środa, 22 czerwca 2011

Cykle życiowe

Są cykle korzystne, gdy wszystko samo przychodzi i bujnie rozkwita, a także cykle niepowodzeń, gdy to, co przyszło, więdnie lub rozsypuje się, a ty musisz pozwolić mu odejść, żeby opróźnić miejsce na coś, co się dopiero pojawi. Jeżeli w tej fazie stawiasz opór i kurczowo trzymasz się tego, co odchodzi, znaczy to, że nie chcesz płynąć z prądem życia, będziesz zatem musiał pocierpieć. I wzrost jest dobry i ruch ku dołowi. Rozpad jest potrzebny, żeby mogło wyrosnąć coś nowego. ŻEBY SIĘ ODNALEŹĆ TRZEBA SIĘ NAJPIERW POGUBIĆ. A ruch ku dołowi jest warunkiem koniecznym dla duchowego urzeczywistnienia. Cyklom podlega również energia życiowa. Nie możesz być stale u jej szczytu. Czasami bywasz bardzo czynny i twórczy, może się także zdarzyć ogólny zastój: możesz mieć wtedy wrażenie, że wogóle nie posuwasz się naprzód i nic ci się nie udaje. Cykl potrafi trwać od kilku godzin do kilku lat. Przyczyną wielu chorób jest forsowne przezwyciężanie faz spadku energii, podczas których następuje potrzebna regeneracja. Przymus działania i skłonność do tego, by czerpać poczucie własnej wartości z czynników zewnętrznych takich, jak osiagnięcia, wynika ze złudzeń. A tych się nie wyzbędziesz dopóki jesteś utożsamiony z umysłem, dopóki rządzi ego. Pogodzenie się z fazą obniżonej energii i cierpliwe czekanie, aż minie ta faza, sprawia ci wtedy wielkie trudności. Twój organizm, może się wtedy okazać mądrzejszy i w odruchu samoobrony wywoła chorobę, żeby zmusić cię do wyhamowania, które umoźliwi odnowę sił. Wszystko się zmienia. Zmieniają się sytuacje, okoliczności. Umysł nie umie się pogodzić ze znikaniem okliczności do których się przywiązał. Kurczowo czepia się znikającej sytuacji, opierając się zmianom, bo prawie tak to pojmuje, jakby wyrywano ci rękę. Słyszy się o ludziach, którzy wpadają w depresję, bo stracili dobre imię, zaczynają się starzeć itd. Mogą się też rozchorować na własne życzenie. Pewien mnich buddyjski powiedział : „ Nauczyłem się, nie stawiać oporu temu, co jest. Nauczyłem się pozwalać chwili obecnej, żeby po prostu była, i pogodziłem się z tym, że wszystkie rzeczy i stany są z natury nietrwałe. Dzięki temu znalazłem spokój”. Kto nie opiera się życiu, trwa w stanie łaski, swobodny i lekki. Stan ten nie zależy juz wtedy od tego, jak się sprawy mają – dobrze, czy źle. Gdy odpuszczasz, rzeczy, osoby i sytuacje, o których myślałeś, że są ci potrzebne do szczęścia, zjawiają się bez żadnych starań z twojej strony. Bo gdy znika uzależnienie, ulatnia się też lęk przed utratą. Życie płynie swobodnie. Gdy jest opór, dochodzi do głosu ciało bolesne i byle drobnostka wywołuje silną reakcję negatywną: gniew lub żal. Jeśli utożsamisz się z czymś negatywnym, będziesz sabotował wszelkie pozytywne wpływy, które mogą zmienić stan w którym tkwisz. Przykładowo: uważasz, ze kogoś skrzywdziłeś, a tu życie daje ci nagrodę. Jeśli jesteś nieświadomy - odrzucisz ją, aby dalej być krzywdzicielem, teraz za karę krzywdzicielem samego siebie. To częste zjawisko. A zarazem zupełny obłęd. Zmienić trwale ten stan można tylko w jeden sposób – przez zmianę świadomości, czyli przez większą obecność. I nie szukaj spokoju, nie szukaj żadnego innego stanu, niż ten, w którym jesteś. Wybacz sobie, że nie jesteś spokojny. Kiedy pogodzisz się z niepokojem, natychmiast przeistoczy się on w spokój. Wszystko, co zaakceptujesz, doprowadzi cię do celu. Ten właśnie cud zdarza się, gdy się poddasz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz