wtorek, 28 marca 2023

Dotknąć Boga

 


Fizycy kwantowi twierdzą, że można usłyszeć bose stąpania Boga, ale to nie to samo, co dotknąć….

Żeby Go usłyszeć potrzebne jest zgłębienie tajemnicy anomalii  przestrzennych. Tak mówią Thorn,  Guth i Freund, a to są dopiero goście. Oni przypominają tylko, że energia potrzebna do zgłębienia dziesiątego wymiaru jest tysiąc bilionów razy większa od energii, którą można uzyskać w naszych największych akceleratorach.

     Skręcanie czasu i przestrzeni w węzły wymaga bowiem olbrzymiej, niewyobrażalnej energii. I to pozostanie poza naszymi możliwościami przez kilka najbliższych stuleci.

Wszystkie narody świata musiałyby zjednoczyć wysiłki, by zbudować  urządzenie do badania hiperprzestrzeni, a to jest po pierwsze primo niemożliwe z powodu  słowa "jedność". Jedności nigdy nie było i nie będzie, bo podobno diabeł miesza. W polskiej rzeczywistości na przykład jest kilku takich diabłów i w efekcie jedności nie ma nawet w rodzinie.

    W każdym razie Guth i spółka uważają, że temperatura potrzebna do stworzenia niemowlęcego Wszechświata w laboratorium, przewyższa wszystko to, co się dzieje w samym środku gwiazdy.

Jednocześnie dowiadujemy się, że w świetle praw teorii Einsteina i teorii kwantowej podróże w czasie są możliwe, atoli zarazem pozostają poza zasięgiem Ziemian. Potrafimy zaledwie wydostać się spod wpływu słabego pola grawitacyjnego swojej planety.

      Możemy tylko podziwiać matematyczno-teoretyczne wyniki badań tuneli czasoprzestrzennych, bo ich potencjał jest dla nas niedostępny. Rzecz ma się zupełnie inaczej w przypadku naprawdę wysoko rozwiniętych pozaziemskich cywilizacji.

      Owszem, był taki moment, kiedy olbrzymia energia niezbędna dla wehikułu czasu była na wyciągnięcie ręki: - działo się to podczas Narodzin Wszechświata.

      Tu przypomnę kolejną prawdę: - teorii hiperprzestrzeni nie można (na szczęście) sprawdzić za pomocą nawet największego akceleratora, a to jest dobre, ponieważ ta zabawa w Boga, mogłaby wyjść Ziemianom bokiem. 

W każdym razie w chwili Wielkiego Wybuchu mamy w akcji całą potęgę hiperprzestrzeni. Stwarza to ekscytującą naukowców możliwość odkrycia tajemnicy pochodzenia Wszechświata.

                                   Wszechświat Towarzyszący

Przed Wielkim Wybuchem nasz kosmos był doskonałym dziesięciowymiarowym Wszechświatem, w którym istniała możliwość podróży między wymiarami.

Ten dziesięciowymiarowy świat był jednak niestabilny i w końcu „załamał się”, tworząc dwa oddzielne Wszechświaty – cztero – i sześciowymiarowy.

 Wszechświat w którym żyjemy jest czterowymiarowy i narodził się we wspomnianym wyżej kataklizmie, po czym zaczął się gwałtownie rozszerzać. Natomiast nasz bliźniaczy Wszechświat sześciowymiarowy szybko się skurczył, aż stał się nieskończenie małą kulką o wymiarach stałej Plancka.

Teoria ta ukazuje, że szybka ekspansja Wszechświata była jedynie niewielką reakcją na dużo większy kataklizm: - załamanie się przestrzeni i czasu. Energia napędzająca ekspansje naszego czterowymiarowego Wszechświata jest zgodnie z tą teorią pozyskiwana z zapadania się dziesięciowymiarowej czasoprzestrzeni. Odległe gwiazdy i galaktyki oddalają się od nas z astronomicznymi prędkościami wskutek początkowego zapadnięcia się dziesięciowymiarowej przestrzeni i czasu.

     Nasz Wszechświat ma więc skarlałego bliźniaka – jest to Wszechświat Towarzyszący, który zwinął się w sześciowymiarową kulkę, tak małą, że nie można jej obserwować.

Co dalej z tym fantem? Ano z pewnością ten nasz bliźniaczy sześciowymiarowy Wszechświat do czegoś służy, nie jest bezużyteczny. Jak wiemy przypadków nie ma. Mało tego, ten bliźniak może okazać się dla Ziemi zbawieniem w Czasach Ostatecznych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz