Każda cywilizacja umiejąca stworzyć bombę atomową, musi zdać egzamin z odpowiedzialności, czyli przetrwać około trzysta lat, nie wysadzając się w powietrze.
Podstawowym problemem każdej cywilizacji, która
dąży do stworzenia bomby atomowej jest oddzielenie uranu 235 od jego bliźniaka
- uranu 238.
Takie oddzielenie jest niezbędne, ponieważ tylko uran 235 podtrzymuje reakcję łańcuchową. Atoli jest
pewien problem, bo tego uranu 235 w całości uranu naturalnego jest tylko 0,3 %.
Aby podtrzymać niekontrolowaną reakcję łańcuchową
potrzebny jest poziom wzbogacenia przynajmniej 20%. W rzeczywistości uran
używany w broni jądrowej ma poziom wzbogacenia 90% i więcej.
Biorąc pod uwagę krótki czas życia uranu 235 w
porównaniu z bliźniakiem 238, eony lat temu stopień wzbogacenia występujący
naturalnie był znacznie większy i spokojnie nie tylko osiągał, ale i znacznie
przekraczał to minimum 20% niezbędne do detonacji.
Czyli dawno temu było znacznie łatwiej wyprodukować bombę atomową.
Ktoś powie: - oczywiście to było niemożliwe, bo dawno temu nikt nie rozporządzał odpowiednią techniką. I tu tego Ktosia bym zapytał: - a skąd wiesz, że nie rozporządzał?
Wielce intrygujące treści na ten
temat mamy w starożytnych indyjskich tekstach Ramajana, czy Mahabharata.
Natomiast wykopaliska archeologiczne m.in. z Mohendżo-Daro, pustyni Gobi
i równiny Dekan są jednoznaczne - napromieniowane
szkielety i artefakty sprzed tysięcy lat.
Przypominam słowa Roberta Oppenheimera, ojca amerykańskiej bomby atomowej. Kiedy go zapytano,
czy przeprowadzony właśnie próbny wybuch bomby w Alamagordo był rzeczywiście
pierwszym, sprecyzował: - W czasach nowożytnych był to pierwszy wybuch.
Czyli powtórzmy: - każda cywilizacja dochodzi do
bariery uranu. Bariera ta oznacza kilkuset letni okres liczony od odkrycia reakcji
łańcuchowej wzbogaconego uranu 235 i zbudowania bomby, aż do dwóch wynikłych
stąd możliwości:
- Radosnej Samolikwidacji
przy wymianie ciosów lub:
- Dojrzałości – odsunięcie Zagłady w niebyt i wspięcie się na wyższy poziom rozwoju społecznego. Być może byłby to czas jednego rządu światowego, jednej religii i jednego języka, o czym już wspominałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz