czwartek, 23 lutego 2023

Dwaj sąsiedzi

 


Dawno temu w pewnej tybetańskiej wiosce, w stojących obok siebie domach mieszkało dwóch sąsiadów. Jeden z nich był bogaty, a drugi biedny. Bogaty sąsiad nazywał się Cering i był wyniosły, butny i skąpy, a biedny zaś, imieniem Czampa, miał dobre serce i chętnie dzielił się ze wszystkimi tym, co posiadał.

Zdarzyło się, że para wróbli zbudowała sobie gniazdo na gzymsie nad drzwiami biednego sąsiada i po jakimś czasie wykluły się tam pisklęta. Pewnego dnia, zanim jeszcze młode wróbelki nauczyły się latać, ich rodzice pofrunęli na poszukiwanie pożywienia. W tym czasie jedno z piskląt wyleciało z gniazda, upadło na ziemię i złamało sobie nóżkę.

Kiedy niedługo potem biedny sąsiad wrócił do domu, zobaczył leżącego na progu bezbronnego wróbelka. Zabrał go do domu, starannie obwiązał nicią złamaną nóżkę, a potem wdrapał się ponad gzyms i włożył pisklę do gniazda.

Ten mały wróbelek, o czym Czampa nie wiedziała, był w istocie wróżką.

       Wróbelki podrosły i wyleciały z gniazda. Któregoś pięknego dnia do swego darczyńcy powrócił atoli wróbelek-wróżka z dziewięcioma ziarenkami w dziobie. Wysypał ziarenka na stół i powiedział: - Daję ci te ziarna w podzięce za okazaną dobroć. Zasiej je w swoim ogródku, a zobaczysz, co z nich wyrośnie.

To powiedziawszy odfrunął.


Biedny sąsiad wielce się zdziwił, że wróbel potrafi mówić i pomyślał sobie: - Ależ ten wróbelek pięknie mi podziękował za okazane serce, niezależnie od tego, co z tych ziarenek wyrośnie. Zrobię tak, jak on powiedział.

Wysiał przeto ziarno na przygotowanej grządce przed domem, po czym zupełnie o tym zapomniał.

Jakiś miesiąc później ziarno wykiełkowało, a potem rosło i rosło, aż zaczęły formować się ciężkie kłosy. Któregoś dnia Czampa przyjrzał się kłosom i zobaczył, że w każdym kłosie zamiast ziarna znajduje się drogocenny klejnot.

    Ucieszył się ogromnie Czampa ze swego odkrycia. Zabrał wszystkie 9 klejnotów i poszedł z nimi do miasteczka, aby na początek jeden spieniężyć. Odtąd nie zaznał już więcej biedy, żył sobie w wygodzie i dostatku.

      Wszelako  nagła zmiana jego położenia nie uszła uwagi bogatego sąsiada. Cering zauważył przypływ bogactwa u Czampy i pewnego dnia wybrał się do niego w odwiedziny, by wybadać, co sprawiło, że tak dobrze mu się teraz wiedzie. Zabrał ze sobą dzban piwa, które jak wiadomo rozwiązuje język, a gdy tak obaj popijali i gawędzili, zapytał niby mimochodem o ten nagły dostatek u biednego do tej pory sąsiada.

     Czampa, który był z natury ufny, odparł, że to nie jest sekret i opowiedział szczerze o wróbelku, ziarenkach i klejnotach.

Po powrocie do domu bogaty sąsiad nie mógł spać i całą noc rozmyślał, jaką korzyść mógłby wyciągnąć dla siebie z tej opowieści.

    Rano, niewyspany wyszedł przed dom i zauważył, że na gzymsie nad jego drzwiami, wróbelki również uwiły sobie gniazdo, a sądząc z ćwierkania, znajdowały się tam pisklęta. Bogaty sąsiad pilnie obserwował, kiedy odlecą po pożywienie rodzice pisklaków. Kiedy tylko to się stało, wszedł na przygotowaną drabinę i posługując się pałeczką do ryżu, wypchnął jedno pisklę z gniazda.

Ptaszek spadł na ziemie i złamał sobie nóżkę. Bogaty sąsiad podniósł ostrożnie pisklaka, obwiązał mu nóżkę nicią i pieczołowicie włożył do gniazda mówiąc przy tym, że spodziewa się wdzięczności za okazaną dobroć.

  W samej rzeczy – kiedy pisklę urosło, pewnego dnia przyfrunęło do domu bogatego sąsiada, przysiadło przed nim na stole, a następnie, zaćwierkawszy parę razy, rzekło:

     - Przyniosłem ci jedno ziarno jako prezent za okazaną dobroć. Posadź to ziarno w ogrodzie, a zobaczysz, co z niego wyrośnie.  

Po czym wróbelek odfrunął.


Cering był nieco zawiedziony, a to z powodu że wróbelek przyniósł mu tylko jedno ziarno, lecz zaraz sobie wytłumaczył, że na pewno wyrośnie z tego ziarna ogromny klejnot.

Ucieszył się ogromnie tym pomysłem, po czym starannie przygotował grządkę urodzajnej ziemi, a potem posadził ziarno nie za głęboko i nie za płytko, tak w sam raz.

Ziarno nad wyraz szybko wykiełkowało i rosło dosłownie w oczach. Akurat kiedy zaczynał formować się kłos, Cering musiał wyjechać na pewien czas do miasta w sprawach urzędowych. Gdy po kilku dniach zbliżał się ponownie do swego domu, nie mógł się doczekać widoku dojrzałego klejnotu na grządce.

Jakież było jego zdumienie, kiedy zamiast klejnotu i kłosa, zobaczył siedzącego na grządce groźnie wyglądającego mężczyznę, ze zwojem dokumentów pod pachą.

Bogaty sąsiad przestraszył się srogiego nieznajomego i zapytał, kim on jest.

- W jednym z twoich poprzednich żywotów – odparł nieznajomy – pożyczyłem ci wiele pieniędzy, a ty nigdy mi ich nie oddałeś. Jesteś moim dłużnikiem, przybyłem tu teraz, by zażądać zwrotu długów. Mam ze sobą wszystkie potrzebne dokumenty.

    To powiedziawszy, wierzyciel przejął dom bogatego sąsiada, jego bydło, owce, ziemię i cały pozostały dobytek, degradując Ceringa do pozycji swego sługi.

    

1 komentarz:

  1. Piękna opowieść - jak zwykle drogi Autorze. Zastanawiam się jedynie głośno nad zbieżnością nazwy biednego sąsiada oraz tego, że w przeszłości był federacją. Natomiast - mimo pesymistycznych poprzednich wpisów - zabrakło mi analiz dot. liczby 23 w kontekście jej znaczenia w Kabale. Wszak mamy 23 rok drugiego tysiąclecia, a tutaj Autor o tym nie wspomniał?

    OdpowiedzUsuń