poniedziałek, 31 października 2011

RÓWNOWAGA




. – „Pewien król musiał o czymś zdecydować wbrew temu, co czuł. Dwóch jego ministrów popełniło przestępstwo, a on bardzo ich kochał.. Mimo, że zawinili, chciał im wybaczyć, taką miłością ich darzył. Było to jednak przeciwne prawu i nie byłoby dobrym precedensem., dlatego ministrowie musieli zostać ukarani. Zgodnie z prawem karą za takie przestępstwo mogła być jedynie śmierć. Co więc robić? Było to trudne, ale król znalazł pewien sposób. – Trzeba skazać ich na śmierć, rzekł. – Dam im jednak jeszcze jedną szansę. Między wzgórzami zostanie rozciągnięta lina. Jeśli przejdą po niej, przebaczę im. Było to prawie niemożliwe. Było to niemożliwe dlatego, że ci ministrowie nigdy nie chodzili po linie. Linę rozciągnięto nad wielką doliną...śmierć tam w dole. Chodzenie po linie to wielka sztuka, trzeba się jej nauczyć, to wielka dyscyplina. Skazani nawet nie śnili, że zostaną linoskoczkami. Jeden z nich nie mógł spać. Całą noc modlił się do Boga o pomoc. Rano nawet nie tknął herbaty. Przybył ledwo żywy na wybrane miejsce, gdzie zebrała się cała stolica. Drugi spał dobrze, ponieważ doskonale wiedział, że nie ma pojęcia o chodzeniu po linie, że nic nie można zrobić i jego śmierć jest niemal pewna. Czemu nie miałby się więc wyspać? Spał spokojnie. Rano jak zwykle wypił herbatę. Wolnym krokiem przybył na miejsce. Ten pierwszy drźał, był rozgorączkowany, a on był cichy i spokojny. Wiedział, że czeka go śmierć. Gdy to jest pewne, czym masz się przejmować? Umrzyj w ciszy. Wszedł na linę i zdarzył sie cud nad cudami – przeszedł!. Nikt nie mógł w to uwierzyć! Przyglądali się temu także linoskoczkowie i nawet oni byli zdumieni. Nawet dla nich było to trudne, bo odległość była duża i wiązało się to z wielkim niebezpieczeństwem. Jeden błędny krok, odrobinę za duże przechylenie w lewo lub w prawo, niewielkie zachwianie równowagi....i już po tobie, śmierć czekała na każdym kroku. Ten mężczyzna szedł jednak, i szedł tak spokojnie, jakby był na spacerze. Dotarł do drugiego wzgórza. Pierwszy mężczyzna drżał, oblewał się potem. – Jak ty przeszedłeś? Powiedz, by i mnie się udało! – krzyknął do tego drugiego. – To trudne, bo nie wiem. – odkrzyknął tamten. – Wiem tylko tyle, że tak chodziłem przez całe życie. Nie byłem linoskoczkiem, ale teraz wiem, że nim jestem, ponieważ tak przeżyłem całe życie, w równowadze, nigdy nie wchodząc w skrajności. Kiedy pochylałem się w lewo, natychmiast równoważyłem to pochyleniem w prawo. Nic innego nie robiłem. To ci nie pomoże, bo tego nie można się nauczyć tak nagle. Jeśli żyjesz w ten sposób, nabierasz w tym wprawy.” ------Wprawa przychodzi, gdy robisz na ścieżce wiele rzeczy, próbujesz i błądzisz, upadasz i wstajesz, zbaczasz z drogi i wracasz. Przeprowadzasz w życiu tysiące eksperymentów i pewnego dnia odkrywasz, że masz w tym wprawę. Coś w tobie wzrasta, a kiedy to poznasz, możesz o tym zapomnieć. To wchodzi w krew, w kości, do centrum twojego istnienia. ----Osho. ( pozdrawiam czerwonego krystalicznego smoka )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz