wtorek, 24 października 2017

Do przemyślenia inwestorom giełdowym



Dziś data 24 10 2017, suma cyfr to 17. Ta liczba niesie ze sobą ciemne wibracje, bardziej ponure niż 23. A więc to odpowiedni dzień na poniższy wpis.
     Nie ma przypadków: 
- ostatni przedwakacyjny wpis traktował także o śmierci, oraz
jest „groźnie” (dla inwestora który porusza się za trendem i trzyma pozycje krótkie jest „wesoło”) na polskiej giełdzie.
Od 12 października Wig 20 spada, po zaliczeniu podwójnego szczytu. Sytuacja technicznie przejrzysta.
O najbliższych datach zwrotu napiszę za kilka dni.

Azaliż dość wstępu.
Oto kilkanaście maili zagubionego inwestora, ostatni z sierpnia 2017.
Oczywiście próbowałem wspierać gościa. Swoje maile pomijam.

Witaj.Kiedyś kontaktowałem się z Tobą i podałeś mi tel.Jana- uzdrowiciela..Ja stary 58 letni dureń straciłem na giełdzie dorobek życia,do tego zadłużyłem się gdzie tylko mogłem.Ha ha nie mam wyjścia a nie potrafię przeskoczyć do lepszego dla mnie świata równoległego.Bóg jakoś milczy,nieczuły na moje wołania,nawet we snach nie raczy mnie odwiedzić,fakt że moja wiara raczej słaba....Może przyjdzie Ci na myśl jakieś mądre słowo,bo straciłem już zupełnie nadzieję.Czy jest wyjście z sytuacji bez wyjścia? Pozdrawiam.

Witaj.Dziękuję za odzew ale już nie ma dla mnie ratunku.Zapętliłem się do reszty,lont już odpalony.Wszystko zacznie walić się na początku przyszłego tygodnia tak że musiałbyś być (bez urazy)jakąś nadistotą aby mi pomóc.Życzę Ci szczęścia bo mnie akurat jego brakło,fakt zaraz po nim rozumu :-(

Witaj.Życie jest zgliszczem niespełnionych marzeń.Może nie każdy tak uważa ale przytłaczająca większość marzy o powrocie do pewnej chwili w życiu w której postąpiliby inaczej,zmieniając swój los.Nieraz rozmyślałem nad kwestią przeznaczenia,wolnej woli.....Pojęcie wszechmogącego Boga stawiałoby nas  jako odgrywających z góry znane role w teatrze życia.Odrzucając jego istnienie też można się nieźle zapętlić np teorią że przeszłość ,teraźniejszość i przyszłość istnieją równocześnie.Mówi się że nie ma sytuacji bez wyjścia,to jednak tylko słowa i tak naprawdę nie są żadną regułą.W tej chwili diabeł miałby wspaniałą okazję na podpisanie  korzystnego dla siebie cyrografu.Ha ha"smiej się pajacu choć serce płacze".Jesteś między innymi filozofem więc zrozumiesz moje rozterki egzystencjonalne i pojmiesz myśli nawet przeze mnie nienapisane.Ot, musiałem się komuś pożalić.Nieraz myślę czy nie jestem jakimś eksperymentem na wzór dr Mengele tylko sterowanym w jakimś niepojętym matrixie.Stoję przed ścianą a raczej na skraju przepaści a ruchoma  ściana za mną....Pozdrawiam.

Może i wyjdzie mi na dobre,przynajmniej ucieknę od kompletnej kompromitacji i ciągania po sądach.Fakt zostawię po sobie bagno ale w panice zacząłem ratować się lichwą  to mnie głównie wykończyło plus zagranie wbrew swojemu scenariuszowi na obicie na DAXie a już gąska była w zasięgu.Lont to przenośnia.Mam 3 metry dobrego sznurka,nawet już pętelka zawiązana z próbą generalną bo cykor mnie chwycił.....

Dziękuję za grzyba.Kiedyś lubiłem chodzić na grzyby,nawet jak nic nie znalazłem.Co do ducha to tak dziwnie się czuję jakby to była jakaś ułuda.Do końca myślę że stanie się jakiś cud.Nawet we śnie próbowałem szukać jakiejś podpowiedzi ale programowanie mi nie wyszło.Jakaś blokada antymistyczna...


Nie będę Ci więcej dupy zawracać.Chętnie bym przeżył nawet dla samego skontaktowania się z Tobą bo jesteś nietuzinkowym facetem.Jeszcze kupię jutro kilka zdrapek i dam szczęściu małą szansę,sam widzisz jak wielką.Jak do wtorku się nie odezwę znaczy się mam już spokój a może i gdzieś tam mnie potępią? Owszem wygląda to na pierd....z mojej strony tylko że ja podchodzę do tego poważnie i myślę że dam radę.Pozdrawiam i życzę Ci nieustającego szczęścia.

Witaj.Nie za jednym razem ale podczas całej kariery jakieś 600-700 tyś zł.Ostatnio niepotrzebnie zagrałem vabank bo mi brakowało do spłaty lichwiarskiej internetowej pożyczki.Niestety pogrążyłem się jeszcze o kilka tysięcy.Już jutro zacznie  zacznie się  karuzela.Nie wiem Zbyszku kogo winić los czy siebie.To że jestem głupi to nie moja wina.Pozdrawiam.

Prawnie to windykacja długów,komornik szkoda gadać.Wiem ,mają ode mnie o wieksze zobowiązania i z tego wychodzą jednak ja mam w kilku pozabankowych instytucjach na krótkie terminyTu nie pogada,do tego jak puszczą wici że jestem niewypłacalny to się wszyscy na mnie rzucą.Jeszcze dochodzi sprawa honoru a to jest bezcenne.Pozdrawiam.

Tak,wiem że uzależnia a najgorsze to właśnie to odbijanie straty.Już niby to zrozumiałem ale  miałem nóż na gardle skąd wyrwać gotówkę i popełniłem stare błedy.Idę do lekarza potem po zdrapki : :-) choć nie wiem czy to ma sens ale wizyta umówiona.Pozdrawiam.

Zdrapki niestety za 10 zł, osiem zł wygrane tak że kupię jeszcze jutro 4 z rana zeby nadzieja brzytwy się chwyciła.Dość późno ale pod koniec ubiegłego roku nauczyłem  się w miarę panować nad emocjami i nie ślępić na okrągło w notowania.Niestety straciłem dodatkowe źródło dochodu i mi się budzet nie domykał więc chciałem to nadrobić.Piszę nadrobić bo lekko ten 1-2 tysiące jestem w stanie na spokojnie na DAX w miesiąc wyskubać.Cóż chciałem szybciej i więcej ,i się pogrążyłem.Już wszystko pozamiatane.Dzięki za dobre słowo,k....zdaje mi się że to zły sen.Pozdrawiam.

Jeszcze mi "złe"do spamu Twoje posty zaczęło kierować.No to przeżyłeś też swoje.Ja mam dość specyficzną sytuację w domu więc honor mi pozostał tylko w tym sensie że mi nikt otwarcie w mordę nie plunie i nie strzeli.A nazwą mnie też takim i owakim,z resztą większość ludzi a rodzina na pewno.Niedawno ..... zmarł mi ojciec.Niestety nie udało mi się z mim skontaktować po śmierci,nie wierzył w istnienie po fizycznej śmierci ciała.

Witaj.Niestety nie liczą sie intencje tylko efekty działań.Wczoraj jakiś mistyczny znak dostała żona na tel.Najpierw zadzwoniła a potem przyszła mi pokazać(przebywam większość czasu i śpię w domu rodzinnym na przyległej ulicy).Moje imię wyszło jej w tel na czarnym tle nie mogła tego usunąć.Jak przyniosła to był taki czarny trójkąt rozwartokątny idący od mojego imienia.Nie ruszałem tego aby nie drążyć tematy bo żona wierzy w znaki ci była trochę przestraszona.A ja cóż, obiadu już nie zszamam bo jem gdy żona z pracy wraca.

Dziękuję za dobre słowo.Zastanawiałem się czy coś wypić dla kurażu ale spróbuję bez.A ch..z tym całym życiem.O 14 jak mama będzie oglądac odcinek tureckiego filmu ja wreszcie się wyzwole,k....zabrzmiało patetycznie,tylko mi matki żal (….) lata staruszka może ją to wykończyć.Żegnaj,niech to moje życiowe niewykorzystane szczęście przejdzie na Ciebie.Jeszcze mi na 4 zdrapki zostało to ok południa niech się Bozia spręży i pomoże :-)

Nie udało mi się ale ponowię wieczorem.Nawet tego nie potrafię zrobić jak należy.Kumpel zrobił to nawalony,może znieczulenie potrzebne.Miotam się Zbyszku.Zapieprzyłem mamusi z konta na 1 ratę i dzień życia sobie kupiłem.Myślałem że się podduszę sznurem i osunę ale nie wyszło.W fachowych opisach jest że wystarczy 4 kg nacisku na linkę bo przecież na sznurówkach to robią.O k...ale musisz wariata jeszcze znosić oby jak najkrócej. Do niezobaczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz