Nieliczne zachowane macewy z kirkutu …. Byłem na wielu starych cmentarzach, w tym wszystkich bieszczadzkich kirkutach, jednak dla mnie to miejsce emanuje wyjątkową magią. Być może odczucie wynika z widokowego położenia.
U podnóża starej chatki Marii stała rzeźba. Nad nią był zarys zadaszenia, być może kiedyś pokrytego gontami. Nie wiem, czy to rzeźba przedwojenna, czy też dzieło Zbyszka Sawickiego ze Smolnika nad Osławą, który dawno temu był partnerem Marii.
Figura ma blaszaną myckę, więc to może być Mojżesz. A może jednak Chrystus?. Nigdy nie pytałem.
Zostałem zaproszony na urokliwą kolację.
Wracałem do chałupy z trofeum – tuż za ogrodzeniem pastwiska, w najwyżej położonym miejscu pod Kruhłycą, bielała czaszka jelenia. Wszystkie takie ciekawe kościotrupy znosiłem do Henrykowej siedziby.
I wyszła z tego interesująca ekspozycja: książka z myślami starożytnego filozofa, na tle czaszek, który to układ przypomina odwieczny, nie rozwiązany problem: „Być albo nie być, oto jest pytanie”.
Nie ma tu już Marii, nie ma Pumy i kotów, nie ma koni z Kabardyno-Bałkarii, nie ma starego domu, a także nowego, który spłonął. Jest za to nowy właściciel terenu.
PS. Dopisane godz.17.00 - prawdopodobna przyczyna pożaru to nieszczelność pomiędzy rurą pieca a kominem. Czyli jak w Chacie Socjologa.
Co spowodowało pożar?
OdpowiedzUsuń