Autor bloga znajduje się w podróży do wtorku. Ponieważ jeszcze ma on zasięg (chociaż dalej niedziela trwa) uruchamia (on) wpisa przygotowanego na poniedziałek. Taki jest ten Zbyszek przewidujący, że jak już on zacznie pisać, to jako podróżnik ma (zwykle) jednego przygotowanego posta na wyprzódki ( słowo staropolskie) z tytułem "wpis roboczy" i teraz, w czasie synchronicznym (odpowiednia godzina i minuta) z tego korzysta.
----------------------------------------
Nie wszystkie grzyby należą do miłego Królestwa Krasnoludków. Niektóre gatunki mają wojenne usposobienie. Na przykład opieńka napada na drzewa, aby zagarnąć dla siebie zapasy cukru i
inne pyszności z kory. Zabija przy tym często swoją ofiarę, a potem przekrada
się glebą do jej krewniaków.
Atoli drzewa nie są całkowicie bezbronne wobec
ataku grzyba, czy owada. System obrony polega na przesyłanych informacjach –
ostrzeżeniach od innych drzew. Informacje mogą płynąć leśnym internetem bezprzewodowym, czyli górą – są to sygnały
zapachowe, albo dołem przez korzenie zrośnięte z wielkoobszarową pajęczyną
grzybni, a więc siecią przewodową internetu.
Informacja o zagrożeniu płynie od zaatakowanego
drzewa i zawiadamia z jakim opryszkiem mamy do czynienia. Ostrzeżone drzewo ma
wtedy czas na zgromadzenie w korze precyzyjnie dobranych środków ochronnych,
które powinny odebrać apetyt głodnym owadom, czy ssakom.
Dzięki leśnemu
internetowi cały las dość szybko wie o ataku na pojedyncze drzewo. Jednak
za przesyłanie informacji trzeba płacić – grzyby otrzymują od dębów, buków i
spółki do jednej trzeciej całej ich produkcji z fotosyntezy w postaci cukrów i
innych węglowodanów. To bardzo dużo, czyli usługa jest droga, bo następna jedna
trzecia produkcji idzie na drewno, a kolejna jedna trzecia to produkcja fotowoltaniki czyli liści, oraz kory i
owoców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz