki. W cyklu powieści Asimova wyprawy do gwiazd przez zakrzywienie czasoprzestrzeni nie stanowią żadnego problemu, one są zwyczajnym sposobem prowadzenia handlu i zawierania transakcji międzygalaktycznych.

Czyli były potrzebne dwa miliony lat, by nasz gatunek wyszedł z leśnej gęstwiny i stworzył współczesną cywilizację, natomiast opuszczenie przytulnego Układu Słonecznego może zająć „tylko” kilka tysięcy lat. Inna sprawa, że za przymiotnikiem "przytulny" przyszli gwiezdni podróżnicy jeszcze zatęsknią, bo przypomni o sobie zasada Miss ewolucji przystosowująca człowieka do życia na Ziemi, a nie w kosmosie.

   Tu pozwolę sobie na dygresję dotyczącą dalszej ewolucji rasy ludzkiej, bo nie ma wątpliwości, że takowa jest (Na razie jakby głupiejemy od nadmiaru medialnego bełkotu). Dziś wspomnę jedynie o kierunku polegającym na wspomaganiu ciała i mózgu ludzkiego implantami SI. Dziedzina rozwija się gwałtownie, a na horyzoncie widać cyborga – nie wiadomo, czy już maszynę, czy jeszcze człowieka.

    Cywilizacja typu III potrafi wykorzystywać energię supernowych i czarnych dziur. Pojazdy tej cywilizacji będą potrafiły dotrzeć do jądra Galaktyk, czyli najbardziej tajemniczego ze wszystkich źródeł energii. Astrofizycy przypuszczają, że centrum Galaktyki może skrywać miliony czarnych dziur, a więc już nie źródło, lecz prawdziwy ocean energii. Ponieważ cywilizacja na tym etapie rozwoju będzie korzystała z energii milion miliardów razy większej od tej dostępnej nam dzisiaj, wygląda na to, że osiągnie panowanie nad dziesiątym wymiarem.

      Oczywiście o ile przebrniemy przez barierę uranu, co potrwać ma do trzystu lat. Na razie bowiem jesteśmy stadem małp siedzących na beczce prochu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz