poniedziałek, 18 marca 2024

Biblijny przekręt finansowy

Pieniądze są bardzo ważne, chociażby z przyczyn finansowych.

                     Woody Allen

 

Człowiek jest przypisany do pieniądza, a im większe pieniądze, tym więcej znaków zapytania, tajemnic, niedopowiedzeń, strachu o ich utratę, czy tylko rozważań o uczciwości ich zdobycia. Utarło się przekonanie, że władza daje pieniądze i vice versa, tudzież że wielki złodziej bywa bezkarny, a nawet podziwiany za spryt w unikaniu kary i staje się bohaterem. Mały złodziejaszek natomiast zwykle staje przed sądem.

 

O jednym z dawnych przekrętów finansowych donosi biblia, kiedy to Jezus przegnał ze świątyni przekupniów. Tak przynajmniej nauczają kapłani, azaliż jest to prawda niepełna, której współcześni czarni urzędnicy są świadomi. Otóż ci rzekomi przekupnie nie byli zwykłymi przekupniami, którzy handlem profanowali miejsce święte.

     To byli pracownicy zatrudnieni przez kapłanów, aby w murach świątyni udzielać pożyczek ówczesnym frankowiczom. Lichwiarski procent tych pożyczek-kredytów był atoli tak duży (czytaj: chciwość kapłanów), że kredytobiorcy wpadali w spiralę zadłużenia.

Czyli Jezus swoim postępkiem sprzeciwił się ówczesnej Centrali religijnej i już tylko za to musiał być ukarany. Niby drobny szczegół, a jednak zmienia postać rzeczy.

   Centrala religijna poczuła się zagrożona, więc wydała prosty a skuteczny wyrok na wichrzyciela.

    Kiedy okazało się, że narodziła się legenda Jezusa, nowocześnie myślący kapłani obyci z odwracaniem kota ogonem do przodu  postanowili wynieść na ołtarze swą ofiarę i wybudować na jej legendzie Instytucję.

 

I tu jak ulał pasuje przypowieść pewnego hinduskiego jezuity:

    

                                          

                                             Wynalazca

 

Po wielu latach pracy, pewien wynalazca odkrył sztukę zapalania ognia za pomocą sił duchowych.

Wybrał się więc do dalekich północnych siedzib ludzkich i tam nauczał tej sztuki jeden z miejscowych szczepów.

Miejscowi kapłani pełni zazdrości o wpływ wynalazcy na ludność, kazali go zamordować.

Aby nie wzbudzać podejrzeń o zbrodnię, ustawiono portret Wielkiego Wynalazcy na głównym ołtarzu świątyni, ułożono również liturgię tak, aby imię jego było czczone, a pamięć o nim nigdy nie wygasła.

Skrwawione szaty Wynalazcy złożono w relikwiarzu i mówiono, że mają moc uzdrawiania.

Najwyższy Kapłan sam podjął się opisania żywota Wynalazcy. Ten opis stał się Świętą Księgą, w której chwalebne czyny Wynalazcy były wielbione, a jego dobroć stawiana wszystkim za przykład. Tak stworzono przedmiot wiary.

Kapłani pilnowali, aby Księga była przekazywana kolejnym pokoleniom, podczas gdy oni samorzutnie interpretowali znaczenie słów Wynalazcy i wagę jego świętego życia i śmierci.

Równocześnie bezwzględnie karali śmiercią i klątwą każdego, kto nie zgadzał się z ich poglądami.

       Byli tak zajęci głoszeniem jedynie słusznej prawdy, że gdzieś po drodze pogubili sens nauk Wielkiego Wynalazcy.

Właśnie dlatego dziś już nikt nie pamięta, jak się rozpala ogień za pomocą siły ducha.

 

                                            Anthony de Mello

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz